Jerzy Engel pracował z drużyną narodową od stycznia 2000 do czerwca 2002 roku. Wywalczył z nią pierwszy po 16 latach awans na mundial, pokonując w eliminacjach Norwegię i Ukrainę. W samym turnieju Biało-Czerwonym poszło już gorzej (porażki z Koreą Południową i Portugalią, a potem zwycięstwo na otarcie łez z USA).
Dziś były selekcjoner zastanawia się, czy wszystkie wybory Paulo Sousy się sprawdzą. Zwraca też uwagę, że Portugalczyk ma znacznie lepsze warunki do przygotowań niż on sam.
Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Paulo Sousa nie zaskoczył zbyt mocno z powołaniami. Brakuje panu kogoś w kadrze na Euro?
Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski: Przy pierwszych powołaniach w marcu, gdy trener dopiero zaczynał pracę, brakowało mi w zespole Tomasza Kędziory. Cieszę się bardzo, że teraz jest, bo na pewno będziemy mieli wiele radości z jego gry. Jakichś ogromnych zaskoczeń nie ma. Zawsze jednak będę pytał o dwóch zawodników - Kamila Grosickiego i Sebastiana Szymańskiego, którzy moim zdaniem mogliby znacząco pomóc reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa nie przywiązuje się do nazwisk. "Szybko przekonamy się, czy ma rację"
Grosicki sam utrudnił sobie życie, nie zmieniając klubu zimą, i stracił pół roku. Arkadiusz Milik był niedawno w podobnej sytuacji, jednak odszedł z Napoli do Olympique Marsylia i dziś jego powołanie jest oczywiste.
Takie wątpliwości będą zawsze. Zadaniem selekcjonera jest położenie na szali roli zawodnika w klubie i reprezentacji, a potem ocena, czy np. mimo braku występów, on będzie w stanie pomóc kadrze. Ja sądzę, że Grosicki przy swoim doświadczeniu byłby przydatny.
Jeśli już poruszamy ten temat, to więcej kontrowersji mamy przy Szymańskim, który regularnie grał w Dynamie Moskwa.
Kontrowersjami bym tego nie nazwał, to raczej opinie. Trener powołuje zawodników, w których wierzy w kontekście walki o sukces. Paulo Sousa ma już rozeznanie jeśli chodzi o rywali, wie jakim systemem chce zagrać i czego potrzebuje. Dlatego podjął określone decyzje. My patrzymy na to z boku i widzimy poza reprezentacją zawodników, którzy dali jej znacznie więcej niż ci, którzy pojadą na Euro.
Pan by Grosickiego powołał?
Powiem tak: czasem się na takich piłkarzy stawia. Może ze względu na ich trudną sytuację w klubie nie w pełnym wymiarze, ale mogą być potrzebni, bo wielką pomoc dawali już nieraz. Nie zamierzam jednak kwestionować wyborów selekcjonera. On patrzy pod kątem pierwszych trzech rywali. Myślę, że i tak ma lepszą sytuację niż ja czy inni poprzednicy. Może zabrać na turniej grupę 26-, a nie 23-osobową.
Dobrze zrobił, że od razu odkrył karty? Może należało powołać większą grupę i wyzwolić rywalizację na zgrupowaniu w Opalenicy?
Nie wiem, czy to byłoby możliwe. Mniej więcej 18 piłkarzy z góry wie, że będzie powołanych - cokolwiek by się nie stało. To trzon kadry, który jest w niej zawsze. Znaki zapytania zaczynają się od 19. zawodnika. Tu już wybory zależą od wizji selekcjonera i jego indywidualnych pomysłów. Dlatego pytania i kontrowersje będą zawsze. My możemy tylko mieć nadzieję, że Paulo Sousa wybrał właściwie. Co do ewentualnych decyzji na podstawie przebiegu zgrupowania, nie sądzę, żeby ten czas wiele zmienił w jego postrzeganiu piłkarzy. Selekcjoner obserwował całą grupę przez kilka miesięcy, spotykał się z nimi, rozmawiał, rozegrał trzy mecze eliminacyjne. Myślę, że dziś ma jasny obraz, czym dysponuje, a obóz będzie służyć jak najlepszemu przygotowaniu drużyny do Euro. Selekcyjnie wniesie niewiele, bo te obserwacje sztab poczynił wcześniej.
