Liga Narodów: Włochy - Polska. Rywale w chaosie, ale nie odpuszczą. "Chcemy wygrać tę grupę"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Włoch
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Włoch

- Zabraknie kilkunastu piłkarzy. To nie będzie najlepsza reprezentacja Włoch - mówi nam przed niedzielnym meczem Ligi Narodów dziennikarz z Półwyspu Apenińskiego, Antonello Auletta.

Rywale Polaków mają niesamowite kłopoty kadrowe. - Na spotkania z Estonią, Polską oraz Bośnią i Hercegowiną selekcjoner powołał 41 piłkarzy. Nigdy na zgrupowanie kadry nie jechała tak duża grupa, ale to jedyny sposób, by radzić sobie w koronawirusowym kryzysie - powiedział WP SportoweFakty Antonello Auletta z neapolitańskiego "Radia CRC".

Włoskiej drużyny na pewno nie poprowadzi w niedzielę Roberto Mancini. - Jest aktualnie zakażony. Wszystko wskazuje na to, że na ławce zasiądzie jego asystent Alberigo Evani i to on będzie pełnił funkcję pierwszego trenera. Sytuacja jest tak trudna, że ktoś może wypaść z drużyny nawet w dniu meczu - dodał dziennikarz.

Nieobecnych jest kilkunastu

Skala osłabień kadry Italii robi ogromne wrażenie. - Z powodu zakażeń koronawirusem przeciwko Polsce nie zagrają: Francesco Acerbi, Nicolo Barella, Cristiano Biraghi, Gaetano Castrovilli, Bryan Cristante, Ciro Immobile, Gianluca Mancini, Lorenzo Pellegrini i Leonardo Spinazzola. Do tego dochodzą kontuzje Giorgio Chielliniego, Francesco Caputo, Domenico Criscito, Moise Keana i Pietro Pellegriego. Zespół, który wystąpi przeciwko Polsce trudno więc nazwać najlepszą aktualnie reprezentacją Włoch - podkreślił Auletta.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!

Nie oznacza to jednak, że na Półwyspie Apenińskim nie liczą na zwycięstwo. - Wszyscy szanują waszą kadrę, ale liczą też na 1. miejsce w tabeli. Mimo dużych kłopotów, morale drużyny jest na wysokim poziomie - zwłaszcza po wygranym 4:0 spotkaniu z Estonią. Będziemy się ścigać o wygranie grupy - zapewnił.

Ponad milion zakażonych, ale Włochy się nie zamykają

Spotkanie w Reggio nell'Emilia odbędzie się przy pustych trybunach, jednak mimo bardzo dużych kłopotów związanych ze skalą epidemii, Włosi nie wprowadzili pełnego lockdownu.

- Dotąd w naszym kraju odnotowano już ponad 1,1 mln zakażeń, z czego 48 tys. w regionie Emilia-Romania, czyli tam, gdzie odbędzie się mecz Włochy - Polska. To aktualnie pomarańczowa strefa, czyli taka, w której ryzyko określa się jako średnie. Nie ma całkowitej blokady kraju. Restrykcje są wprowadzane regionalnie. Aktualnie największe obowiązują w Lombardii, Kalabrii, Valle d'Aosta i Piemoncie. Od niedzieli czerwoną strefą będą również Kampania i Toskania - przekazał Auletta.

Jak się okazuje, galerie handlowe, które w Polsce działają obecnie w bardzo ograniczonym zakresie (otwarte są tylko sklepy z żywnością, drogerie itp.), na Półwyspie Apenińskim mają znacznie większą swobodę. - Te centra są zamknięte w weekendy, lecz w środku tygodnia mogą funkcjonować normalnie. W ogóle natomiast nie można korzystać z basenów i hal sportowych. Nauka w szkołach odbywa się zdalnie, nie można też pójść do kina i teatru. Niedozwolone są jakiekolwiek zgromadzenia. Włoski rząd już teraz apeluje do społeczeństwa, by święta Bożego Narodzenia spędzić wyłącznie z najbliższą rodziną. Sytuacja w służbie zdrowia jest bardzo trudna, jednak władze robią wszystko, by uniknąć całkowitej blokady kraju - zakończył Aulettta.

Mecz 5. kolejki Ligi Narodów Włochy - Polska rozpocznie się w niedzielę o godz. 20.45.

Czytaj także:
Robert Lewandowski najlepszym piłkarzem 2020 roku! Polak wygrał kolejny plebiscyt
PKO Ekstraklasa: dwa tygodnie przerwy Jakuba Kamińskiego. Ogromny pech pomocnika Lecha Poznań

Komentarze (0)