- Wyskoczyłem do piłki i poczułem uderzenie w bark, bo bramkarz Górnika spadając chyba mocno uderzył w niego głową - relacjonował po końcowym gwizdku strzelec jedynego gola, Łukasz Maliszewski. - Sebastian dwukrotnie stracił na boisku przytomność, ale gdy zabierała go karetka był przytomny - dodał na konferencji trener Komornicki. - Cała sytuacja wyglądała koszmarnie. "Seba" miał rozcięty łuk brwiowy i nie mógł dojść do siebie - mówił Przemysław Pitry.
Ostatecznie autokar z piłkarzami Górnika odebrał poturbowanego Nowaka ze szpitala krótko przed godziną 22:00 i wyruszył do Zabrza. Wszystko wskazuje na to, że golkiperowi Górnika oprócz rozciętego łuku brwiowego i potłuczeń nic więcej nie dolega.