W mediach trwa wielka walka o głosy przed II turą wyborów prezydenckich. W sondażach różnica między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim jest tak mała, że każdy z nich ma szanse na fotel prezydenta. Polacy wybiorą głowę państwa już w niedzielę 12 lipca.
W trakcie całej kampanii prezydenckiej na Twitterze bardzo aktywny jest Wojciech Kowalczyk. Były piłkarz Legii Warszawa nie faworyzuje żadnego z kandydatów. W "Super Expressie" zdradził, co zrobi w niedzielę.
- Nie idę, bo nie ma mojego kandydata. W takiej sytuacji mogę zacytować powiedzenie, że to jak wybór między dżumą a cholerą. A ja nie chcę chorować, chcę być zdrowy. A nawet gdybym się wybrał, bo tak wypada, bo frekwencja, bo trzeba uczestniczyć i tak dalej, to przekreślę obu kandydatów - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie za swoje wpisy jest regularnie hejtowany w sieci. Podobnie ostatnio było ze Zbigniewem Bońkiem. "Kowal" stanął w obronie prezesa PZPN.
- Zbigniew Boniek wyraził swoje zdanie i zaczęła się jazda z Bońkiem. A nie może się wypowiedzieć?! Jest prezesem PZPN. I co z tego? Jest obywatelem, ma prawo. Ale nie, od razu część musiała go zmieszać z błotem. Albo wybitny polski piłkarz, legendarny Włodzimierz Lubański. Powiedział, na kogo zagłosuje i spadła na niego lawina krytyki. To wybitny sportowiec, medalista, legenda, nie może się odezwać? Ma zamknąć, za przeproszeniem, ryj? - pyta.
Kowalczyk dodał także, że stracił zaufanie do polityków. Ma do nich wielki żal, że przez cały rok dzielą Polaków. Twierdzi, że gdyby nie partyjna wojna, to Polacy chętniej chodziliby na wybory.
Zbigniew Boniek znów wsadził kij w mrowisko. Kontrowersyjny wpis prezesa PZPN-u >>
Wybory 2020. Zbigniew Boniek znowu zabrał głos. Zdradził, co zrobi w niedzielę >>