Na powrót Bartosza Kapustki do PKO Ekstraklasy zanosiło się od dłuższego czasu, ale problem stanowił kontrakt reprezentanta Polski z Leicester City. Choć Brendan Rodgers nie chciał korzystać z usług 23-latka, angielski klub nie miał zamiaru iść piłkarzowi na rękę i zgodzić się na rozwiązanie mającej obowiązywać jeszcze rok umowy.
Po trwających kilka miesięcy negocjacjach agentowi Kapustki udało się osiągnąć porozumienie ws. warunków odejścia swojego klienta. Pomocnik przejdzie do Legii na zasadzie transferu definitywnego - mistrz Polski wykupi go z Leicester City, a nie jako wolny zawodnik.
Według naszych informacji, Kapustka zwiąże się z Legią dwuletnim kontraktem z opcją przedłużenia współpracy o kolejny rok. Po zakończeniu sezonu angielskiej Premier League Kapustka miał krótki urlop, który spędził w Grecji, ale zarówno po zakończeniu treningów z Leicester City, jak i po powrocie wakacji, pracował indywidualnie w Krakowie ze specjalistami z Gymakers.
Na początku tygodnia Kapustka przejdzie w Warszawie badania, a we wtorek, najpóźniej w środę, podpisze kontrakt z Legią. Będzie piątym letnim nabytkiem mistrza Polski po Arturze Borucu, Filipie Mladenoviciu, Josipie Juranoviciu i Rafaelu Lopesie.
Co się odwlecze...
Kapustka trafi do Legii z... ośmioletnim poślizgiem. Mało kto wie, ale w sierpniu 2012 roku 15-letni wówczas kandydat na piłkarza wybierał między Cracovią a Legią właśnie. Co ciekawe, będąc już jedną nogą w Pasach, w barwach Legii wziął udział w towarzyskim Michalovce Cup na Słowacji. Wystąpił wówczas w meczach z Villarreal CF (0:4), Juventusem Turyn (1:3) i gospodarzami (3:3), a w spotkaniu ze Starą Damą zdobył honorową bramkę. Ostatecznie zdecydował się na przejście do Cracovii.
- Legii bardzo na mnie zależało, a mi naprawdę też się tam spodobało. Wszyscy dookoła doradzali mi przejście do Legii. Mówiono mi o ścieżce rozwoju, o warunkach w Legii i to wszystko było bardzo kuszące, ale ja po prostu chciałem być w Cracovii. Nie bez znaczenia było też to, że w Cracovii mogłem szybciej wskoczyć do pierwszej drużyny, a w Legii było o to trudniej - mówił nam w 2015 roku.
Przyjęcie oferty Pasów było strzałem w "10", bo już kilka tygodni później Wojciech Stawowy włączył go do kadry pierwszej drużyny. Rok później zadebiutował w Ekstraklasie, a w sezonie 2014/15 Robert Podoliński zrobił z nastolatka podstawowego gracza zespołu z Kałuży 1. Wtedy Legia ponownie zaczęła się interesować Kapustką, ale opiewająca na 300 tys. euro propozycja nie satysfakcjonowała Cracovii. A gdy we wrześniu 2015 roku zadebiutował w reprezentacji Polski, był już poza finansowym zasięgiem stołecznego klubu.
Propozycja nie do odrzucenia
Po udanym występie na Euro 2016 za 5 mln euro przeszedł do Leicester City. Z perspektywy czterech lat można ocenić, że był to błąd, bo nawet nie zadebiutował w Premier League, ale Lisy były ówczesnym mistrzem Anglii, a propozycji takich klubów się nie odrzuca. Dość powiedzieć, że Kapustka był pierwszym od 24 lat i transferu Zbigniewa Bońka z Widzewa Łódź do Juventusu Turyn, piłkarzem, który odszedł bezpośrednio z polskiego klubu do mistrza jednej z czołowych lig Starego Kontynentu.
Zadebiutował w Leicester City już w dniu podpisania kontraktu i to w sparingu z Barceloną, ale dobrze rozpoczęty nowy rozdział w karierze nie miał happy endu. W sezonie 2016/17 reprezentant Polski zagrał tylko w trzech meczach Pucharu Anglii, a na kolejny został wypożyczony do SC Freiburg.
W Bundeslidze zagrał 7 razy - mniej, niż się spodziewał - ale niemiecki klub nie zdecydował się na wykupienie go. Przed sezonem 2018/19 Kapustka chciał wrócić do Polski, ale Leicester City nie chciało wypożyczać go do PKO Ekstraklasy, uznając to za krok wstecz w rozwoju.
Umieściło go za to w belgijskim II-ligowcu OH Leuven - swoim klubie filialnym. Tam Kapustka miał nadrobić stracony czas pod okiem Nigela Pearsona, który w 2014 roku wprowadził Lisy do Premier League, i pomóc drużynie w awansie do Jupiler Pro League.
To nie był prima aprilis
I faktycznie, poprzez regularną grę zaczął odbudowywać formę, co było widać w meczach młodzieżowej reprezentacji Polski. Pomocnik stał się liderem ekipy Czesława Michniewicza, która w dobrym stylu awansowała do mistrzostw Europy U-21.
- Jego progres widoczny jest z miesiąca na miesiąc i jestem przekonany, że jeżeli będzie grał w klubie, to w szybkim tempie może wejść na wysoki poziom i stać się podstawowym piłkarzem pierwszej reprezentacji Polski - mówił Michniewicz.
W turnieju Kapustka udziału jednak wziął, bo w marcu 2019 roku, dwa miesiące przed imprezą, doznał poważnej kontuzji. Wstępna diagnoza nie była zła, ale 1 kwietnia nie było mu do śmiechu, gdy usłyszał, że zerwał więzadło krzyżowe przednie w kolanie.
Treningi wznowił dopiero późną jesienią. Trenował z pierwszym zespołem Leicester City, brał udział w grach wewnętrznych, a Rodgers chwalił go za postępy, ale nie zdecydował się na włączenie go do kadry meczowej. Wtedy Kapustka zadecydował, że musi definitywnie rozstać się z LCFC, z którym wiązał go jeszcze rok kontraktu. Legia chciała go pozyskać już w przerwie zimowej poprzedniego sezonu, ale kluby nie porozumiały się w sprawie warunków transferu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzut wolny, z którego śmieje się cały świat. Co oni narobili?!