Piłkarze Stali Stalowa Wola nie będą miło wspominać inauguracji sezonu 2009/2010. W sobotę zespół jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze uległ na własnym boisku Dolcanowi Ząbki aż 4:1. Po spotkaniu gracze Stalówki był załamani i zażenowani swoją postawą w tym pojedynku. - Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. To był nokaut. Praktycznie nie było nas na boisku. Szybko straciliśmy gole. Trochę nie podobało nam się wychodzenie kibiców ze stadionu. Szkoda, że w pierwszym spotkaniu nam nie pomogli. Faktem jest też na pewno to, że nie daliśmy im ani chwili radości. W sobotę na boisku istniał tylko Dolcan. My praktycznie tylko biegaliśmy po murawie - powiedział portalowi SportoweFakty.pl napastnik Stali Paweł Wasilewski.
Na konferencji prasowej krytyki swoim zawodnikom nie szczędził opiekun Stali Przemysław Cecherz: - Chłopakom ambicji starczyło na 15 minut. Z opinią szkoleniowca nie do końca chcą się zgodzić piłkarze ekipy z hutniczego grodu. - To jest opinia trenera. Może i tak było. Z każdą minutą słabliśmy i nie stwarzaliśmy zagrożenia pod bramką gości - stwierdza Wasilewski.
Trudno szukać przyczyny słabej postawy graczy Stalówki. Sobotni rywal zielono-czarnych zagrał bardzo dobrze w każdej formacji. Zupełnie inaczej niż zespół ze Stalowej Woli. Stalowcy mają za sobą ciężki okres przygotowawczy i być może nie wypoczęli jeszcze po nim do końca. Przyczyn słabej postawy nie umieli doszukać się także sami zawodnicy Stali. - Nie wiem czy jesteśmy zmęczeni. Wszyscy widzieli jak graliśmy. Nie wiem z czego się wzięła nasza taka słaba gra. Chcemy zapomnieć o tym pojedynku, ale za tydzień czeka nas jeszcze trudniejsze wyzwanie - spotkanie z Widzewem. Musimy się pozbierać, bo daliśmy taką klapę w Stalowej Woli - dodaje napastnik zielono-czarnych.
Pierwszy mecz Stali nie wypadł okazale. Kolejne zawody mogą i zapewne będą jeszcze trudniejsze. W następnej serii gier drużyna z Podkarpacia zagra z Widzewem Łódź, który jest głównym kandydatem do awansu. Stalowcy wiedzą, że łatwiej nie będzie, ale wyciągną wnioski po porażce z Dolcanem i z ekipą z Łodzi zaprezentują się już lepiej. - Widzew jest bardzo mocną drużyną. Utrzymał praktycznie cały skład z poprzedniego sezonu. Mają bardzo zgrany zespół. Chcą awansować i będzie bardzo trudna przeprawa z nimi. Będziemy walczyć. W poniedziałek przeanalizujemy ten mecz z Dolcanem, chociaż nie ma co analizować. Lepiej zapomnieć o tej potyczce i myśleć już o Widzewie - kończy Paweł Wasilewski.