Liga Europy. Glasgow Rangers - Lech Poznań. Nie mógł tam zagrać żaden katolik

Getty Images / Na zdjęciu: kibice Glasgow Rangers
Getty Images / Na zdjęciu: kibice Glasgow Rangers

- Dziś żyjemy w innej rzeczywistości, ale przez kilkadziesiąt lat w barwach Rangersów nie mógł zagrać żaden katolik - mówi Michał Banasiak z Instytutu Nowej Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

- Gdy w 1989 roku Rangersi pozyskali Mo Johnstona, katolika, nawet magazynier odmówił przygotowywania mu sprzętu - mówi Michał Banasiak z Fundacji Instytut Nowej Europy. Dzisiejszy rywal Lecha Poznań, Glasgow Rangers, jest drugim najbardziej utytułowanym klubem świata i jedną z dwóch - obok Celtcu Glasgow - wielkich szkockich drużyn. Derby Glasgow są uważane za jedne z najlepszych na świecie.

Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Religia czy raczej polityka odegrały kluczową rolę w sporze na linii Rangers - Celtic?

Michał Banasiak: Podstawą konfliktu jest zdecydowanie religia. Przy czym trzeba pamiętać, że Rangers nie został założony jako klub protestancki. Za to Celtic od początku był klubem katolickim. A założyli go... Irlandczycy. W połowie XIX wieku Irlandię dotknęła zaraza ziemniaczana, w kraju zapanował wielki głód. 2 miliony ludzi wyemigrowały do Szkocji. Celtic założony został przez księży choćby po to, żeby pomóc zbierać pieniądze dla imigrantów, w tamtym czasie biedoty. Rangers stał się tak naprawdę klubem protestanckim nieco przez przypadek, w latach 20. Mnóstwo ludzi zaczęło wówczas zjeżdżać do stoczni znajdujących się nieopodal stadionu. Robotnicy, głównie protestanci, zaczęli masowo chodzić na mecze Rangersów. Osoby zarządzające stoczniami wchodziły do struktur klubu i forsowały protestancką wizję Rangers. Właśnie od lat 20. zaczęto politykę niezatrudniania graczy katolickich.

Oficjalnie?

Nie. Dopiero w latach 60. jeden z zawodników udzielił wywiadu po odejściu z klubu, w którym stwierdził, że tak jest. Zarząd to potwierdził. Mimo to otwarcie na pierwszego katolickiego zawodnika w Rangersach czekaliśmy aż do 1989 roku. Wtedy klub przyjął Mo Johnstona.

ZOBACZ WIDEO: Liga Europy. Piłkarz Lecha Poznań przestrzega przed rywalem. Wskazał, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę

Jaka była reakcja ludzi?

Negatywna, z obu stron. Kibice Celticu, w którym grał wcześniej, wyzywali go od zdrajców. Za to kibice Rangersów nie chcieli zaakceptować. Tu trzeba zaznaczyć, że nie był to bezpośredni transfer, bo taki nie zdarzył się nigdy w historii. W późniejszych latach zawodnikiem, który grał w obu klubach, był też choćby Kenny Miller. Grał w Rangersach, potem w Celticu i potem znowu w Rangersach.

Nikomu to nie przeszkadzało?

Nie, Miller świetnie grał - zwłaszcza w Rangersach. Poza tym był lubianym człowiekiem.

Ale to też był znak nowych czasów, powrotny transfer Millera do Rangersów wydarzył się aż 19 lat po transferze Johnstona.

Tak. Wracając do Johnstona, klubowy kitman nie chciał przygotowywać mu stroju, Johnston musiał radzić sobie sam. Dopiero gdy w derbach strzelił bramkę Celticowi, nastawienie ludzi do niego się zmieniło. Zresztą nawet Sir Alex Ferguson w jednej ze swoich biografii wspominał, że będąc zawodnikiem Rangersów, brał ślub z katoliczką. Miał z tego powodu bardzo nieprzyjemną rozmowę z oficerem prasowym. Po prostu nie było to mile widziane.

A w drugą stronę jak to działało?

Nie było takiej niechęci. Przecież Jock Stein, najwybitniejszy szkoleniowiec w historii Celticu, był protestantem. Sam mówił, że gdyby miał do wyboru piłkarza protestanta i katolika, to wybierze protestanta. Dlaczego? Żeby sprzątnąć go Rangersom.

Jest w tym logika. Rangersi by mu nie sprzątnęli sprzed nosa katolika.

Tak. Aż do końcówki lat 90. Wtedy doszło do tego, że katolik został nawet kapitanem. To Lorenzo Amoruso. Opaskę dał mu Dick Advocaat. W tym samym czasie w klubie był też Gennaro Gattuso. Koledzy poprosili go nawet, żeby nie eksponował na szyi krzyżyka. Niedługo później klub pozyskał Neila McCanna, pierwszego od czasów Johnstona Szkota katolika. Czasy się zmieniały, do Rangersów zaczęli przychodzić zawodnicy z górnej półki.

Za co klub słono zapłacił.

