W 2017 roku w Polsce rozgorzała dyskusja, czy regularnie występujący w coraz silniejszym RB Lipsk Willi Orban miałby szanse grać z orzełkiem na piersi. Wszak matka defensora z pochodzenia jest Polką.
Kobieta już wcześniej czyniła starania, by syn reprezentował właśnie jej ojczyznę. - Skontaktowała się z nami i powiedziała, że jej syn chciałby występować dla naszej młodzieżówki. To był bodajże 2014 rok, Willi łapał się jeszcze rocznikowo do zespołu u-21. Trener Marcin Dorna o nim wiedział i chciał go w drużynie - opowiadał kilka lat temu Maciej Chorążyk, odpowiedzialny w PZPN za wyszukiwanie na świecie piłkarskich talentów z polskim pochodzeniem.
Marzył o Die Mannschaft
Orban był całkiem interesującym kandydatem do gry w reprezentacji Polski. W 2017 roku, gdy było o tym głośniej, o sile polskiej defensywy stanowili Kamil Glik oraz grający w Legii Michał Pazdan. Ich zmiennikami byli m.in. grający w Serie B Thiago Cionek czy dopiero oswajający się z Anglią i nie grający w Southampton Jan Bednarek.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Michał Listkiewicz: Minęły czasy, gdy baliśmy się Węgrów. Teraz to oni się nas obawiają
W takim zestawieniu podstawowy piłkarz RB Lipsk, klubu bijącego się o puchary w Bundeslidze, wyglądał całkiem sensownie. Spekulacje jednak bardzo szybko uciął sam Zbigniew Boniek w programie "Cafe Futbol".
- Nie ma żadnego tematu. My mamy swoją linię. Temat jest zamknięty - stwierdził zdecydowanie prezes PZPN. - Nas to w ogóle nie interesuje. My mamy naszą reprezentację, polską, chcemy grać Polakami - dodawał Boniek.
Sprawę komplikowała także sytuacja prawna piłkarza. Jego matka bowiem, po emigracji do Niemiec, zrzekła się polskiego obywatelstwa. I choć później starała się je odzyskać, to nie przyniosło to efektów. W związku z tym sam Willi nie mógł ubiegać się o polskie obywatelstwo. - Fakty są teraz takie, że Orban w świetle prawa nie ma żadnych polskich korzeni, a nasz paszport może uzyskać tylko z nadania prezydenta - tłumaczył Chorążyk.
Czy sam Orban się jednak specjalnie tym faktem przejmował? Nie wydaje się.
- Rozumiem język polski, ale nie umiem mówić, tylko trochę. Moja mama ma polskie korzenie, ale nie było dotąd żadnego tematu, nie było kontaktu ze strony polskiego związku. Dlatego nie rozmyślam o tym za bardzo. Moja pierwsza opcja to gra dla Niemiec, ale nie chciałbym niczego wykluczać. Polska ma bardzo mocną reprezentację, zobaczymy, co przyniesie przyszłość - mówił w 2017 roku sam zawodnik cytowany przez TVP Sport.
W decyzji, który kraj reprezentować nie pomagał zapewne także fakt skomplikowanych relacji w domu rodzinnym Williego. Jego rodzice rozwiedli się, gdy ten miał zaledwie 3 lata. - Zamieszkałem z mamą w Kaiserslautern. Ojca najczęściej odwiedzałem latem, spędzaliśmy wakacje nad Balatonem - opowiadał w rozmowie z portalem "nemzeti sport".
Ostatecznie jednak to właśnie kraj ojca okazał się tym, który reprezentuje obrońca. Zamknięte drzwi do kadry Biało-Czerwonych, a także iluzoryczne szanse na powołanie od Joachima Loewa sprawiły, że Orban w 2018 roku zdecydował się zadebiutować w reprezentacji Węgier. - Mój ojciec jest Węgrem, więc zawsze byłem emocjonalnie związany z tym krajem - mówił w zeszłym roku tłumacząc swoją decyzję.
Mocny charakter
- Wysiłek jest zawsze względny. Kiedy robisz coś, co kochasz, tak naprawdę nie jest to ciężarem. To po prostu świetna zabawa - mówił Orban w rozmowie ze sportbuzzer.de.
I ten właśnie cytat bardzo dobrze oddaje podejście 28-latka do piłki. Nie jest to typ imprezowicza. Stroni od wszelkich pokus, od najmłodszych lat w pełni skupiony jest na osiągnięciu celu. Początkowo była nim gra w Bundeslidze.
- Bardzo wcześnie wiedziałem czego chcę. W wieku 16 czy 17 lat atakuje cię wiele pokus z zewnątrz. Ważne, aby pozostać skupionym. Ja już wtedy byłem - tłumaczył w rozmowie z oficjalną stroną Bundesligi.
Z wiekiem nic się w podejściu zawodnika nie zmieniło. Gdy Węgrzy zapewnili sobie awans na Euro 2020 rozpoczęło się wielkie świętowanie. Lał się szampan. Orban unikał go jednak jak tylko mógł.
- Są w życiu chwilę, które trzeba przeżyć i się nimi cieszyć, ale od dzieciństwa jestem wychowany, aby zawsze skupiać się na kolejnym celu, kolejnym meczu. Można tego dokonać tylko wówczas, gdy żyjemy jako sportowiec także poza boiskiem. Poza tym dla kogoś kto nie pije alkoholu do dobrej zabawy wystarczy kieliszek lub dwa wina - tłumaczył zawodnik.
Jego twardy charakter dostrzegali też inni. Zarówno w 1.FC Kaiserslautern, którego jest wychowankiem, jak i w RB Lipsk nosił opaskę kapitańską. W aktualnym klubie stracił ją po kontuzji w zeszłym sezonie, jednak nie wpłynęło to na niego w żaden sposób negatywnie.
- Ostatni rok był dla niego bardzo ciężki. Przez długi czas był też kapitanem, którym już nie jest. To kilka gorzkich pigułek, które musiał przełknąć. Mimo to jest niesamowicie profesjonalny i ciężko pracuje - chwalił w październiku swojego podopiecznego Julian Nagelsmann.
Dziś jednak Orban znów jest podstawowym zawodnik klubu z Lipska. W tym sezonie rozegrał już 32 spotkania. Wystąpił także w zremisowanym 3:3 meczu z Bayernem Monachium, choć akurat wówczas na boisku pojawił się dopiero w końcówce spotkania.
Co ciekawe, w starciach z Robertem Lewandowskim jeszcze nigdy nie wygrał. Obaj panowie spotykali się jak do tej pory siedmiokrotnie. Trzy razy padał remis, a cztery razy górą była drużyna Polaka. Fani znad Wisły nie mieliby nic przeciwko, by ta seria była kontynuowana także w czwartek.
Początek spotkania Węgry - Polska zaplanowany jest na czwartek, 25 marca, na godzinę 20:45. Transmisję oglądać będzie można na kanałach TVP1 oraz TVP Sport.
Czytaj także:
- Szokujące wyniki. Niemcy nie wierzą w Joachima Loewa!
- Juventus szuka następcy Andrei Pirlo. Wszystko zależy od Realu Madryt