Dziennikarze "La Vanguardia" ustalili na podstawie swoich źródeł, że w kontrakcie Lionela Messiego z "Dumą Katalonii", który podpisał w 2017 roku, były zawarte dwie gigantyczne premie o łącznej wartości 78 milionów euro.
Pierwsza z nich - w kwocie 39 milionów euro - miała być wypłacona zawodnikowi za przedłużenie kontraktu wygasającego w 2018 roku. Termin przelewu był kilkakrotnie przekładany w czasie, co miało mieć duży wpływ na "samopoczucie" zawodnika w klubie.
Finalnie olbrzymie pieniądze w końcu znalazły się na koncie Messiego - klub wypłacił mu premię w lipcu poprzedniego roku. Teraz obie strony ustaliły warunki wypłaty drugiego bonusu, który wynosi kolejne 39 milionów euro.
Drugą premię nazywają "nagrodą" dla zawodnika za ciągłość w reprezentowaniu Blaugrany - jej wypłata pierwotnie została zaplanowana na zakończenie sezonu 2020/2021. Plany te trzeba było jednak przez kryzys zweryfikować, a cała kwota została rozbita na osiem rat. I tak Barca będzie musiała spłacać swoją legendę aż do 2025 roku! Dodatkowo co roku naliczane będą odsetki w wysokości jednego procenta.
"Mundo Deportivo" informuje, że strona Messiego odmówiła komentarza w kwestii tych rewelacji. Przypomniała jedynie, że "nigdy nie rozmawiają o kontraktach, ani o pieniądzach". Przekonują również, że sprawy te nie mają żadnego powiązania z niezadowoleniem Argentyńczyka w klubie. O przyczynach sam zawodnik miał mówić w wywiadach.
Zobacz także:
FC Barcelona przygotowała niespodziankę dla kibiców na El Clasico
Drużyny z nizin tabeli bez trenerów. Deportivo Alaves i SD Huesca walczą o utrzymanie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bez koszulki. A w tle pada... śnieg!