Dobry początek Stalówki
Stal Stalowa Wola to drużyna, która gdy tylko strzeli pierwsza gola zdobywa punkty. Tak też i było w sobotę. Już w 9 minucie pojedynku zielono-czarni trafili do siatki KSZO. Stal wyprowadziła kontrę. Na prawej stronie znalazł się Abel Salami, który bardzo ładnie dograł w pole karne do Igora Migalewskiego. Ukraiński zawodnik Stalówki będąc na piątym metrze od bramki nie pomylił się i trafił do siatki. To był jego debiutancki gol w barwach ekipy z Podkarpacia. - Jestem zadowolony, że zdobyłem swoją pierwszą bramkę dla Stali. Na pewno na tym jednak nie poprzestanę - powiedział po meczu portalowi SportoweFakty.pl szczęśliwy strzelec gola. Jeszcze wcześniej okazję na gola zmarnował Longinus Uwakwe, który z rzutu wolnego uderzył minimalnie nad poprzeczką.
Folc mógł sam wygrać mecz
Marcin Folc w końcu zadebiutował w barwach beniaminka z Ostrowca. Ten napastnik miał w sobotnich zawodach kilka dogodnych okazji do zdobycia gola. W 8 minucie tylko on sam wie, dlaczego piłka nie wpadła do siatki. Z lewej strony w pole karne dograł Łukasz Matuszczyk, a będący na 3 metrze od bramki Folc trafił zamiast do bramki, to w golkipera Stalówki Tomasza Wietechę. - Szkoda, że Marcin nie trafił w tak wybornej okazji - smucił się nieco po spotkaniu opiekun KSZO Robert Kasperczyk. Chwile potem ten sam zawodnik trafił w słupek. Wydawało się, że Folc nie będzie miał już tak wybornych okazji. W 38 minucie piłka wpadła jednak do siatki. Po dośrodkowaniu z lewej strony w polu karnym jak rasowy snajper zachował się Folc, który mimo asysty obrońcy Stalówki trafił głową do siatki. - To był ekstraklasowy gol - chwalił Marcin Folca trener KSZO.
Zachowawczo KSZO, Stal biła głową w mur
Druga połowa była znacznie słabsza w wykonaniu gości z Ostrowca. Po bardzo dobrej pierwszej odsłonie zawodnicy KSZO znacznie spuścili z tonu. - Chłopcy grali bardziej asekuracyjnie, bali się, gdyż po niewykorzystanej sytuacji poszła kontra i straciliśmy bramkę. Chcieliśmy załatwić sobie mecz już w pierwszej połowie, dlatego w drugiej części spotkania nie graliśmy już na wariata. Szanowaliśmy wynik - komentował na konferencji prasowej po sobotniej potyczce szkoleniowiec beniaminka. KSZO w tej części gry nie stworzyło sobie praktycznie okazji na gola. Może poza strzałem w 84 minucie Adama Cieślińskiego, gdzie piłka minęła minimalnie bramkę gospodarzy.
Z kolei gra Stalowców przypominała bicie głową w mur. W szeregach zielono-czarnych panował chaos. Żaden z graczy ze Stalowej Woli nie potrafił wziąć ciężaru gry na swoje barki. Słabiej niż zwykle funkcjonowała defensywa zespołu z Podkarpacia. Dobrze, że w bramce był Wietecha, który kilka razy ratował z opresji drużynę Stali. Właściwie akcje zielono-czarnych kończyły się w obrębie pola karnego KSZO. Gra Stalówki nie kleiła się. Widać, że coś jest nie tak w zespole. Sztab szkoleniowy próbował różnych rozwiązań, ale jak na razie nie dają one spodziewanego rezultatu.
Stal Stalowa Wola - KSZO Ostrowiec 1:1 (1:1)
1:0 - Migalewski 9'
1:1 - Folc 38'
Składy:
Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzęć, Treściński, Maciorowski, Lebioda, Szymiczek, Łagiewka (26' Piszczek), Uwakwe, Trela (46' Stachowiak), Migalewski (67' Czpak), Salami.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski: Sotnicki - Matuszczyk, Kardas, Ciesielski, Szymoniak, Robaszek (64' Cieciura), Wtorek (37' Skórnicki), Kanarski, Frańczak (85' Wieczorek), Folc, Cieśliński.
Żółte kartki: Piszczek, Stachowiak, Uwakwe (Stal) oraz Kanarski, Kardas, Skórnicki (KSZO).
Czerwona kartka: Uwakwe za drugą żółtą /86'/ (Stal).
Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).
Widzów: 4000 (w tym ok. 500 gości).
Najlepszy piłkarz Stali: Igor Migalewski.
Najlepszy piłkarz KSZO: Marcin Folc.
Piłkarz meczu: Marcin Folc.