Obrońca włoskiego Cagliari Calcio Sebastian Walukiewicz krótkie wakacje w Polsce wykorzystał na pobyt nad morzem. Razem z dziewczyną pojechał do Świnoujścia. Dobry wybór, bo być może przez wiele lat nie będzie mógł tej przygody powtórzyć. Kto wie, czy za rok wciąż będzie mógł spokojnie pochodzić po plaży nie zwracając uwagi turystów. 20-letni zawodnik dostał właśnie powołanie do reprezentacji Polski na mecze Ligi Narodów UEFA z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną.
- Oczywiście kadra to marzenie, ale byłem też zadowolony, gdy jeździłem na mecze młodzieżówki. Gra dla Polski na dowolnym poziomie to coś wyjątkowego - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty.
W tym sezonie przeszedł do Serie A i szybko pokazał się jako jeden z najlepszych młodych zawodników. - Ale nie tak od razu. Pierwsze pół roku przygotowywano mnie do gry. Po treningach zostawałem z dwoma lub trzeba trenerami i ćwiczyliśmy rożne warianty, jak ustawianie się bokiem do gry i wiele innych technicznych detali. Włoscy obrońcy mają różne zachowania we krwi, uczą się ich od młodego wieku, ja musiałem jednak trochę się pomęczyć. Ale rozumiałem, że przygotowują mnie do gry, pracowałem ciężko - dodaje Walukiewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie
Młody obrońca zadebiutował w meczu z Juventusem w styczniu. Wówczas Cagliari przegrało 0:4. Ale pod koniec sezonu wygrali ze "Starą Damą" 2:0, a nasz rodak fantastycznie wyłączył z gry Cristiano Ronaldo. To nie mogło ujść uwadze Jerzego Brzęczka.
- Chyba dobrze zagrałem. W 70. minucie złapałem Cristiano za koszulkę Zdenerwował się i powiedział: "Jak chcesz, dam ci ją po meczu". Nic nie odpowiedziałem, bo niby co ja miałbym powiedzieć Ronaldo? Robiłem dalej swoje do ostatniego gwizdka - mówi Walukiewicz. O koszulkę się nie upomniał.
- Kto by pomyślał, kilka lat temu oglądałem go w telewizji, a teraz gram przeciwko niemu na boisku - opowiada. Ale co ciekawe, to nie CR7 był najtrudniejszym przeciwnikiem przeciwko jakiemu grał. - Najtrudniejszy był Lautaro Martinez. Szybki, silny, techniczny, bardzo ruchliwy. To było naprawdę duże wyzwanie - mówi Walukiewicz. W meczu Interu z Cagliari Martinez strzelił jedną bramkę, a mecz skończył się remisem 1:1.
Cagliari było jednym z dwóch klubów, które bardzo chciały mieć u siebie Walukiewicza. - Rozmawiałem też z FC Kopenhaga i to bardzo fajny klub, ale ostatecznie zdecydowałem, że dla mojego rozwoju Cagliari będzie lepsze dla nauki gry defensywnej - opowiada. Nie da się ukryć, że to było dla niego trudne.
- Po raz pierwszy znalazłem się sam daleko od domu. Wcześniej jako 13-latek byłem w Legii, ale to jednak było co innego, bo miałem dwóch kumpli. W Pogoni znałem chłopaków z kadry. A tu byłem sam, ale dałem radę. Nie przyjechałem dla towarzystwa, a nauki. Bo liga włoska to pod tym względem prawdziwy uniwersytet. Jeśli umiesz to wykorzystać, to trzeba spróbować. Proszę zobaczyć jak bardzo zmienił się Kamil Glik od czasu transferu do Torino - mówi.
Można powiedzieć, że zmieniając ligę z PKO Ekstraklasy na Serie A, wjechał z drogi powiatowej na autostradę. - Doceniam polską ligę i myślę, że motorycznie wielu chłopaków z Polski dałoby sobie radę. Różnica polega na szybkości, intensywności - przyznaje Walukiewicz.
On sam w miarę szybko się odnalazł, ale trzeba pamiętać, że pod względem motorycznym jest prawdziwym gigantem. Siła, szybkość, dynamika ruchu to są jego cechy wypracowane latami ciężkich treningów. Również we Włoszech nie opuścił nawet jednych zajęć. - Raz tylko zszedłem z boiska pod koniec, miałem jakiś uraz. Ale tak, to prawda. Lubię trenować. Każdy ma jakieś hobby, a ja lubię trenować - śmieje się.
Młody zawodnik bardzo mocno stawia na karierę. Ćwiczy jogę, zmienił dietę. - Czuję, że joga dobrze na mnie wpływa, podpatrzyłem to u Cristiano Ronaldo. Jeśli chodzi o dietę, to zrobiłem sobie testy na nietolerancję i wyszło na to, że nie wszystkie produkty żywnościowe dobrze wpływają na mój organizm. Z dnia na dzień musiałem odstawić jajka, które jadłem właściwie codziennie. Ale bez przesady, nie było to jakieś wielkie wyrzeczenie - mówi.
- Zresztą dla mnie to są normalne rzeczy. Od 10-11 roku życia wiedziałem, że chcę być piłkarzem i zrobię wszystko, by nim zostać. A z organizmem jest jak z samochodem. Jak będziesz wlewał do baku, tak długo i dobrze będziesz jeździł - zauważa.
Walukiewicz po pół roku jest świetnie przygotowany do gry w kilku systemach. Może grać w 4-4-2 czy w 3-5-2, który lubi selekcjoner. Jest świetny w przejściu między formacjami, co cechuje nowoczesną piłkę. Było oczywiste, że prędzej czy później dostanie szansę w kadrze narodowej.