Beniaminek miał ogromne kłopoty personalne. Z powodu kontuzji i chorób, z jego składu wypadli: Gracjan Jaroch, Aleks Ławniczak, Mateusz Kupczak, Robert Janicki, Mariusz Rybicki, Mario Rodriguez, Nikodem Fiedosewicz i Michał Kopczyński, a do tego doszła jeszcze absencja Mateusza Spychały za czerwoną kartkę otrzymaną w potyczce ze Stalą Mielec (1:0). W efekcie na ławce zasiadło tylko pięciu zawodników, w tym dwóch bramkarzy i dwóch młodzieżowców, a trener Piotr Tworek nie dokonał w trakcie gry ani jednej zmiany.
- Cieszymy się ogromnie, bo wreszcie wygraliśmy u siebie. To był nasz cel przez ostatnie dwa tygodnie. Dużo rozmawialiśmy, nakręcaliśmy się nawzajem, żeby wreszcie to zrobić i nie słuchać radości przeciwnika za ścianą. Moi żołnierze wywiązali się z zadania, mimo że początek był ciężki. Daliśmy z siebie dwieście procent i zasłużenie się cieszymy. Piłkarze mogą się czuć dumni z tego, jak podchodzą do swoich obowiązków i jakimi są mężczyznami. To są ludzie z niesamowitym charakterem - nie tylko na boisku. Tak naprawdę jednak żadne słowa tego nie oddadzą, trzeba by było ich poznać - powiedział szkoleniowiec Warty.
Sukces rodził się w bólach, bo po pierwszej połowie bliżej zwycięstwa była "Biała Gwiazda". - Nie chcę zdradzać co mówiłem w przerwie szatni, lecz było kilka korekt. Mam inteligentny zespół, który popełnia błędy, jednak umie reagować. Trochę zmieniliśmy taktykę i zatrybiło. W pierwszej połowie ustawienie z Janem Grzesikiem na prawej stronie i Jakubem Kuzdrą na lewej nie funkcjonowało. Musieliśmy to zmienić, cofnąłem też Adriana Laskowskiego, a na pozycję numer dziesięć trafił Mateusz Czyżycki. To było kapitalne posunięcie, bo dało nam jedną z bramek. Wszystkie roszady przyniosły efekty, bowiem pod naszą bramką nie było po przerwie zbyt dużego zagrożenia.
Artur Skowronek natomiast nie ukrywał rozczarowania postawą swoich podopiecznych. - Warta pokazała coś, od czego my musimy zaczynać każdy mecz - ogromną pazerność na zwycięstwo, mimo że spotkanie jej się nie ułożyło. Chcieliśmy stwarzać sytuacje, zdobyć gola i to nam się udało. Brakowało jednak skuteczności, a nasze błędy indywidualne napędzały przeciwnika. Efektem są stracone bramki. Jeśli do umiejętności, które posiadamy, nie dołożymy tego, co mieli rywale, to nie będzie nam łatwo o punkty. To już kolejne spotkanie, w którym mamy taki problem. Brakowało momentami ruchu, wyciągania rywali i szukania przestrzeni dla partnerów. Przy prowadzeniu nie potrafiliśmy zdobyć drugiego gola, a on by nas uspokoił - ocenił trener.
Czytaj także:
Liga Narodów: znamy podział na dywizje i nowych potencjalnych rywali Polaków
Premier League: afera wokół transmisji w PPV, angielscy kibice ogłosili bojkot i zmusili organizatora do zmian
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!