PKO Ekstraklasa. Wisła Płock - Legia Warszawa. Derby Mazowsza dla Legii. Czyste konto Artura Boruca

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: piłkarze Legii Warszawa

Tomas Pekhart jest niezawodny. W nowym sezonie ekstraklasy tylko on strzela gole dla Legii Warszawa. Jego kolejne trafienie przesądziło w piątek o zwycięstwie mistrza Polski nad Wisłą Płock.

Ani talent i ambicje Bartosza Kapustki, ani ponadprzeciętna technika Luquinhasa, ani też ligowe doświadczenie Jose Kante nie decydują o zwycięstwach Legii w nowym sezonie. To wzrost Tomasa Pekharta ratuje mistrza Polski. Wrzutki na Czecha mierzącego 194 cm wzrostu okazują się dotąd najmocniejszą bronią w PKO Ekstraklasie. W 30. minucie meczu z Wisłą Płock z lewej strony w pole karne dośrodkował Filip Mladenović, a Pekhart wyprzedził Alana Urygę i uderzył głową. Te trafienie przesądziło o wyniku.

Po spektakularnym oknie transferowym, jednym z najlepszych Legii w ostatnich czasach, zespołowi najlepiej wychodzi granie w pole karne na rosłego napastnika. Inne środki w ubogim jak dotąd wachlarzu zagrań zawodzą. W tym sezonie Wojskowi zdobyli cztery bramki w lidze. Wszystkie to zasługa Pekharta. Musiał mocno wziąć do siebie pierwsze pytanie, jakie usłyszał od dziennikarzy po transferze do Polski. Po stwierdzeniu, że nigdy nie był maszyną do strzelania goli, stracił humor i chęci dalszej rozmowy. Teraz na pewno musi być w lepszym nastroju.

W meczu z Wisłą Płock Legia miała dwie groźne akcje. Na początku Andre Martins trafił w poprzeczkę, a Kapustka nie zdołał dobić. Potem Mladenović dośrodkował do Pekharta. Więcej ciosów rywalom po gruntownej przebudowie Legia nie zadała. Choć dominowała w posiadaniu piłki, to gospodarze oddali więcej strzałów na bramkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski o twarzy dziecka. Film podbija sieć

Nafciarze mieli okazje ze stałych fragmentów gry, nadal to jedna z ich najgroźniejszych broni. Mateusz Szwoch nie wykorzystał dwóch rzutów wolnych, lepiej dośrodkował z rzutu wolnego w 65. minucie, ale Cillian Sheridan uderzył zbyt słabo, żeby zaskoczyć Artura Boruca. 40-latkowi udało się zachować pierwsze czyste konto w ekstraklasie po powrocie do Legii.

Radosław Sobolewski i Aleksandar Vuković jako zawodnicy ścierali się na boisku aż szły iskry. W 2011 roku, kiedy Sobolewski grał w Płocku a "Vuko" w Koronie Kielce, skoczyli sobie do gardeł. Odkąd zostali trenerami, ich temperament spadł. I było to widać w piątek na boisku.

Po trzech kolejkach PKO Ekstraklasy Legia zebrała sześć punktów. O cztery mniej na swoim koncie ma płocka Wisła.

Wisła Płock - Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 - Tomas Pekhart 30'
Składy:
Wisła:

Krzysztof Kamiński - Damian Zbozień, Damian Michalski, Alan Uryga - Paweł Żuk (46' Dawid Kocyła), Damian Rasak (86' Piotr Pyrdoł), Filip Lesniak, Angel Garcia - Torgil Gjertsen (46' Dusan Lagator), Cillian Sheridan (66' Patryk Tuszyński), Mateusz Szwoch (86' Maciej Ambrosiewicz).

Legia: Artur Boruc - Michał Karbownik (66' Paweł Stolarski), Artur Jędrzejczyk, William Remy, Filip Mladenović - Bartosz Kapustka (83' Maciej Rosołek), Bartosz Slisz, Andre Martins (83' Rafael Lopes), Luquinhas - Jose Kante (69' Walerian Gwilia), Tomas Pekhart.

Żółte kartki: Uryga, Garcia i Szwoch (Wisła) oraz Slisz, Jędrzejczyk, Mladenović i Luquinhas (Legia).

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Śmierć, która wstrząsnęła Włochami. AS Roma uczciła pamięć młodego kibica

Słabe notowania selekcjonera i spadek oglądalności meczów reprezentacji

Źródło artykułu: