14 września 1983 roku. Do Turynu przyjeżdża gdańska Lechia, która ma zamiar powalczyć z Juventusem Turyn, z Zbigniewem Bońkiem w składzie o II rundę Pucharu Zdobywców Pucharów. Polacy przez wszystkich skazywani byli na ostre lanie i tak się również stało. Gdańszczanie ulegli, aż 7:0.
Juventus 28 września 1983 roku do Gdańska przyjechał tylko w ramach dopełnienia formalności. W 18. minucie na prowadzenie wyszli goście. Autorem gola był Beniamino Vignola, który piłkę uderzył w lewy dolny róg bramki Lechii. Gospodarze dopiero po przerwie odrobili stratę i wyrównali. W 51. minucie po rzucie rożnym Marek Kowalczyk uderzył tak, że futbolówka po rękach Stefano Tacconiego zatrzepotała w siatce Juventusu.
Lechiści po wyrównującym golu nabrali wiatr w skrzydła. Po kilku na prawdę świetnych akcjach kolejna bramka wisiała w powietrzu. Prawą stroną boiska popędził jeden z Polaków i już w polu karnym Włochów został nieprzepisowo zatrzymany. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Jerzy Kruszczyński, który bezbłędnie wykorzystał swoją szanse. Kilka lat później ten sam zawodnik, w barwach Lecha Poznań strzelił bramkę też z rzutu karnego Barcelonie.
Przez kilka dobrych minut na tablicy wyników widniał rezultat 2:1 dla Lechii! Kibice, których było blisko 40 tysięcy wręcz oszaleli ze szczęścia. Na ziemie sprowadził ich Roberto Tavola, który pokonał Tadeusza Fajfera przepięknym wolejem.
W 83. minucie dobre podanie Paolo Rossiego wykorzystał Zbigniew Boniek umieszczając piłkę w siatce biało-zielonych. Tym samym Zibi ustawił wynik spotkania.
Gdańsk, 28.09.1983:
Lechia Gdańsk - Juventus Turyn 2:3 (0:1)
0:1 - Vignola 18'
1:1 - Kowalczyk 51'
2:1 - Jerzy Kruszczyński 63'(k)
2:2 - Tavola 77'
2:3 - Boniek 83'
Lechia Gdańsk: Tadeusz Fajfer - Andrzej Marchel, Lech Kulwicki, Zbigniew Kowalski, Andrzej Salach, Dariusz Wójtowicz, Maciej Kamiński (86' Roman Józefowicz), Marek Kowalczyk, Jacek Grembocki, Ryszard Polak (65' Dariusz Raczyński), Jerzy Kruszczyński.
Juventus Turyn: Stefano Tacconi - Nicola Caricola, Antonio Cabrini (55' Roberto Tavola), Massimo Bonini, Sergio Brio, Gaetano Scirea, Domenico Penzo, Claudio Prandelli (68' Michel Platini), Paolo Rossi, Beniamino Vignola, Zbigniew Boniek.
Sędziował: Keith Stuart-Hacket (Anglia)
Widzów: 40 000.
***
Specjalnie dla serwisu SportoweFakty.pl ten mecz wspomina były napastnik Juventusu Turyn - Zbigniew Boniek.
Bartosz Wiśniewski: Jak pan ocenia to rewanżowe spotkanie, które zostało rozegrane w Gdańsku?
Zbigniew Boniek: Nie ma co ukrywać, że spotkanie rewanżowe to był mecz towarzyski. Lechia nie miała o czym marzyć. Te 0:7 w Turynie ustawiło wszystko. Mówiąc szczerze graliśmy wtedy w rezerwowym składzie. Włosi potraktowali ten wyjazd jak wczasy, mini wakacje.
Jak w tamtym meczu zaprezentowali się zawodnicy Lechii?
- W tamtym spotkaniu Lechia wspięła się na szczyty swoich umiejętności. Zagrali naprawdę bardzo dobrze. Zasłużyli na tamten remis. Nie wiem czy przesadzam, ale tamto spotkanie to chyba najlepszy występ w historii klubu z Gdańska. Długo na tablicy wyników widniał wynik 2:2 i dopiero mój gol przechylił szalę zwycięstwa na stronę Juve.
Nie żałował pan, że przez pańskiego gola polski zespół nie odniósł historycznego remisu?
- Nie miałem do siebie pretensji, że pozbawiłem Lechię historycznego wyniku. To był sport i to jest sport. Tu gra się dla siebie. Dla Polaków grałem w reprezentacji. Nie myślałem także dużo o meczu, bo miałem masę gości i wypadało się z nimi spotkać. O meczu po meczu nie rozmawiali także raczej Włosi. Oni udali się pewnie na zakupy i zwiedzanie. Wódki nie pili, może kilku spróbowało. Oni są przyzwyczajeni raczej do wina po obiedzie. Nasz rodzimy trunek ich raczej nie interesuje.
Podczas spotkania doszło również do poparcia Lechy Wałęsy...
- Pamiętam świetnie skandowane hasła. "Solidarność" i "Lech, Lech".Oczywiście ten Wałęsa. Dla mnie to było świetne uczucie. Taka polityczna manifestacja. Wałęsa dla mnie to wielki człowiek. W mojej hierarchii wielkich Polaków pierwszy jest Papież. Wałęsa jest tuż za nim z kilkoma wybitnymi nazwiskami. Miałem przyjemność go poznać i przyznam, że to dla mnie bardzo ważne wydarzenie.
Za tydzień na łamach naszego portalu będziemy wspominać kolejne spotkanie.