Udany debiut Kirma w Wiśle

W meczu z Levadią Tallinn w barwach krakowskiej Wisły zadebiutował słoweński pomocnik - Andraž Kirm. I był to występ jak najbardziej udany. Reprezentant Słowenii był najlepszym aktorem środowego widowiska. Nawet pomimo tego, że on sam nie krył po meczu rozczarowania. Zresztą w polskim obozie nikt nie mógł czuć się inaczej, po słabej grze i kompromitującym remisie (1:1) z Estończykami.

- Nie mogę być zadowolony ze swojego występu, bo nie wygraliśmy. Byłbym taki, gdybyśmy zwyciężyli. Mam nadzieję, że tak stanie się w kolejnym spotkaniu - powiedział po spotkaniu Andraž Kirm.

Zresztą sam początek gry - także w wykonaniu Słoweńca - nie był najlepszy. Z minuty na minutę Kirm grał jednak coraz lepiej i to po jego akcji bramkę mógł zdobyć Paweł Brożek. Napastnik nie wykorzystał jednak dobrego podania.

W końcu i on sam stanął przed szansą pokonania bramkarza Levadii, ale uderzeniem prawą nogą trafił w poprzeczkę. - Decyzja o takim strzale była najlepsza. Niestety piłka nie wpadła do siatki - ocenił swoją szansę, na wpisanie się na listę strzelców, wiślacki debiutant.

W dość zgodnej ocenie obserwatorów Wisła dokonała dobrego wyboru, zatrudniając Kirma, którym przed rokiem interesowało się włoskie Chievo Werona.

Także koledzy z zespołu wysoko oceniali grę nowego nabytku mistrzów Polski.

- Kirm zagrał dobry mecz, fajnie wkomponował się w drużynę - oceniał kolegę Piotr Brożek. - Na pewno był najlepszy z nas, chociaż szkoda, że nie wykorzystał swoich sytuacji. Jakby zamiast w poprzeczkę, trafił na 1:0, miałby bardzo udany debiut - dodał obrońca Wisły.

Komentarze (0)