Wojciech Stawowy (trener Górnika Łęczna): Na początku chciałbym serdecznie pogratulować Robertowi dzisiejszego zwycięstwa. Myślę, że ten mecz ułożył się w pierwszych dwudziestu kilku minutach, gdy straciliśmy dwie bramki. Wyszliśmy chyba troszkę nie w pełni skoncentrowani na to spotkanie, ponieważ bramki straciliśmy po prostych błędach. KSZO skrupulatnie to wykorzystał i później było nam ciężko cokolwiek zrobić. KSZO mądrze się bronił, do tego groźnie atakował, a my nie bardzo mieliśmy atuty, aby w tym meczu coś zmienić. Parę stworzonych sytuacji to za mało, żeby przy stanie 0:2 doprowadzić chociaż do remisu.
Janusz Surdykowski (napastnik Górnika): Z pewnością nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu, bo po dwóch kolejkach mamy na koncie dwie porażki. W piłce potrzebne jest również odrobinę szczęścia, a nam ono nie dopisało. Przegraliśmy mecz, ale trzeba wierzyć, że w kolejnych spotkaniach będzie lepiej i to my będziemy schodzić z boiska jako zwycięzcy.
Robert Kasperczyk (trener KSZO Ostrowiec): Kilka lat minęło i znowu stanęliśmy naprzeciwko siebie z obecnym trenerem Górnika. Kiedyś prowadziliśmy naprzeciwko siebie derbowe mecze - takie były czasy w Krakowie. Wiedziałem czego się spodziewać po drużynie Górnika Łęczna, bo to co zobaczyłem tydzień temu w spotkaniu z Widzewem, dzisiaj się potwierdziło. Łęczna to zespół bardzo dobrze poukładany, któremu nie można dać kontroli, szczególnie w środkowej strefie boiska. Panowie Sołdecki, Bartoszewicz i Bazler nie mieli prawa tutaj dominować, bo widziałem, że w meczu z Widzewem, momentami ta dominacja była bardzo widoczna i na to uczulałem moich zawodników. Jest to drugi mecz, w którym staram się egzekwować od zawodników to, co podoba się kibicom. Każdy lubi oglądać zespół, który gra agresywnie, czasami na pograniczu ryzyka. Może przeliczyliśmy się w Zabrzu, choć gdyby udało nam się strzelić tam drugą bramkę - a była ku temu okazja - to mogliśmy tam zrobić psikusa, bo prawda jest tak, że jechaliśmy tam na pożarcie. Jednak postawa zespołu w pierwszej połowie przekonała mnie, że idziemy w dobrym kierunku. Po strzeleniu pierwszej bramki poszliśmy za ciosem, nie cofnęliśmy się, tylko dążyliśmy do strzelenia drugiej. Zdobycie drugiej bramki przez Adama Cieślińskiego, który pewnie wykorzystał rzut karny wniosło dużo spokoju w nasze poczynania. Gdyby zawodnicy zachowali więcej zimnej głowy, moglibyśmy pokusić się i o strzelenie trzeciej, ale oczywiście z tych które padły bardzo się cieszymy.
Hubert Robaszek (pomocnik KSZO): Na króla strzelców może jeszcze nie idę, bo to dopiero druga kolejka, ale cieszę się, że znowu udało mi się trafić do bramki rywala. Zarówno w tym meczu jak i w spotkaniu w Zabrzu miałem po jednej sytuacji. Staram się je wykorzystywać - jak dotąd się udaje. Przede wszystkim uczulaliśmy się na to, że Łęczna może grać z nami wysoko - tak jak my zaczęliśmy w Zabrzu i rzeczywiście przez pierwsze dziesięć minut tak było. Na szczęście przetrzymaliśmy to i potem udało nam się strzelić dwie bramki, z których bardzo się cieszymy, bo nasze konto wzbogaciło się o komplet punktów, a to jest najważniejsze.
Adrian Frańczak (pomocnik KSZO): Na pewno był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu - bardzo skuteczna, bo prowadziliśmy 2:0. W drugiej połowie mimo, że troszkę się cofnęliśmy to cały czas kontrolowaliśmy poczynania na boisku, bo Górnik w sumie nie stworzył sobie jakiejś dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Początkowo uśpiliśmy trochę rywala, ale zdobyliśmy piękne dwie bramki i mamy trzy punkty - to jest najważniejsze. Cieszy fakt, że to już druga bramka na koncie Huberta Robaszka - oby strzelał jak najwięcej i obyśmy zdobywali ważne dla nas punkty.