Zdecydowanie. Bankructwo w 2012 to też pochodna tych ambicji. Próby unikania podatków, problemy finansowe właściciela, to wszystko doprowadziło do katastrofy Rangersów. Liga szkocka wszczęła procedury, klub ukarano ujemnymi punktami, a potem zdegradowano na 4. poziom rozgrywek, najniższy profesjonalny.

Próbowali apelować do klubów, utrzymać się.

Tak, ale w głosowaniu klubów zostało to odrzucone. Na 12 głosujących tylko jeden był za - oczywiście sami Rangersi. Klub powoli zaczął się jednak odbudowywać. Dzięki temu ma w gablocie trofea, jakich Celtic może nigdy miał nie będzie. Za wygranie ligi na wszystkich poziomach od czwartego do pierwszego. Zresztą tu taka ciekawostka, Rangers jest drugim na świecie klubem pod względem trofeów. Ma ich 115. Tylko egipski Al-Ahly ma więcej. Oczywiście jest to związane z dominacją w Szkocji dwóch klubów. Od lat 50. nie zdarzyło się, żeby mistrzostwo, Puchar Szkocji albo chociaż puchar ligi nie trafiły do gabloty ani Rangersów, ani Celticu. Od 1985 roku, od czasów Aberdeen, nikt spoza tej dwójki nie sięgnął po tytuł mistrzowski. W tym sezonie zapowiada się ciekawa końcówka. Nigdy żaden z tych klubów nie zdobył tytułu w dziesięciu kolejnych sezonach. Celtic był blisko na przełomie lat 60. i 70. Prowadzony przez Steina wygrał dziewięć kolejnych tytułów, ale w 1975 roku Rangersi nie dopuścili do dziesiątego. Wiele wskazuje, że podobnie będzie teraz. Celtic, wykorzystując bankructwo rywala, wygrał dziewięć kolejnych trofeów, ale w tym sezonie Rangersi mają już sześć punktów przewagi.

To wciąż najlepsze derby świata?

Tak mówią zawodnicy, którzy poza Old Firm grali też w derbach Manchesteru, Mediolanu czy, jak Henrik Larsson, w El Classico. Według nich niczego nie da się porównać z derbami Glasgow.

Choć dziś znaczenie ligi szkockiej mocno spadło.

Tak, to wiąże się ze zmianami w świecie piłki, zwiększeniem znaczenia wpływów z praw telewizyjnych. Dlatego też wielokrotnie mówiono, że Rangersi i Celtic chciałyby przenieść się do angielskiej Premier League. Raczej ograniczyłyby się wtedy do drużyn środka tabeli, ale finansowo byłyby wygrane.

Dlaczego to nie jest możliwe do zrealizowania?

Anglicy by tego nie chcieli.

Walijskie drużyny grają w Premier League.

Ale one grały tam, zanim w Walii powstała profesjonalna liga. Angielskim klubom środka nie są potrzebne dwa dodatkowe kluby do podziału pieniędzy. Nikt nie ma interesu w tym, żeby Rangersi i Celtic grały w Premier League.

Wracając do religii, dziś niewiele zostało z ich protestanckich tradycji.

Czasy się zmieniły, piłka jest międzynarodowa. W kadrze są zawodnicy z Chorwacji, Rumunii, RPA, Jamajki. Patrzy się raczej na klasę sportową niż wyznanie.

Jednym z ostatnich przejawów tej wojny religijnej były chyba zachowania Artura Boruca?

Jeśli chodzi o prowokacje, to najgłośniejsze przypadki po roku 1990 dotyczą Paula Gascoigne'a i Boruca, co też wiele mówi.

Gascoigne jedynie imitował grę na flecie.

To miało przywołać marsz protestanckiego Zakonu Oranżystów. Boruc poszedł dalej, wykonywał znak krzyża przed trybuną Rangersów, miał naszyjnik z krzyżem, nosił koszulkę z wizerunkiem Jana Pawła II. Został zresztą ukarany za te gesty, choć były to raczej kary symboliczne. Boruc zapisał się w historii Glasgow nie tylko jako bramkarz. Trochę czasu od tych zdarzeń minęło i zbyt wielu incydentów nie odnotowano. Choć na trybunach Rangersów wciąż powiewają flagi z "Union Jackiem", zaś na trybunach Celticu irlandzkie. Ale generalnie kluby i władze ligi prowadzą politykę studzenia napięć.

W jaki sposób?

Nie tylko unikają religijnych deklaracji, ale proszę zwrócić uwagę, że derby Glasgow, jeśli są rozgrywane w tygodniu, odbywają się zwykle około południa. Chodzi o to, żeby kibice nie zdążyli za bardzo się wstawić i nie wszczynali awantur. Kiedyś po meczach "dogrywki" fanów trwały do późnej nocy i zdarzało się, że kończyły się ofiarami śmiertelnymi.

ZOBACZ Rangersi najlepsi od lat

ZOBACZ Dariusz Żuraw: Nie odpuszczamy pucharów

Źródło artykułu: