Maciej Aleksiuk nie żyje. Są wstępne wyniki sekcji zwłok i nowe informacje w sprawie

Facebook / Na zdjęciu: Maciej Aleksiuk
Facebook / Na zdjęciu: Maciej Aleksiuk

Maciej Aleksiuk nie żyje. We Wrocławiu odbyła się już sekcja zwłok piłkarza Granitu Roztoka. Na ciele 20-latka nie znaleziono nietypowych obrażeń. Policji udało się też ustalić tożsamość mężczyzny, który jako ostatni widział Macieja żywego.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Aleksiuk zaginął we Wrocławiu w nocy z 25 na 26 września, a jego ciało wyłowiono z Odry w okolicach osiedla Kozanów w ubiegłą sobotę. W poniedziałek w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu przeprowadzono sekcję zwłok piłkarza Granitu Roztoka, a do pierwszych ustaleń lekarzy dotarła "Gazeta Wrocławska".

"Przyczyny zgonu nie udało się ustalić" - napisali lekarze we wstępnym raporcie z sekcji zwłok, który cytuje "Gazeta Wrocławska". Na ciele 20-letniego Maćka nie odnotowano też obrażeń, które mogłyby wskazywać na to, że ktoś przyczynił się do jego śmierci.

Jest to o tyle ważne, że wcześniej pojawili się świadkowie, którzy twierdzili, że Maciej Aleksiuk został pobity w klubie X-Demon przez ochroniarzy. To właśnie tam bawił się 20-latek w feralną noc, tuż przed swoim zaginięciem.

Śledczy zapowiedzieli też przeprowadzenie badań toksykologicznych, które pozwolą ustalić czy w organizmie piłkarza Granitu Roztoka znalazły się narkotyki albo inne substancje niedozwolone. Na ostatnich nagraniach z monitoringu widać, że Maciej Aleksiuk ma problemy z koordynacją ruchową i utrzymaniem równowagi. Dlatego służby nie wykluczają, że podczas zabawy w klubie np. dosypano mu czegoś do alkoholu.

Jak ustaliła "Gazeta Wrocławska", policji udało się też dotrzeć do tajemniczego mężczyzny, który na nagraniach z monitoringu podążał tuż obok Macieja Aleksiuka. To właśnie on odprowadził 20-latka w okolice pl. Jana Pawła II, po czym para się rozdzieliła. Chłopak został przesłuchany i wykluczono, aby przyczynił się do wpadnięcia 20-latka do Odry.

- Po prostu szli razem jakiś czas. Potem się pożegnali i każdy poszedł w swoją stronę - powiedziała gazecie osoba zaangażowana w sprawę zaginięcia i śmierci Macieja Aleksiuka.

Czytaj także:
11-letni Adaś zszedł z boiska z płaczem
Reprezentacja Polski trenuje w czerwonej strefie

Komentarze (18)
avatar
Marek Bidubadu
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zastanawia fakt że co jakiś czas ktoś "nawalony" wpada do rzeki czy kanału... co ich tam ciągnie po pijaku ??? śpiew syren? 
avatar
Szarold
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Był pijany, może naćpany, ktoś być może mu czegoś dosypał, wpadł do Odry. Nieszczęśliwy wypadek. Pobicie przez ochronę to inna sprawa. 
KO-szernywirus
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
To już niczego nie zmieni aby podali przyczyny do ogólnej wiadomości , po co robić smród rodzinie ; nikt bez tak zwanego udziału osób TRZECICH , nie wpada do rzeki jak nie jest nawalony TYM cz Czytaj całość
avatar
fan UL
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Gdyby do każdego klubowicza który wraca zygzakiem do domu wzywać radiowóz to zabrakło by radiowozów. Co nie zmienia faktu, że koleżanki czy koledzy mogli go bardziej pilnować i zamówić mu taxi. Czytaj całość
avatar
Omen Nomen
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Na imprezy do takich "klubów" to się chodzi żeby popić i wyrwać "laskę" a jak masz dość to spływasz dyskretnie i wracasz żeby spać do siebie czy hotelu, a po pijaku zawsze można gdzie tam się z Czytaj całość