Na ten ruch zanosiło się już od pewnego czasu. Szlak przetarł warszawianin Tomasz Kwiatkowski, który już dwukrotnie gwizdał Legii przy Łazienkowskiej 3. Sam Tomasz Musiał na zakończenie sezonu 2016/17 był arbitrem głównym spotkania Wisły Kraków przy Reymonta 22, ale obsadzenie go na mecz Cracovia - Pogoń Szczecin (2:1), i to przy Kałuży 1, było ryzykowne.
Musiał to w końcu syn piłkarskiej legendy Wisły Kraków Adama i siatkarki Białej Gwiazdy Ewy. Sam też do wieku juniora grał w Wiśle, a jego starszy brat Maciej przez długie lata był związany z Białą Gwiazdą najpierw jako zawodnik i później jako trener. Wysłanie na Kałuży 1 sędziego z wiślackiego klanu wzburzyło kibiców Pasów. PZPN chciał w ten sposób podkreślić profesjonalizację sędziów i ich niezależność.
Każdy błąd Musiała mógł być iskrą, od której zapłoną trybuny, ale odważny eksperyment się powiódł. Krakowianin spisał się bez zarzutu, co podkreślili trenerzy obu drużyn. - Sędziował bardzo dobrze. Miał bardzo trudną sytuację przy naszej drugiej bramce. Wiemy już, że bramka była prawidłowa. Trzeba go pochwalić, bo dobrze prowadził mecz - ocenił Michał Probierz. Kosta Runjaić wypowiedział się w podobnym tonie: - Nie można nic zarzucić sędziemu. To jego praca i dobrze ją wykonał.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy
- Uniósł to - chwali swojego podopiecznego Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN. - Nie ukrywam, że była to odważna decyzja, ale poprzedziłem ją rozmową z Tomkiem, który czuł się na siłach, by poprowadzić ten mecz. Nie było trudno go namówić - zdradza nam przełożony polskich arbitrów.
- Rozważaliśmy to już od dłuższego czasu, a intensywny finisz sezonu i nadzwyczajne warunki dokończenia rozgrywek pomogły nam w podjęciu tej decyzji. Tomek był na miejscu w Krakowie, nie musiał się przemieszczać, podróż zredukował do minimum. Jeszcze o godz. 14:00 pił kawę w rodzinnym gronie, a potem bezbłędnie poprowadził zawody - ocenia Przesmycki.
Wyznaczenie Musiała do poprowadzenia meczu Cracovii ucieszyło Zbigniewa Bońka, który często zwracał uwagę na fakt, że polscy sędziowie mają status zawodowców i kryterium geograficzne nie powinno mieć wpływu na obsadę. - To krok w kierunku normalności i podkreślenie zawodowstwa sędziów - mówi nam prezes PZPN, dodając: - Sędziowie chcą gwizdać jak najlepiej, a ich adres zamieszkania się nie liczy.
A Przesmycki zapowiada, że kibice powinni zacząć przyzwyczajać się do tego, że sędziowie będą prowadzili spotkania zespołów ze swoich miast. - Chcemy, by dotarło do ludzi, że to są sędziowie zawodowi i dla nich na boisku są tylko kolory. Będziemy dążyli do tego, by zdarzało się to częściej, choć na obsadę wpływ wiele czynników - mówi.
Niewykluczone, że Musiał w przyszłości poprowadzi nawet derby Krakowa. - Bierzemy to pod uwagę i jest to możliwe. Ale do kolejnych derbów pozostało jeszcze trochę czasu. Liga ma ruszyć w połowie sierpnia, jeszcze nie znamy terminarza. Nie wykluczamy tego, ale to jeszcze nie jest w sferze planów - podkreśla szef polskich arbitrów.
W PKO Ekstraklasie jest w tej chwili sześciu sędziów, którzy pochodzą z miast mających swoje kluby w najwyższej lidze. Poza Kwiatkowskim (Warszawa) i Musiałem (Kraków) to Zbigniew Dobrynin (Łódź), Szymon Marciniak (Płock), Paweł Raczkowski (Warszawa) i Dominik Sulikowski (Gdańsk), ale oni nie prowadzili jeszcze żadnego meczu drużyny ze swojego miasta.