Na boisku w Grudziądzu nie było widać różnicy dwóch klas rozgrywkowych. - Był to ciekawy mecz z obu stron. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, bo już przed nim chwaliłem drużynę gospodarzy, która potrafi grać w piłkę i ma dużą kulturę gry. Chciałbym też pochwalić swoich zawodników, którzy byli konsekwentni. Potrafiliśmy wygrać to spotkanie, a rozgrywki pucharowe niosą za sobą różne niespodzianki. Osiągnęliśmy nasz cel - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.
- Muszę też pochwalić zespół za organizację, choć brakowało nam konkretów. Szybko strzelona bramka mogła sprawić, że byłoby łatwiej, ale nie stwarzaliśmy wielu sytuacji. Cel osiągnięty, teraz przygotowujemy się do ważnych spotkań w PKO Ekstraklasie i z dobrym nastawieniem mentalnym do nich przystąpiły. To, że nie było łatwo w Grudziądzu, też nas wprowadzi na dobre tory - dodał Stokowiec.
Z dobrej strony pokazali się Kacper Urbański i Jakub Kałuziński, młodzieżowcy gdańskiego klubu. - Znam tych zawodników i zgodzę się z tym, że był to bardzo dobry występ. Z pochwałami jednak musimy być ostrożni, bo brakuje nam konkretów, im również. Ważne jest mądre wprowadzanie zawodników, którzy rosną w siłę. Teraz byli mocnym punktem. Zagrali solidnie i patrząc na to jak pracują, ich rozwój będzie postępował - przewiduje trener Lechii.
ZOBACZ WIDEO: Radosław Majdan nie skreśla Jerzego Brzęczka. "Mecz z Włochami mnie zmartwił"
Olimpia Grudziądz przegrała z faworyzowanym rywalem. - Kończy się nasza przygoda z Fortuna Pucharem Polski. Zrobiliśmy bardzo dużo by dalej być w rozgrywkach, ale wiedzieliśmy, z kim się mierzymy, z dwukrotnym finalistą w ostatnich latach. Ten mecz musi być naszym wyznacznikiem w którym kierunku iść i jak podchodzić do każdego spotkania. To dla nas trzeci niezły, acz nie wygrany mecz i to boli. Szczerze pogratulowałem zawodnikom występu, bo zasłużyli na to. Można wytknąć sytuację z karnym, ale Damian sam wie że niepotrzebnie w taki sposób zaatakował przeciwnika. To, co się stało, jest dla niego karą samą w sobie. Gratuluję zespołowi Lechii i z tego względu że graliśmy ze sobą, będziemy im kibicować by zdobyć puchar - podkreślił Paweł Cretti, trener grudziądzan.
Po straconym golu, grudziądzanie potrafili szybko odpowiedzieć. Sędzia jednak anulował bramkę po wideoweryfikacji. - Nie widziałem sytuacji, pytałem Karola Fili. który powiedział, że został kopnięty w głowę. Szkoda, bo bardzo szybko odpowiedzieliśmy i mogliśmy wrócić do meczu, ale VAR nie był po naszej stronie pierwszy raz w historii Olimpii - przyznał Cretti.
Czytaj także:
Radomiak wraca na stałe do Radomia
Nakoulma stracił smak do piłki. Rozkręca biznesy