Jan Bednarek zagrał cały mecz w barwach Southampton FC z Tottenhamem Hotspur, ale tego występu nie może zaliczyć do tych dobrych. Polski obrońca odpowiada za utratę kilku goli, był bardzo powolny, a jego zespół przegrał aż 2:5. Nie do zatrzymania był Koreańczyk Heung-Min Son, który zapakował aż cztery bramki.
Choć przez całą pierwszą połowę wydawało się, że "Święci" mają sytuację pod kontrolą, to nadziali się na kontrę tuż przed przerwą. Zakończyła się ona bramką Sona. Poniekąd dopuścił do niej Bednarek, który przegrał pojedynek biegowy do piłki z Koreańczykiem.
Druga połowa to był już popis strzelecki Sona, ale zadanie mu ułatwiła coraz słabiej grająca defensywa Southampton. Przy drugiej bramce gwiazdy "Kogutów" Bednarek nie zdołał przeciąć podania, które przeszło tuż obok niego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw gol, a potem salto. Zobacz wyjątkową "cieszynkę"
Za utratę trzeciej bramki również odpowiedzialny jest Bednarek. Złamał linię spalonego, co pozwoliło ruszyć swobodnie Sonowi do prostopadłej piłki. Na dodatek bardzo wolno wracał i urwał mu się biegnący Koreańczykowi na wsparcie Erik Lamela.
Czwarty gol Sona to też w pewnym stopniu wina Bednarka. Uciekł mu spod krycia Harry Kane, który zdołał asystować. Przy bramce Anglika na 5:1 dla Tottenhamu polski defensor zbyt późno zareagował, by spróbować zablokować uderzenie z kilku metrów.
Za cały swój występ od portalu sofascore.com Polak otrzymał notę 5.9. Niższe oceny otrzymali tylko bramkarz Alex McCarthy (5,3) i obrońcy - Jack Stephens (5,7) oraz Ryan Bertrand (5,8).
W całym spotkaniu Bednarek zanotował 69 kontaktów z piłką i 10 strat. Jedynym plusem jego gry był wysoki procent celnych podań (55 na 65 zagrań znalazło adresatów, to daje 85 proc. skuteczności).
Southampton zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Premier League i wciąż czeka na pierwszą wygraną. W następnej kolejce podejmie Burnley FC.
Grafika za SofaScore.com:
Czytaj też:
Jenas chwali Klicha
Guardiola chce nowego kontraktu