Drzwi otwarte na oścież. Chorwacja żyje z turystyki, która jest bardzo ważną gałęzią w gospodarce. Władze zachęcają do przyjazdu minimalnymi formalnościami oraz opanowaną pandemią. W państwie, gdzie mieszka 4 mln osób, potwierdzono nieco ponad 2 tys. zakażeń koronawirusem i 103 zgony.
- Nie mieliśmy problemów z przeciążeniem szpitali. Wprawdzie niektórzy lekarze złapali wirusa, ale w sumie zareagowaliśmy całkiem nieźle. Zobaczymy, co stanie się w drugiej fali - mówi WP SportoweFakty Nikola Dragicević, chorwacki dziennikarz pracujący dla SofaScore.com.
Polski turysta-kibic będzie miał szansę połączyć plażowanie w Chorwacji z pójściem na mecz tamtejszej ligi. A to nie lada gratka: atmosfera na stadionach w tym kraju jest niepowtarzalna.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
Poradzili sobie z wirusem. Kibice wrócą na trybuny i plażę
Chorwacja tak dobrze radzi sobie z wirusem, że jeszcze w czerwcu kibice powinni wrócić na trybuny. Na razie wróciła liga, rozegrano pierwsze mecze bez publiczności. -Sezon zostanie dograny do końca. Pozostało dziesięć kolejek, ostatnia powinna zostać rozegrana 25 lipca, a finał pucharu 1 sierpnia - uzupełnia.
Kibice wrócą na trybuny, a na plaże turyści - tak brzmi idealny plan chorwackiego rządu. Ale wszyscy zdają sobie sprawę, że ten rok będzie trudny. - Spodziewamy się, że PKB będzie niższe o 25 proc. z powodu mniejszego ruchu w turystyce - przyznaje Dragicević.
Wielu Polaków co roku jeździło właśnie nad Adriatyk. Z Polski można w miarę szybko i komfortowo dostać się samochodem. - Ale część rodaków już zrezygnowało z tegorocznego wyjazdu, przekładając go na przyszły rok - mówią nam Agnieszka i Wojtek z bloga CroLove.pl.
W tym momencie problem dla Polaków jest inny. O ile bez kłopotu wjedziemy do Chorwacji i odpoczniemy, to schody zaczynają się przy powrocie do kraju.
- Na tą chwilę czeka nas kwarantanna po powrocie z wakacji. Nadal nie jest rozwiązana sytuacja granic i przejazdu do Chorwacji. To chyba jest większym problemem niż sam pobyt w Chorwacji. Dlatego czekamy, jakie będą decyzje naszego rządu - przyznaje Agnieszka Grudziąż, autorka bloga cromania.pl, która od wielu lat co roku odwiedza Chorwację.
- Wstępnie mam zaplanowany wyjazd na koniec sierpnia. Nie odwołałam rezerwacji, czekam jak potoczy się sytuacja i wtedy podejmę ostateczną decyzję. Nie ukrywam, że bardzo bym chciała wyjechać i liczę że się uda - dodaje.
Agnieszka i Wojtek: - Oczywiście, że planujemy już wyjazdy do Chorwacji. Mamy wstępnie nakreślone plany co do lokalizacji i terminów. Być może zrezygnujemy z najbardziej zatłoczonych miejsc i atrakcji. Na szczęście najpiękniejsza Chorwacja to ta niezatłoczona, cicha i spokojna.
Grudziąż, której profil na Facebooku śledzi ponad 80 tys. osób, mówi, że zainteresowanie wakacjami w Chorwacji jest ogromne. Niedawną rozmowę na żywo na temat sytuacji w Chorwacji obejrzało w sumie 50 tys. osób.
Polacy mogą ruszyć na południe swoimi samochodami. Wtedy unikniemy transportu samolotem. - Chorwację najczęściej odwiedzamy własnym środkiem transportu. Ponadto, Chorwaci dobrze radzą sobie z koronawirusem, a także, jako jedni z pierwszych ogłosili, że zapraszają do siebie również Polaków. Te trzy informacje na pewno przyczynią się do tego, że w tym roku, oprócz stałych bywalców, nad Adriatykiem pojawi się również nowa grupa naszych rodaków. Grupa, która w zmuszona została zmienić swoje plany co do wizyt w krajach do których, z powodu zawieszenia lotów oraz sytuacji epidemicznej, nie mają jak się dostać. Z każdą nową pozytywną informacją, płynącą ze strony chorwackiej, polskiej czy krajów tranzytowych, zauważamy znaczny wzrost zainteresowania Chorwacją - dodają Agnieszka i Wojtek z bloga CroLove.pl.
Brak maseczek
Liga chorwacka została zawieszona na początku marca, ale ulice nie zamarły - tak jak w Polsce. Nikola Dragicević przyznaje wprawdzie, że było mniej ludzi na zewnątrz, ale już 11 maja ponownie otwarto np. restauracje. Maseczki nigdy nie były obowiązkowe - jedynie w szpitalach czy np. u fryzjera. Rząd rekomendował noszenie ich w miejscach publicznych, ale nakazów - jak w Polsce - nie było.
Chorwaci bardziej niż koronawirusa przestraszyli się trzęsienia ziemi, które 22 marca nawiedziło Zagrzeb. - To na pewno wzbudziło dużo większy strach niż koronawirus. Wiele starych budynków w centrum zostało zrujnowanych - mówi chorwacki dziennikarz.
- Trzęsienie ziemi było naprawdę odczuwalne. Ze ścian pospadały obrazy, ramki. Wszystko, co stało na półkach, też wylądowało na podłodze. Naczynia w kuchni się potłukły. Łóżko się trzęsło, szyby drgały. Straszna sprawa - mówił nam Damian Kądzior, piłkarz Dinama Zagrzeb (więcej TUTAJ).
W piątek zostanie rozegrany pierwszy mecz ligi chorwackiej po dwumiesięcznej przerwie (w weekend były spotkania krajowego pucharu). Hajduk Split podejmie Inter Zapresić. Liderem po 26. kolejkach jest Dinamo Zagrzeb, które ma aż 18 punktów przewagi nad drugą Rijeką.
Zobacz także: Premier League jest ewenementem. Kluby otrzymały zgodę na sparingi
Zobacz także: Premier Liga. Kibice wejdą na rosyjskie stadiony. Maseczki i rękawiczki obowiązkowe