Przez 3 lata Jagiellonia Białystok nie potrafiła znaleźć sposobu na Śląsk Wrocław. Ostatnia jej wygrana (4:1) z tą drużyną miała miejsce jeszcze podczas pracy Michała Probierza w rundzie wiosennej sezonu 2016/17. Ireneusz Mamrot nie potrafił jej ograć, 5 kolejnych prób kończyło się niepowodzeniem. Zakończyć czarną serię udało się dopiero Iwajło Petewowi, choć zwycięstwo 1:0 nie przyszło łatwo.
O wszystkim przesądziła sytuacja z 54. minuty. Ariel Borysiuk popisał się ładnym zagraniem w pole karne do Przemysława Mystkowskiego. Ten nie mógł dobrze opanować piłki, ale z pomocą przyszli... obrońcy i bramkarz rywala, którzy nie mogli się porozumieć kto ma ją przejąć. W efekcie młody gracz Jagi wbiegł przed Tamasa i upadł po tym, gdy poczuł lekki kontakt z jego ręką. Sędzia Piotr Lasyk odgwizdał faul, a po chwili dostał potwierdzenie tej decyzji z wozu VAR. Kontrowersyjny rzut karny bardzo pewnie wykorzystał Martin Pospisil.
Powyższe wydarzenia mocno podgrzały atmosferę tego spotkania. Szczególnie, że do tej pory z boiska głównie wiało nudą. Jeśli np. po zakończeniu sezonu ktoś zorganizuje wybory najgorszej pierwszej połowy, to ta będzie głównym faworytem. Byłoby bowiem niewielkim kłamstwem napisać, że nie działo się w niej praktycznie nic. W grze obu drużyn była ogromna niedokładność: momentami piłkarze nie potrafili zagrać celnego podania na kilka metrów, wbiegali sobie pod nogi, tracili piłki w najprostszy sposób. Na początku małą przewagę w ofensywie mieli goście, ale nie potrafili stworzyć groźnej sytuacji. Po około kwadransie sytuacja się odwróciła, ale nadal brakowało klarownych okazji. I na takim przeciąganiu liny minęło 45 minut.
Druga połowa meczu była już lepsza. Dobrze weszła w nią Jagiellonia, która na przestrzeni kilku minut stworzyła 3 groźne sytuacje. W ich efekcie Pospisil sprzed pola karnego uderzył prosto w ręce Matusa Putnocky'ego, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bogdan Tiru strzelił głową nad bramką, a po próbie Tarasa Romanczuka piłka przeleciała tuż obok słupka. Śląsk nie wyciągnął jednak wniosków z tych ostrzeżeń i wkrótce przegrywał.
Gol sprawił, że mecz się trochę otworzył. Piłkarze z Wrocławia zaczęli dążyć do wyrównania. Mieli jednak ogromne problemy ze sforsowaniem białostockiej defensywy, w której rządził bardzo pewnie grający Tiru. Choć w końcu było blisko. W 72. minucie Erik Exposito technicznym strzałem obił słupek, a dwie dobitki Przemysława Płachety efektownie wybronił Damian Węglarz.
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)
1:0 - Martin Pospisil (k.) 56'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Zoran Arsenić - Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski (67' Tomas Prikryl), Martin Pospisil, Ariel Borysiuk, Przemysław Mystkowski (81' Bartłomiej Wdowik) - Jakov Puljić (76' Jesus Imaz).
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Israel Puerto (46' Piotr Celeban), Tamas, Cotugno - Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński - Robert Pich (76' Rajcević), Michał Chrapek (49' Filip Marković), Przemysław Płacheta - Erik Exposito.
Żółte kartki: Ariel Borysiuk, Przemysław Mystkowski, Taras Romanczuk.
Sędzia: Piotr Lasyk.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gorąco na meczu w Rosji. Wielka bijatyka wisiała w powietrzu