Napastnik reprezentacji Polski doznał urazu kolana w niedzielnym meczu z Andorą (3:0) w Warszawie tuż przed planowanym zejściem z boiska. Rywal spadł całym ciężarem ciała na nogę Roberta Lewandowskiego. Piłkarz w rozmowie z kanałem "Łączy nas Piłka" zdradził, jak nabawił się kontuzji.
- Tuż przed zejściem z boiska doszło do sytuacji w polu karnym. Wybiłem piłkę i przeciwnik spadł na moją prawą nogę. I trochę przygięło - powiedział Lewandowski.
- Niestety kontuzja przydarzyła się w najgorszym momencie. Pierwsze dni są najbardziej niebezpieczne, dlatego występ na Wembley był wykluczony. Kolano jest osłabione. Jak nie ma stabilizacji, to wtedy ryzyko jest ogromne - skomentował napastnik reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!
- Gdyby mecz z Anglią był dwa dni później, to może na siłę bym zagrał. A tak nie było sensu ryzykować. Teraz tempo rozgrywania meczów jest ogromne. Nie ma czasu na nic. Co 3-4 dni spotkania, nie ma czasu na regenerację i ćwiczenia - zaznaczył.
Początkowo była jeszcze nadzieja, że kapitan kadry zagra w sobotnim meczu ligowym Bayernu z RB Lipsk. Ale szczegółowe badania wykazały, że uraz Lewandowskiego jest poważny. Lewandowski musi pauzować 4 tygodnie, choć sam zapowiada, że chce wrócić szybciej.
Maleją też szanse na pobicie rekordu Gerda Muellera z sezonu 1971/72. "Lewy" po wyleczeniu się będzie miał tylko kilka meczów Bundesligi, by zdobyć pięć bramek, które pozwoliłyby mu wyrównać wynik legendarnego zawodnika (40 goli w jednym sezonie).
Zobacz też:
Leo Messi stawia ultimatum Laporcie. Musi być spełniony jeden warunek
Hit PKO Ekstraklasy już za dwa dni. "Być gotowym na arcyważny mecz"