Na Anfield Road Liverpool FC nie potrafił odrobić dwubramkowej straty do Realu Madryt, który w pierwszym meczu wygrał 3:1. "Królewscy" zagrali dobrze w obronie, a do tego mieli sporo szczęścia i w rewanżu bezbramkowo zremisowali z triumfatorem Ligi Mistrzów z 2019 roku (więcej o meczu TUTAJ).
Według Juergena Kloppa właśnie pierwszy mecz okazał się kluczowy. - Rywalizacji nie przegraliśmy tutaj. Straciliśmy to w Madrycie. Z dwoma dobrymi meczami mielibyśmy większe szanse na awans. U siebie zagraliśmy dobrze. Byliśmy agresywni, mieliśmy ogromne szanse na początku meczu. Jeśli byśmy jedną z nich wykorzystali, mecz by się otworzył - mówił po spotkaniu menadżer Liverpoolu.
Rzeczywiście gospodarze od początku ruszyli do zmasowanych ataków i już w pierwszej minucie z bramki powinien cieszyć się Mohamed Salah, który w doskonałej sytuacji trafił w Thibaut Courtois. - Tak już jest. Salah zwykle w takich sytuacjach trafia z zamkniętymi oczami. Tym razem się nie udało - stwierdził niemiecki trener przed kamerami BT Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka leciała, leciała i leciała. Gol z 90 metrów!
Klopp nie ukrywa, że mógł też popełnić błędy przy zmianach. - W drugiej połowie, po 60 minutach, przejęli kontrolę. Mieli więcej piłki. Zrobiliśmy zmiany i być może nie był to odpowiedni moment. Trochę straciliśmy rytm - podkreślił.
Liverpool musi się teraz skupić na Premier League, gdzie plasuje się na szóstej lokacie i traci trzy punkty do miejsca, gwarantującego start w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów. - Musimy być w pierwszej czwórce. Uwielbiamy te rozgrywki (Ligi Mistrzów - przyp. red.). Jest to bardzo ważne dla klubu z różnych powodów - nie ukrywa Klopp.
Czytaj też: Liga Mistrzów. Wielki zawód w Anglii po awansie Realu Madryt. "Marzenie Liverpoolu dobiegło końca"