Juventus FC przekonuje bardziej słowami niż czynami, że pozostaje poważnym kandydatem do wywalczenia mistrzostwa Włoch. W sobotę podopieczni Andrei Pirlo ponownie potknęli się i zremisowali 1:1 z Hellasem Werona. Dlatego w meczu z nieobliczalnym beniaminkiem Stara Dama była zainteresowana tylko zdobyciem kompletu punktów. W ten sposób mogła zmniejszyć dystans dzielący ją od lidera Interu Mediolan i wicelidera AC Milanu.
Delikatnie poprawiła się sytuacja kadrowa Juventusu. Pirlo mógł wystawić Danilo, który powrócił po dyskwalifikacji spowodowanej kartkami. Humor zepsuł się trenerowi w czasie rozgrzewki jego podopiecznych. Matthijs de Ligt doznał urazu krótko przed meczem i musiał go zastąpić w podstawowym składzie Gianluca Frabotta. Miejsce Holendra na środku bloku obronnego zajął Alex Sandro. Na ławce rezerwowych czekał na swoje "pięć minut" po wyleczeniu kontuzji Alvaro Morata.
Juventus miał problem ze zdominowaniem przeciwnika. Konfrontacja nie wyglądała jak typowe starcie mistrza kraju z beniaminkiem. Spezia swobodnie operowała piłką, potrafiła wymienić podania na połowie Bianconerich, postraszyć niebezpiecznym atakiem. Dopiero w kwadransie poprzedzającym przerwę faworyt zaczął przeważać, a Cristiano Ronaldo oddał uderzenie w słupek w 42. minucie. To było ostrzeżenie dla zespołu z Ligurii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop
Po 45 minutach było bezbramkowo, a Wojciech Szczęsny i Ivan Provedel nie byli pierwszoplanowymi zawodnikami wieczoru. To dlatego, że brakowało strzałów celnych. Reprezentant Polski trochę pokrzyczał na swoich obrońców i poprzesuwał się na przedpolu, ale podopieczni Vincenzo Italiano nie zapewnili mu poważnych zadań.
Druga połowa rozpoczęła się od dynamicznego rajdu Westona McKenniego. Amerykanin dał do zrozumienia, że Juventus będzie bardziej żwawy w tej części meczu. Gospodarzom pomogły ponadto dwie zmiany przeprowadzone przez Andreę Pirlo. Szkoleniowiec wprowadził w 61. minucie Alvaro Moratę oraz Federico Bernardeschiego.
Hiszpan i Włoch uczestniczyli w obu akcjach, dzięki którym Bianconeri wypracowali przewagę 2:0 w przedostatnim kwadransie meczu. Alvaro Morata otworzył wynik po dośrodkowaniu Federico Bernardeschiego, a następnie Federico Chiesa wykonał dobitkę uderzenia swojego imiennika. Już w końcówce meczu Cristiano Ronaldo potwierdził wyższość nad Spezią golem na 3:0, a Wojciech Szczęsny zapracował na czyste konto interwencją po strzale z rzutu karnego Andreja Gałabinowa.
Szczęsny obronił pierwszy rzut karny w sezonie i dołączył w rankingu do Łukasza Skorupskiego oraz Bartłomieja Drągowskiego, którzy popisali się takim wyczynem po dwa razy. Bramkarz Juventusu nie przepuścił piłki do bramki w piątym z 19 występów w Serie A. Z kolei Cristiano Ronaldo ma w dorobku 767 goli w oficjalnych meczach i już na pewno dogonił pod tym względem Pelego.
Juventus FC - Spezia Calcio 3:0 (0:0)
1:0 - Alvaro Morata 62'
2:0 - Federico Chiesa 71'
3:0 - Cristiano Ronaldo 89'
W 96. minucie Andrej Gałabinow (Spezia) nie wykorzystał rzutu karnego. Wojciech Szczęsny obronił.
Składy:
Juventus: Wojciech Szczęsny - Danilo, Merih Demiral, Alex Sandro, Gianluca Frabotta (61' Federico Bernardeschi) - Federico Chiesa (72' Aaron Ramsey), Rodrigo Bentancur, Adrien Rabiot, Weston McKennie (61' Alvaro Morata) - Dejan Kulusevski (88' Alessandro Di Pardo), Cristiano Ronaldo
Spezia: Ivan Provedel - Luca Vignali, Claudio Terzi, Martin Erlić, Riccardo Marchizza (86' Simone Bastoni) - Giulio Maggiore (72' Gennaro Acampora), Leo Sena (86' Lucien Agoume), Nahuel Estevez - Emmanuel Gyasi, M'Bala Nzola (72' Andrej Gałabinow), Diego Farias (73' Daniele Verde)
Żółte kartki: Frabotta, Demiral (Juventus)
Sędzia: Juan Luca Sacchi
***
Do małej "szopki" doszło w Rzymie. Do godziny 19:15 Lazio nie doczekało się przybycia Torino FC na Stadio Olimpico. Co prawda w klubie z Piemontu nie ma już zakażonych koronawirusem zawodników, ale z powodu kwarantanny nie mogli z odpowiednim wyprzedzeniem rozpocząć podróży na mecz. Najpewniej drużyny stoczą pojedynek w innym terminie, ponieważ tak została potraktowana podobna sytuacja z udziałem Juventusu FC i SSC Napoli.
Czytaj także: Łukasz Skorupski obronił rzut karny. Przeciwnika miał klasowego
Czytaj także: Juventus był bezradny. Wojciech Szczęsny musiał chronić punkt