Piotr Rocki walczy o życie. Na boisku nigdy nie odpuszczał, ale dopiero teraz gra najważniejszy mecz

WP SportoweFakty / Anna Szłapa / Na zdjęciu: Piotr Rocki
WP SportoweFakty / Anna Szłapa / Na zdjęciu: Piotr Rocki

Gdy grał w piłkę, imponował walecznością, dodawał też kolorytu naszej lidze cieszynkami. Dziś Piotr Rocki - już po zawieszeniu butów na kołku - rozgrywa najważniejszy mecz - mecz o życie.

46-latek, który występował w przeszłości m.in. w Górniku Zabrze, Odrze Wodzisław Śląski, Groclinie Dyskobolii Grodzisk Wlkp. i Legii Warszawa, trafił do szpitala z powodu pęknięcia tętniaka. Jego stan jest niestety bardzo ciężki.

Były napastnik został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej i podłączony do aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.

Niemal cała kariera w Ekstraklasie

Najmłodsi kibice niekoniecznie muszą kojarzyć Piotra Rockiego, ale każdy kto obserwuje naszą ekstraklasę dłużej, będzie go doskonale pamiętał. Nie wyróżnia się warunkami fizycznymi (nieco ponad 170 cm wzrostu), za to waleczności mogłoby mu pozazdrościć wielu. M.in. dzięki niej utrzymywał się w elicie przez kilkanaście lat. Poważną karierę zaczynał w Polonii Warszawa, potem oglądaliśmy go w różnych klubach ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: Znany specjalista ostro o powrocie kibiców na stadiony. "Może nas czekać ogromny wzrost zachorowań"

W Górniku Zabrze i Odrze Wodzisław Śląski "Rocky" uchodził za solidnego ligowca, ale gdy trafił do Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wlkp., zapracował na znacznie lepszą markę. Z tym klubem zresztą zagrał w europejskich pucharach. O jego zadziorności przekonały się m.in. RC Lens i Crvena Zvezda Belgrad.

- Piotrek zawsze był niesamowicie charakterny. Trzymał szatnię w garści, bo miał wiele do powiedzenia. Naprawdę fajna postać, myślę, że tacy piłkarze są bardzo ważni dla każdego trenera. Mam nadzieję, że wyjdzie z problemów zdrowotnych. Chyba każdy mu tego życzy, to ogromnie sympatyczny człowiek - mówi WP SportoweFakty trener Jacek Zieliński, który pracował z napastnikiem w Groclinie.

W Grodzisku Wlkp. Rocki tworzył świetny duet z Adrianem Sikorą. Obaj filigranowi, może nie imponowali przy stałych fragmentach, lecz dla każdej obrony byli prawdziwym utrapieniem. Dziś byli klubowi koledzy mocno ściskają kciuki za 46-latka.

- Piotrek to dusza towarzystwa, chłopak ambitny, z niesamowitą charyzmą. Odkąd się dowiedziałem, że trafił do szpitala, cały czas o nim myślę. Rozmawiałem z kilkoma kolegami z Groclinu, Piotrem Piechniakiem, Tomaszem Zahorskim i wszyscy się martwimy - przyznał Igor Kozioł, który też grał w Dyskobolii.

- Trzymam za Piotrka kciuki, zawsze fajnie się z nim współpracowało. Musi być silny. Na boisku zawsze dawał radę i pod tym względem był bardzo mocny. Oby teraz też mu sił nie zabrakło - dodał Kozioł.

Takich cieszynek nie prezentował nikt

Rocki ubarwiał naszą ligę nie tylko miłym dla oka stylem gry, ale też cieszynkami - i to nie takimi spontanicznymi, a przygotowanymi już wcześniej. Gdy niegdyś jego klubowy kolega z Odry Wodzisław Śląski Jacek Ziarkowski wbił gola Wiśle Kraków, asystujący przy tym trafieniu "Rocky" zaprosił drużynę do odtańczenia krakowiaka.

Za cieszynki najbardziej Rockiego pokochali jednak kibice Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wlkp. Gdy prezes Zbigniew Drzymała podjął decyzję o zakończeniu zabawy w futbol, doświadczony napastnik pożegnał miejscowe trybuny symbolicznym gestem rzutu dyskiem - tak jak dyskobol w klubowym herbie. Stało się to po tym jak w finale Pucharu Ekstraklasy dał swojej drużynie prowadzenie z Legią Warszawa. Ostatecznie grodziszczanie wygrali aż 4:1, żegnając szczebel centralny wywalczeniem trofeum. Swoim gestem Rocki chwycił za serce smutnych kibiców Groclinu i zapracował na ich wielki szacunek.

Dziś za powrót 46-latka do zdrowia trzymają kciuki we wszystkich klubach, w których grał. To nic dziwnego, trudno znaleźć bardziej barwną i sympatyczną postać na polskich boiskach w ostatnich latach. - Gdzie by nie grał, zawsze miał fajny kontakt z kibicami. Tak było już w Wodzisławiu Śląskim, podobne wspomnienia mam z Grodziska - przyznał Kozioł.

Źródło artykułu: