Szwecja wciąż zmaga się z dużą liczbą przypadków koronawirusa. Codziennie notuje się od kilku do nawet 20 tysięcy przypadków. Władze zdecydowały, że można otworzyć stadiony dla fanów. Obostrzenia spowodowały jednak, że wyszło kuriozalnie.
Zgodnie z przepisami poza domem mieszkańcy mogą gromadzić się maksymalnie w ośmioosobowych grupach. Kibiców więc na stadiony wpuszczono, ale było ich co najwyżej 8.
- Słyszałem, jak śpiewali "wszyscy w Goeteborgu śmierdzą rybami". To było nawet zabawne. Mimo że była ich garstka, przekaz do nas docierał - powiedział na łamach "Fotbollskanalen" Victor Edvardsen, piłkarz Degerfors, które na początek rozgrywek przegrało z AIK Fotboll 0:2.
Matsa Enqvist, cytowany przez "Fotbollskanalen", dodał, że nie rozumie takiego podejścia. - Łatwiej było znaleźć rozwiązanie dla barów i centrów handlowych niż dla nas. Nie rozumiem tego - powiedział sekretarz generalny Szwedzkiego Związku Piłki Nożnej.
Centra handlowe są otwarte, podobnie jak np. parki czy ZOO. Według "Fotbollskanalen", w dniu meczu do sztokholmskiego ogrodu zoologicznego weszło 5 tys. ludzi.
Erling Haaland chce ogromnych pieniędzy. Real i Barcelona odpadają
"Diabelski uśmiech" po brutalnym faulu. Zdjęcie Zidane'a robi furorę w sieci
ZOBACZ WIDEO: Szef misji olimpijskiej Tokio 2020 o szczepieniach dla sportowców. "To ma dodać im pewności w przygotowaniach"