Jagiellonia Białystok przegrała 0:1 (0:0) z Pogonią Szczecin w meczu 21. kolejki PKO Ekstraklasy. To było już jej szóste kolejne spotkanie bez wygranej, przez co może się osunąć nawet na 13. miejsce w tabeli. Mimo to trener Bogdan Zając nie sprawia wrażenia zbytnio zmartwionego i zachowuje spokój.
48-latek szczególnie zaskoczył w wypowiedzi tuż po ostatnim gwizdku sędziego przed kamerami telewizji Canal+. - W końcu było kolorowo. I o to mi chodzi żeby było kolorowo. Pokazaliśmy, że będziemy się jeszcze bić - powiedział.
Również podczas konferencji prasowej Zając nie sprawiał wrażenia przygnębionego. Wręcz przeciwnie. - Było widać pozytywy. Zespół, który wyszedł bić się i walczyć o punkty. To był bardzo stykowy mecz. Przeciwnik był bardzo skuteczny, strzelił gola po jednej z nielicznych okazji bramkowych. My też mieliśmy swoje sytuacje - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu
Mecz Jagiellonii z Pogonią wyglądał bardzo słabo. Zając musiał więc mierzyć się z wieloma trudnymi pytaniami, a z każdym zaskakiwał coraz bardziej.- Mój plan to była bardzo agresywna gra, bo rywal bardzo dużo biega. Musieliśmy mocno pracować, by zniwelować te różnice w wybieganiu. Nie pozwoliliśmy jednak rywalowi na płynną grę, doskakiwaliśmy. Agresywność i pressing były momentami na wysokim poziomie - usłyszeliśmy po jednym z nich.
- Jak ktoś mówi o błędach to można wyciągnąć kartkę i sobie notować co zrobić lepiej. Patrząc na ostatnie 9 miesięcy, to w żadnym zespole nie było takiej sytuacji jak u nas. Byliśmy miesiąc wyłączeni z trenowania, teraz była podobna sytuacja i siedmiu zawodników wyłączonych z treningu z powodu problemów zdrowotnych. Mimo to wychodzimy, bijemy się. - podsumował szkoleniowiec Jagi.