W tym tygodniu ogłoszono, że Bilbao nie będzie jednym z miast-gospodarzy podczas tegorocznych mistrzostw Europy. UEFA odebrała Baskom prawo do organizacji spotkań Euro 2020 na rzecz Sewilli.
To właśnie tam zagra też m.in. reprezentacja Polski. (więcej TUTAJ) Kadra Paulo Sousy w stolicy Andaluzji zmierzy się z Hiszpanią (19 czerwca). Oprócz tego na Estadio La Cartuja zostaną rozegrane jeszcze dwa inne mecze w grupie E oraz ćwierćfinał.
Z tej decyzji nie jest zadowolony Inigo Urkullu. Prezydent Kraju Basków uważa, że Unia Europejskich Związków Piłkarskich faworyzuje Sewillę. Lokalne władze mają nawet podjąć kroki wobec Królewskiego Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej (RFEF) i UEFA w celu uzyskania odszkodowania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi
"Przypisujemy im bezpośrednio brak realizacji tego wydarzenia sportowego oraz jednostronne zakończenie naszego stosunku umownego, a zatem to do nich należy zapewnienie nam odszkodowania za to" - stwierdziły władze Baskonii.
Zdaniem komentatorów decyzja UEFA może być spowodowana dużą liczbą zakażeń w Baskonii. Nieciekawie jednak wygląda to także w przypadku stolicy Andaluzji. Według dziennika "El Correo" średnia liczba zakażeń w poprzednim tygodniu przekraczała tam poziom 2 tysięcy.
Zobacz też:
PKO Ekstraklasa. Raków w końcu zagrał u siebie. Częstochowa krok od brązu, marzy o srebrze
Cristiano Ronaldo może wrócić do byłego klubu. Jest jeden warunek