Jak duże znaczenie będzie mieć to zgrupowanie? Da się na nim zrobić coś na tyle istotnego, by realnie wpłynęło to na wyniki?
Jest przede wszystkim bardzo dużo czasu. Ja np. przed mundialem w 2002 roku miałem tydzień na pracę z kadrowiczami. Jeśli ktoś przyjechał kiepsko przygotowany, ciężko było to w tak krótkim czasie poprawić. Wtedy w ogóle sytuacja była trudniejsza, bo doszła bardzo długa podróż, zmiana czasu, a na miejscu mieliśmy zaledwie czterodniowy pobyt przed pierwszym spotkaniem z Koreą Południową. Teraz te czynniki odpadają, reprezentacja uniknie aklimatyzacji, więc może się skupić na pracy czysto piłkarskiej. Większość kluczowych zawodników jest w bardzo dobrej formie. Myślę, że pod względem przygotowania też będzie nieźle. Paulo Sousa i jego sztab dysponują taką techniką, że idealnie określą stan każdego piłkarza. Mogą wszystko na bieżąco korygować, więc warunki są bez zarzutu.
Nie udało nam się uniknąć problemów kadrowych. Na Euro 2020 zabraknie Arkadiusza Recy, Krzysztofa Piątka, Jacka Góralskiego, czy Krystiana Bielika. Te absencje odbiją się na wynikach?
Nie szedłbym aż tak daleko. To niekoniecznie podstawowi zawodnicy, bardziej tacy, którzy walczyli o miejsce w wyjściowym składzie. Pewniacy są w dobrej dyspozycji. Cieszmy się, że Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder, Kamil Jóźwiak, a także cała linia obrony z Kamilem Glikiem na czele, przyjeżdżają na kadrę w solidnej formie. Mają za sobą regularne występy, zbierali dobre recenzje w mocnych klubach i oby to teraz przełożyli na reprezentację.
Przed tym turniejem nie ma tradycyjnego pompowania balonika. To lepiej dla kadry?
Przyczyna jest prosta. Z grupy mogą wyjść nawet trzy zespoły. Nikt sobie chyba nie wyobraża, że my tego celu nie zrealizujemy. Stąd większy spokój kibiców. Poza tym trochę się już przyzwyczailiśmy do obecności na wielkich turniejach. Jeździmy na nie regularnie. Może trochę rzadziej na mundiale, ale one się przeplatają z mistrzostwami Europy, których nie opuszczamy. W 2002 roku awansowaliśmy po 16 latach czekania na taką imprezę. Po raz pierwszy doświadczyła tego cała generacja kibiców, stąd wzięła się wielka euforia i ogromne oczekiwania. Dzisiaj wiemy, że mamy solidny zespół, który może dać nam wiele radości. Nadal jednak czekamy, aż dotrze do czwórki najlepszych.
Stać go na to?
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć. Niemcy, czyli faworyt każdego turnieju, mają kolosalne kłopoty. Hiszpanie mogą zagrać świetnie, ale też wysoko przegrać. Ci najwięksi się przebudowują. My mamy Roberta Lewandowskiego, wokół którego można zbudować silną drużynę i on w takich warunkach jest w stanie rozstrzygnąć losy każdego meczu.
Czytaj także:
Od handlu zegarkami do rewelacji PKO Ekstraklasy. Tak się wykuwa mocne charaktery
Lech Poznań rozbija bank na transferach. Zarobił już niebotyczną sumę