58. minuta spotkania III rundy eliminacyjnej Ligi Europy, FC Kopenhaga vs Piast Gliwice. Sędzia nie widzi zagrania ręką u napastnika gospodarzy Kamila Wilczka i uznaje bramkę. Robi się 2:0 dla Duńczyków. Piłkarze z Gliwic tracą nadzieję na zwycięstwo. Tę kontrowersyjną sytuację pokazywaliśmy TUTAJ >>.
Ostatecznie Piast przegrywa 0:3 i odpada z dalszej rywalizacji w eliminacjach LE (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ >>). W grze pozostały zatem dwie polskie ekipy: Legia Warszawa i Lech Poznań. Piłkarze tych zespołów zagrają o awans do fazy grupowej tych rozgrywek.
Po spotkaniu w Kopenhadze dziennikarz TVP Sport - Radosław Przybysz - zapytał Wilczka o tę kontrowersyjną sytuację. "Była ręka czy nie było?".
"Była, choć nie było to zagranie celowe. Natomiast ręka była. W momencie, gdy biegłem, piłka odbiła się od ręki i nie powinno być drugiej bramki" - przyznał się Wilczek.
Kamil Wilczek w rozmowie z @RadekP92 dla #tvpsport: była ręka, nie było to zagranie celowe, natomiast ręka była. W momencie, gdy biegłem, piłka odbiła się od ręki i nie powinno być drugiej bramki. #puchary
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 24, 2020
Piłkarze Piasta mogą mówić o wielkim pechu. Gdyby sędzia był lepiej ustawiony i wyłapał tę sytuację... Pech dotknął ich również w innych sytuacjach: piłka dwukrotnie po strzałach Piasta lądowała na słupku bramki FC Kopenhaga.
Przypomnijmy, że Wilczek występuje w barwach FC Kopenhaga od obecnego sezonu. Wcześniej przez wiele lat grał w rywalu zza miedzy - Broendby IF. Ma w swoim piłkarskim CV również występy w... Gliwicach. W latach 2013-15 zdobył dla Piasta 29 bramek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze