Na drugim rondzie w prawo. Przy nim znajduje się mały bar, jedyny w miasteczku. Potem cały czas prosto, trzeba minąć kościół. 300 metrów dalej i jesteś u celu. Baboszewo, miasteczko liczące ok. dwa tysiące mieszkańców, oddalone od Płońska o 10 kilometrów. To tutaj w najlepsze trwa odmrażanie polskiej piłki amatorskiej. Na stadionie VII-ligowych Orląt Baboszewo, które miesiąc temu świętowały awans do klasy A (niżej są jeszcze tylko ligi B i C) zorganizowano klubowe mistrzostwa powiatu płońskiego.
To ewenement na krajową skalę. Kiedy niższe ligi zostały zakończone przed czasem, zorganizowano jeden z pierwszych post-pandemicznych turniejów piłki nożnej dla lokalnych zespołów. W zeszły weekend w deszczu grali o ostatnie przepustki do półfinałów.
Kluby podzielono na dwie czterozespołowe grupy. Pierwsza grała tydzień temu w Karolinowie, druga w zeszły weekend w Baboszewie. Z każdej wyszło po dwóch półfinalistów, którzy za tydzień zagrają w Sochocinie.
ZOBACZ WIDEO: Wraca liga rosyjska. Grzegorz Krychowiak: Mam ogromne zaufanie do ludzi, którzy dali nam zielone światło
Pojechaliśmy obejrzeć rozgrywki w Baboszewie. Porządku za bramką pilnowały dwa radiowozy. Dziś stadion jest po remoncie. Kiedyś kibice siedzieli na dechach skromnej trybuny, teraz mają niebieskie plastikowe krzesełka. W trakcie sezonu wśród widzów siedziała grupa zapalonych kibiców. Dopingowali biciem na perkusji i innymi instrumentami rodem z orkiestry strażackiej. W tym roku jeszcze nie pochwalili się swoimi przygrywkami i przyśpiewkami. Trybuny nadal są zamknięte. Murawy też inni mogą im zazdrościć.
Stadion Krystianowi Jobskiemu spodobał się na tyle, że zaprosił Orlęta do współorganizowania Klubowych Mistrzostw Powiatu Płońskiego.
Małe Midtjylland
Ulewa w weekend dała się we znaki. W okolicy doszło do podtopień. Deszcz zalał też boisko. Piłki często stawały w kałużach, lądowali w nich też piłkarze. Na skrzydłach rozgrywała się "piłka wodna". Każdy wślizg przypominał nieudaną próbę nurkowania. Ale udało się dograć mecze do końca.
- W ten weekend mogliśmy już otworzyć trybuny, ale nie skorzystaliśmy z tego. Jest zalecenie rządu, że można zająć tylko 25 procent miejsc. W Baboszewie byłoby to ok. 50 krzesełek. Nie chcieliśmy nikogo faworyzować. Ciągłe przeliczanie kibiców i pilnowanie ich byłoby trudne pod względem organizacyjnym - tłumaczy Krystian Jobski, organizator imprezy.
Kibice przyjechali mimo ulewy i zamkniętych trybun. Kilkadziesiąt samochodów podjechało pod stadion i z nich oglądało mecze. Zza szyb widać było tęskny za futbolem wzrok widzów. Tego im brakowało - weekendowych spotkań w swoim miasteczku i trzymania kciuków za znajomych na boisku. Niektórzy otwierali szyby, żeby porozmawiać z sąsiadem z samochodu obok lub zapalić papierosa. Tu wszyscy się znają. Piłkarzy poznają nie po numerach, a po twarzach i ruchach. Czasem po tym, jak przeklina.
Wyglądało to jak mniejsza kopia Midtjylland, które na dobre zastosowało pomysł wzięty z kin samochodowych. Duński klub nie może wpuszczać kibiców na swoje trybuny, więc pod stadionem zorganizował autokino. Oglądają spotkania na kilku telebimach. W Baboszewie mieli mecz na żywo. Ale kiedy chmury przeszły, niektórzy wyszli z parasolami i oglądali starcia zza bramy.
Od urzędu do urzędu
- Kilka lat temu pomysł mistrzostw powiatu wymyślił Krzysztof Szymański, dyrektor Płońskiej Akademii Futbolu. Pochwalił mi się tym projektem, namówił innych trenerów - tłumaczy Jobski. To lokalny dziennikarz opisujący sport w okolicy. Wcześniej sam grał w piłkę, m.in. w Tęczy 34 Płońsk. Spróbował się także jako sędzia, ale dużo lepiej odnajduje się jako dziennikarz i wolontariusz. Tak założył stowarzyszenie "Graj z Krystianem", które stoi za powiatowym turniejem.
- Wróciłem do tego pomysłu, kiedy trafiła się długa przerwa od naszej lokalnej piłki. Wysłałem zaproszenia do wszystkich zespołów z powiatu. Osiem na dziewięć zgodziło się. Zacząłem poszukiwania gospodarzy. Jeżdżenie od urzędu do urzędu. Zajęło to miesiąc - dodaje. Dopiero pandemia skłoniła ich do zorganizowania projektu, który o którym myśleli od dawna.
Dla amatorskich drużyn to była okazja, by wrócić do rywalizacji po trzech miesiącach przerwy. - Trenerzy bardzo się ucieszyli. To dla nich dużo lepsza forma przygotowań niż sparingi. Docinają sobie, że można przegrać każdy mecz, ale nie derby. A tu są same derby - uśmiecha się Jobski.
- Nie musiałem długo przekonywać do tego władz powiatu. Członek zarządu, Robert Adamski, od razu "kupił" ten pomysł. Starosta Płoński Elżbieta Wiśniewska objęła turniej patronatem, takie wydarzenie to dobra promocja regionu. Drużyny-gospodarze opłacają sędziów i opiekę medyczną. Mamy też sponsorów, którzy opłacają m.in. fotografów - dodaje organizator.
Do turnieju finałowego awansowały Orlęta i Sona Nowe Miasto. Wcześniej awans zapewniły sobie Korona Karolinowo i Wkra Sochocin. Te drużyny powalczą za tydzień o tysiąc złotych nagrody i gratulacje od Wojciecha Łazarka, byłego selekcjonera reprezentacji Polski, który przyjedzie na decydujące mecze w następny weekend.
Kibicowanie bez granic. Polacy czekają, aż zagraniczne kluby otworzą stadiony