Bundesliga. Hertha - Bayern. Mistrz wygrywa, ale Lewandowski z Piątkiem na remis

PAP/EPA / Boris Streubel / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium cieszą się z gola
PAP/EPA / Boris Streubel / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium cieszą się z gola

Bayern Monachium wygrał w Berlinie z Hertha 1:0, ale Robert Lewandowski zmarnował rzut karny. Z kolei Krzysztof Piątek w barwach gospodarzy podejmował wiele prób, ale jego strzały nie były w stanie zaskoczyć Manuela Neuera.

Gdy Robert Lewandowski podchodzi do piłki stojącej na 11. metrze, jest to niemal gwarancja bramki. Polak z rzutów karnych nie chybia. Dlatego norweski bramkarz Herthy Berlin, Rune Jarstein, miał nietęgą minę, gdy w 10. minucie spóźnił się z interwencją i sfaulował w polu karnym Leroya Sanego. Ale chwilę później stało się coś niebywałego. Lewandowski podbiegł do piłki, wykonał swoją tradycyjną zmyłkę, ale Norweg wytrzymał do końca. Gdy Polak uderzył, Jarstein zareagował błyskawicznie i rzucił się w swoją prawą stronę. A że strzał Polaka nie był zbyt mocny, to na tablicy z wynikami wciąż widniał rezultat 0:0.

Z drugiej strony bardzo aktywny w barwach Herthy był nasz snajper Krzysztof Piątek. Widać było, że bardzo zależy mu na tym, by znów być wielkim napastnikiem klasy międzynarodowej. W pierwszym kwadransie meczu oddał trzy strzały, w całej pierwszej połowie pięć. Dużo jak na mecz z Bayernem. Trzy z tych strzałów były do zapomnienia, zaledwie jeden można było określić mianem dobrego, ale liczyło się to, że znajdował się w sytuacji, uciekał obrońcom, miał szanse i podejmował dobre, błyskawiczne decyzje. Piątek, który od ponad roku poszukuje formy, zaskoczył pozytywnie. Zabrakło decydującego ciosu. Piątek opuścił boisko w 62. minucie, pewnie niespełniony, bo z "czystym kontem", ale na pewno nie rozczarowany. Bo dał sygnał na przyszłość. Ale też Nemanja Radonjić, który zastąpił Polaka, pokazał się z przyzwoitej strony.

Czekaliśmy na pojedynek polskich snajperów, a tymczasem bramkę na 1:0 dla Bayernu Monachium strzelił Kingsley Coman. Zaskoczył Jarsteina strzałem z dystansu. Piłka odbiła się jeszcze od nóg obrońcy i przelobowała norweskiego
bramkarza.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki

Po świetnym meczu w ostatniej kolejce z Hoffenheim wydawało się, że Bayern wraca na właściwe tory. W tym sezonie nie zachwycał. Oczywiście byłoby pewnym nietaktem mówić głośno o kryzysie mistrza Niemiec, w końcu do meczu z Herthą przystępował z siedmiopunktową przewagą nad RB Lipsk. A jednak Bayern w tym sezonie nie zachwycał. I tydzień temu wydawało się, że następuje przebudzenie. Ale w meczu z berlińczykami wszystko wróciło do normy. A więc gramy solidnie, wygrywamy, ale nie porywamy fanów swoją grą.

Na pewno w meczu z Herthą wpływ na to miało mocno zaśnieżone - przynajmniej w pierwszej połowie - boisko. Poza tym piłkarze Bayernu prowadząc spokojnie kontrolowali grę. Hertha próbowała atakować, oddawała sporo strzałów w stronę bramki Neuera i na pewno nie mecz nie wyglądał na starcie 15. drużyny Bundesligi z jej liderem. Ale też różnica indywidualnych umiejętności była zbyt duża i zawodnicy gości zdawali sobie z tego sprawę. Grali agresywnie z tyłu i spokojnie z przodu. Pozwalali rywalom na wiele, ale sami byli jeszcze bliżej. Choćby pod koniec pierwszej połowy, gdy Lewandowski minimalnie przestrzelił głową. Lub już w drugiej połowie, gdy Serge Gnabry minął rywali prostym zwodem, ale uderzył prosto w Jarsteina.

Lewandowski próbował jeszcze dwukrotnie, ale nie były to próby najwyższej jakości. Po dziewięciu kolejnych spotkaniach z co najmniej jedną bramką Polak musiał przełknąć gorzką pigułkę.

Wydarzeniem wieczoru był powrót na niemieckie boiska, po ponad 10 latach, Samiego Khediry. Mistrz świata i wieloletni lider drużyny Joachima Loewa, ma zostać główną postacią drużyny z Berlina, twarzą jej odbudowy. Może wejście tego znakomitego, ale i niespełnionego pomocnika, było jakiś sygnałem dla Herthy, bo za chwilę drużyna miała dwie świetne okazje. Strzał Radonjicia obronił Neuer, a Matheus Cunha strzelił ładnym lobem, ale piłka minęła słupek. A na koniec Khedira zobaczył żółtą kartkę.

Hertha pokazała, że nie należy spisywać jej na straty, Bayern nic wielkiego nie pokazał, ale umocnił się na pozycji lidera. Ma co prawda mecz więcej od RB Lipsk, ale i 10 punktów przewagi nad najgroźniejszym rywalem.

Hertha Berlin - Bayern Monachium 0:1 (0:1)
0:1 Coman 21'

Składy drużyn
Hertha: Jarstein - Pekarik, Stark, Torunarigha (46. Oldarete), Mittelstädt - Ascacibar, Tousart - Lukebakio (81. Khedira), Darida (55. Guendouzi), Cunha (81.Leckie) - Piątek (62. Radonjić)
Bayern: Neuer - Pavard, Süle, Alaba, Hernandez - Kimmich - Sane (73.Costa), Gnabry (73.Tolisso), Müller, Coman (86.Choupo-Moting) - Lewandowski

Sędziował: Robert Schroder

Żółte kartki: Darida, Khedira - Pavard

Źródło artykułu: