Była końcówka pierwszej połowy w meczu Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań. Martin Pospisil dośrodkował z rzutu rożnego, głową uderzał Jakov Puljić. Mickey van der Haart zdołał jakoś zatrzymać piłkę tuż przed linią bramkową, ale dopadł do niej Bogdan Tiru i pewnie uderzył pod poprzeczkę. Tym samym zakończył strzelecką niemoc zespołu, która łącznie trwała 401 minut!
Spotkanie zakończyło się ostatecznie wynikiem 1:1, lecz Rumun mógł być z siebie zadowolony. Zdobył bowiem swoją pierwszą bramkę w nowym zespole (był to dopiero jego 3 występ - przyp. red.), za co zresztą zbierał sporo gratulacji po ostatnim gwizdku sędziego. Reagował na nie uśmiechem i polskim "dziękuję".
- Jestem szczęśliwy z tego trafienia, ale także zawiedziony z powodu przegapienia szansy na 3 punkty. Potrzebowaliśmy ich i mogliśmy je zdobyć, ponieważ długo graliśmy naprawdę dobrze. W drugiej połowie nie mogliśmy się jednak utrzymać przy piłce, co kosztowało nas stratę gola - powiedział 25-latek w rozmowie z dziennikarzami.
Bogdan Tiru przerwał strzelecką niemoc Jagiellonii Jego bramka zapewniła "Żółto-Czerwonym" punkt w starciu z "Kolejorzem". pic.twitter.com/XZCKFLDsgp
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) February 28, 2020
Tiru nie zgodził się z opinią, że Jagiellonia miała dużo szczęścia w meczu z Lechem i ogólnie może być zadowolona z remisu. - W piłce nie ma znaczenia kto ma lepsze sytuacje do strzelenia goli, ale kto to robi. Zresztą w doliczonym czasie to przecież Juan Camara miał świetną okazję na zwycięską bramkę - zauważył.
- To prawda, że po przerwie zaczęliśmy źle. Później szukaliśmy równowagi, ale skończyło się remisem i to już historia. Mamy 2-3 dni na regenerację i czeka nas kolejny bardzo trudny mecz (wyjazdowy z Pogonią Szczecin - przyp. red.) - zakończył obrońca Jagi.
Kuba Cimoszko: Długa droga w dół (komentarz) >>>
ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii