Fortuna Puchar Polski: mroźny i dramatyczny awans Lecha Poznań! Wicemistrz Polski urwał się ze stryczka

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Jesper Karlstrom i Leandro Rossi
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Jesper Karlstrom i Leandro Rossi

Dramatyczny konkurs rzutów karnych zdecydował o awansie Lecha Poznań do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Zespół Dariusza Żurawia był już jedną nogą za burtą, ale zdołał się uratować i wygrał z Radomiakiem Radom 4:3 w konkursie rzutów karnych.

Dwie jedenastki zmarnowali na początek zawodnicy ze stolicy Wielkopolski, bowiem Mateusz Kochalski obronił strzały Pedro Tiby i Wasyla Krawecia. Potem jednak Mateusz Bodzioch uderzył nad poprzeczką i znacznie nadszarpnął psychologiczną przewagę I-ligowca. Rozstrzygnięcie przyniosła piąta i szósta seria. Gdy Filip Bednarek zatrzymał uderzenie Miłosza Kozaka, lechici wyrównali stan konkursu, a za chwilę prowadzili 4:3, gdy do siatki trafił debiutujący w ich szeregach Nika Kwekweskiri. To był przełom, Radomiak stracił pewność siebie i jego kapitan Mateusz Cichocki nie wytrzymał ciśnienia. Bednarek znów obronił, dzięki czemu poznaniacy zameldowali się w ćwierćfinale.

To był dla "Kolejorza" piekielny ważny mecz. W PKO Ekstraklasie jego szanse na europejskie puchary są już znikome, dlatego rywalizacja o krajowe trofeum jest dla niego kluczowa w walce o uratowanie sezonu. Determinacja podopiecznych Dariusza Żurawia była więc ogromna, co rzucało się w oczy od pierwszych minut. Poznaniacy ruszyli do ataku i zepchnęli rywala niemal w pole karne, a gdy tracili piłkę, natychmiast zakładali pressing.

Przez 20 minut Radomiak nie mógł złapać oddechu i bronił się dość chaotycznie, mimo to poza minimalnie niecelnym strzałem z dystansu Tiby, wielkiego zagrożenia pod jego bramką nie było. Z upływem czasu zespół Dariusza Banasika zdołał nieco uspokoić grę, a przede wszystkim zaczął się odgryzać. Efekt? Lech dwukrotnie najadł się sporo strachu, bo tuż obok słupka uderzali z narożnika boiska Bodzioch, a potem Damian Jakubik.

ZOBACZ WIDEO: Zaszczepieni kibice wejdą na stadiony? Ryszard Czarnecki wskazał możliwy termin

Nierówne boisko w Sosnowcu i przenikliwy, kilkunastostopniowy mróz nie ułatwiały faworytowi prowadzenia gry, mimo to po przerwie podopieczni Dariusza Żurawia byli już bardziej konkretni w ofensywie. W świetnych sytuacjach wprost w Kochalskiego uderzali z kilku metrów Jan Sykora i Filip Szymczak, fatalny kiks zdarzył się natomiast Daniemu Ramirezowi, któremu wyłożył piłkę aktywny na lewym skrzydle Jakub Kamiński.

"Kolejorz" miał kilka wyśmienitych okazji, których nie potrafił wykorzystać i w 82. minucie mógł zostać boleśnie skarcony. Radomianie mieli rzut wolny, po którym wytworzyło się spore zamieszanie i z bliska w słupek trafił Karol Podliński. Bednarek tylko patrzył, jak centymetry ratują jego drużynę od nieszczęścia.

Radomiak - przy pełnej świadomości większego potencjału przeciwnika - grał bardzo chytrze i sprawił, że ten mecz był dla poznaniaków drogą przez mękę. 90 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia i konieczna była dogrywka. W niej wreszcie doczekaliśmy się bramek, gdyż obie drużyny zaczęły popełniać błędy. W 102. minucie zrobiło się sensacyjnie. Kwekweskiri zagrał ręką w polu karnym i z jedenastki podcinką do siatki trafił Mateusz Radecki.

Zespół Dariusza Banasika dopiął swego i wydawało się, że dowiezie to skromne prowadzenie do ostatniego gwizdka, bo poznaniacy bili głową w mur. Z uporem maniaka pchali piłkę do przodu, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. I co? Z pomocą przyszedł im rywal. To były już ostatnie minuty dogrywki, Podliński nieodpowiedzialnie podciął w polu karnym Michała Skórasia i choć sędzia Artur Aluszyk początkowo puścił grę, to gdy chwilę później pobiegł do monitora, było jasne, że da lechitom szansę na wyrównanie. Nie zmarnował jej Tymoteusz Puchacz i ekipa Dariusza Żurawia odrobiła straty. Opłacało się walczyć, bo konkurs jedenastek to już mentalne przebudzenie wicemistrza Polski i przede wszystkim dwie kluczowe interwencje Bednarka.

Było blisko, ale ostatecznie "Kolejorz" jeszcze nie musi spisywać sezonu 2020/2021 na straty. Jest w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski i w piątek w samo południe pozna następnego przeciwnika.

Radomiak Radom - Lech Poznań 1:1 (0:0, 0:0, 1:0), rzuty karne 3:4
1:0 - Mateusz Radecki (k.) 102'
1:1 - Tymoteusz Puchacz (k.) 117'

rzuty karne:
X - Pedro Tiba (Mateusz Kochalski obronił)
1:0 - Meik Karwot
X - Wasyl Kraweć (Mateusz Kochalski obronił)
X - Mateusz Bodzioch (uderzył nad poprzeczką)
1:1 - Tymoteusz Puchacz
2:1 - Mateusz Radecki
2:2 - Michał Skóraś
3:2 - Karol Podliński
3:3 - Alan Czerwiński
X - Miłosz Kozak (Filip Bednarek obronił)
3:4 - Nika Kwekweskiri
X - Mateusz Cichocki (Filip Bednarek obronił)

Składy:

Radomiak Radom: Mateusz Kochalski - Mateusz Cichocki, Raphael Rossi, Mateusz Bodzioch, Damian Jakubik, Mateusz Radecki, Meik Karwot, Dawid Abramowicz, Damian Gąska (79' Miłosz Kozak), Karol Angielski (66' Karol Podliński), Dominik Sokół.

Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Tomasz Dejewski, Antonio Milić, Wasyl Kraweć, Jesper Karlstrom (109' Norbert Pacławski), Pedro Tiba, Jan Sykora (66' Michał Skóraś), Dani Ramirez (66' Nika Kwekweskiri), Jakub Kamiński (80' Tymoteusz Puchacz), Filip Szymczak (80' Filip Marchwiński).

Żółte kartki: Meik Karwot, Raphael Rossi (Radomiak Radom) oraz Wasyl Kraweć, Antonio Milić (Lech Poznań).

Sędzia: Artur Aluszyk (Barlinek).

Czytaj także:
Ligowcy w reprezentacji Polski. Paulo Sousa otwiera drzwi, kto przez nie przejdzie?
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii

Źródło artykułu: