Z jednej strony przed gospodarzami otworzyła się niezła szansa na odniesienie pierwszego zwycięstwa w grupie Ligi Mistrzów, ale z drugiej strony musieli mieć się na baczności. Lokomotiw Moskwa we wcześniejszych meczach koncentrował się na odpieraniu ataków Bayernu Monachium i Atletico Madryt, a we wtorek musiał podjąć ryzyko i sam zaatakować Red Bulla Salzburg.
Mistrz Austrii tylko czekał na odrobinę wolnego miejsca na połowie przeciwnika i czas pokazał, że potrafi je wykorzystać. Już w 17. minucie skierował piłkę do bramki Lokomotiwu, ale nie było gola z powodu spalonego Mergima Berishy.
Napastnik Red Bulla ostrzegł tylko raz i w późniejszej części pierwszej połowy oddał dwa uderzenia do bramki Lokomotiwu. Gospodarze pozostawili mu zdecydowanie za dużo miejsca w polu karnym i wymierzył za to karę. Po jego strzałach w 28. i w 41. minucie zrobiło się 2:0 i było to zasłużone prowadzenie aktywniejszych oraz inicjujących większą liczbę ataków gości z Salzburga.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężny strzał, odrobina szczęścia i... fantastyczny gol. Palce lizać!
Lokomotiw odpowiedział w pierwszej połowie tylko jedną groźną sytuacją podbramkową. Uderzenie oddane przez Ze Luisa zostało sparowane na korner przez Cicana Stankovicia. Poza tym gospodarze mieli problem z transportowaniem piłki pod bramkę Red Bulla, a jednym z odpowiedzialnych za ofensywę zawodników był Maciej Rybus. Przed przerwą zostało mu powierzone lewe skrzydło, a nie jak zwykle lewa obrona, ale dużego zagrożenia nie generował.
W drugiej połowie Maciej Rybus był już nominalnie bliżej własnej bramki, ponieważ Marko Nikolić przeprowadził za jednym zamachem trzy zmiany i przywrócił do jedenastki Antona Miranczuka. Reprezentanta Polski nadal można było oglądać w atakach, ale z jego dośrodkowaniami radzili sobie podopieczni Jessego Marcha.
Wyraźnej poprawy w grze Lokomotiwu nie było widać, a sytuacja na boisku była kontrolowana przez Red Bulla. Ponownie pokazał się Ze Luis, ale jego uderzenie w 59. minucie zostało obronione przez Cicana Stankovicia. W 79. minucie Anton Miranczuk co prawda strzelił gola kontaktowego z rzutu karnego za faul Andre Ramalho na Ze Luisie, ale w pierwszej akcji po wznowieniu gry Karim Adeyemi odpowiedział trafieniem na 3:1 dla Red Bulla.
Lokomotiw Moskwa - Red Bull Salzburg 1:3 (0:2)
0:1 - Mergim Berisha 29'
0:2 - Mergim Berisha 41'
1:2 - Anton Miranczuk (k.) 79'
1:3 - Karim Adeyemi 81'
Składy:
Lokomotiw: Guilherme Marinato - Dmitrij Żywogladow (85' Dmitrij Rybczinskij), Vedran Corluka, Murilo, Slobodan Rajković (46' Władisław Ignatjew) - Witalij Lisakowicz (46' Maksim Muchin), Stanisław Magkejew, Witalij Łyscow (46' Anton Miranczuk), Maciej Rybus - Ze Luis (89' Francois Kamano), Eder
Red Bull: Cican Stanković - Rasmus Kristensen, Andre Ramalho, Maximilian Woeber, Andres Ulmer - Enock Mwepu, Mohamed Camara (69' Luka Sucić), Zlatko Junuzović, Dominik Szoboszlai (77' Patson Daka) - Mergim Berisha (90' Jerome Onguene), Sekou Koita (70' Karim Adeyemi)
Żółte kartki: Muchin, Ignatjew, Murilo (Lokomotiw) oraz Camara, Ramalho, Stanković (Red Bull)
Sędzia: Ali Palabiyik (Turcja)
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Bayern Monachium | 6 | 5 | 1 | 0 | 18:5 | 16 |
2 | Atletico Madryt | 6 | 2 | 3 | 1 | 7:8 | 9 |
3 | Red Bull Salzburg | 6 | 1 | 1 | 4 | 10:17 | 4 |
4 | Lokomotiw Moskwa | 6 | 0 | 3 | 3 | 5:10 | 3 |
Czytaj także: Juventus miał problem z kopciuszkiem. Błąd bramkarza pomógł mu wygrać
Czytaj także: Udany rewanż Manchesteru United w starciu z Instanbul Basaksehir