Trzecia drużyna sezonu zasadniczego Fortuna I ligi była rozstawiona w barażach, dzięki czemu zagrała jako gospodarz z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza i z Radomiakiem Radom. Po pokonaniu 1:0 zespołu Mariusza Lewandowskiego, zwyciężyła 2:0 z beniaminkiem i w piątek stało się jasne, że w przyszłym sezonie w Poznaniu będą derby. Warta dołączyła w PKO Ekstraklasie do Lecha i spróbuje swoich sił na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Kiedy Warta opuszczała elitę w 1995 roku, były w niej trzy kluby z Poznania, również Olimpia, a na dodatek jeszcze jeden przedstawiciel regionu Sokół Pniewy. Zieloni z Arkadiuszem Onyszką, Czesławem Jakołcewiczem czy Grzegorzem Matlakiem w składzie rywalizowali też między innymi z Hutnikiem Kraków i Stalą Stalowa Wola. W swoim pożegnalnym sezonie zdobyli tylko 19 punktów i spadli z hukiem.
Przez 25 lat rozbratu z najwyższym szczeblem rozgrywek Warta spędziła 10 lat na drugim poziomie, 13 lat na trzecim i dwa lata na czwartym. Najmocniej rozbudzone nadzieje na awans były w okresie "Zielonej Rewolucji", ale najlepszym wynikiem tej ery w historii klubu było siódme miejsce na zapleczu PKO Ekstraklasy. Dopiero zbudowana w znacznie mniejszym zgiełku medialnym drużyna Piotra Tworka wykorzystała szansę na nawiązanie do czasu świetności.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!
Trener jak piłkarze - na dorobku
Szkoleniowiec nie był postacią anonimową w polskim futbolu, kiedy przed sezonem przejął Wartę po blisko trzyletniej kadencji Petra Nemca. Nadal jednak trzeba było go uznać za trenera na dorobku. Zresztą Piotr Tworek dopiero w 2019 roku odebrał licencję UEFA Pro uprawniającą do samodzielnego prowadzenia zespołu na szczeblu centralnym. W 2013 roku Tworek przedstawił się na zapleczu PKO Ekstraklasy w Miedzi Legnica, ale między innymi z przyczyn regulaminowych trenował ją w duecie z Adamem Fedorukiem. Później współpracował na szczeblu centralnym jako asystent Macieja Bartoszka.
Tworek w porównaniu z poprzednim sezonem poprawił położenie Warty o 10 lokat. Jego drużyna zdobyła o 21 punktów więcej, strzeliła o 21 goli więcej, a straciła o osiem mniej. W podstawowych jedenastkach kończących rozgrywki w 2019 i w 2020 roku różni się siedmiu piłkarzy, więc trener pokierował może nie rewolucyjną, ale przebudową.
Liderzy zespołu
Na papierze najsilniejszym punktem Warty stał się środek pola. Łukasz Trałka jest piłkarzem z ekstraklasowym doświadczeniem nieomal przewyższającym wszystkich pozostałych zawodników z Poznania. Dotąd zagrał w elicie 371 razy. Obok Trałki występował regularnie Mateusz Kupczak, który w przeszłości zbierał dobre recenzje na poziomie PKO Ekstraklasy w Bruk-Becie Termalice Nieciecza. Przed Trałką i Kupczakiem operował najwyżej klasyfikowany poznaniak w klasyfikacji kanadyjskiej ligi Robert Janicki. Na jego 15 punktów złożyło się osiem goli i siedem asyst.
Drugi w "kanadyjce" Michał Jakóbowski zdobył pięć bramek, a przy dziewięciu asystował. Już doświadczony pomocnik, obdarzony nieprzeciętnym przyspieszeniem, był najbardziej efektywnym piłkarzem barażów. Strzelił gola i wywalczył rzut karny. Nieźle wyglądał zresztą na finiszu sezonu również drugi skrzydłowy Mariusz Rybicki, ale w jego przypadku zabrakło podobnych konkretów.
Dwa czyste konta w barażach były potwierdzeniem dużego atutu zespołu Tworka, jakim była defensywa. Statystycznie lepiej od niego broniła w sezonie zasadniczym wyłącznie Stal Mielec. Warta straciła 35 goli w 36 meczach, czyli średnio mniej niż jednego co 90 minut. Bramkarz poznaniaków Adrian Lis zagrał "na zero" w 14 spotkaniach. Ciekawe na przykład, że rywale Warty nie wykorzystali sześciu z dziewięciu rzutów karnych, w czym zasługa Lisa, a Mateusz Kupczak, który odpowiadał za ten element w Warcie, spożytkował 10 z 11 rzutów karnych. To też nie było bez znaczenia w drodze po awans.
Warta miała więc swoich liderów i nie jest to drużyna złożona z piłkarskich anonimów, ale o gwiazdach krajowego podwórka, trudno mówić. Jej siłą był kolektyw. Ponad 50 meczów w PKO Ekstraklasie rozegrali poza wspomnianymi Trałką, Kupczakiem i Rybickim jeszcze Patryk Stępiński, Krzysztof Danielewicz oraz Mateusz Szczepaniak. Nie byli to jednak wiodący zawodnicy w zespole Tworka. Pierwsze skrzypce grali raczej piłkarze, którzy w ekstraklasie mogą się dopiero przedstawić. Na przykład filar obrony Bartosz Kieliba prawdopodobnie zadebiutuje w elicie w wieku 30 lat.
Charakter i zagrożenia
Baraże potwierdziły, że Warta była specjalistką od drugich połów. Po przerwach strzelała średnio 1.19 gola na mecz, a przed nimi zaledwie 0.39. Po przeciwnej stronie boiska tak duża dysproporcja nie istniała. W pierwszych połowach Zieloni tracili średnio 0.36 bramki, a w drugich 0.61. Nie było w lidze klubu z większą liczbą goli między 46. a 90. minutą, a po drugie nie było z większą liczbą goli w doliczonym czasie. Liczby pokazują, że świeżo upieczony beniaminek PKO Ekstraklasy był zespołem z energią na końcówki i z charakterem.
Oczywiście, przy wyliczaniu walorów Warty wypada pamiętać, że to dopiero 10. siła rundy wiosennej, że drużyna przeszła kryzys w tym roku, nie ma szerokiej kadry czy choćby bramkostrzelnego napastnika. Czasu na gruntowne zmiany kadrowe prawie nie ma. Część klubów z PKO Ekstraklasy rozpoczęła w tym tygodniu okres przygotowań do nowego sezonu, a Zieloni w piątek zakończyli poprzedni. Klub z Poznania nadal będzie borykać się z koniecznością rozgrywania "domowych" meczów poza własnym stadionem i będzie posiadać jeden z najniższych budżetów w elicie. Już w niedawnych rozgrywkach był gospodarzem w Grodzisku Wielkopolskim i nie należał do pierwszoligowych krezusów.
Na razie jednak ma powód do świętowania, na który czekał ponad 25 lat.
Czytaj także: Fabian Piasecki najlepszym strzelcem Fortuna I ligi. Poprawił wynik poprzedniego króla
Czytaj także: Piotr Tworek w niebie, Dariusz Banasik rozgoryczony decyzjami sędziów