Koronawirus straszy we Włoszech. Skandaliczny żart rywali Juventusu

PAP/EPA / GUILLAUME HORCAJUELO / Na zdjęciu: fani Juventusu
PAP/EPA / GUILLAUME HORCAJUELO / Na zdjęciu: fani Juventusu

Francuscy komentatorzy skandalicznie zażartowali sobie z Juventusu nawiązując do koronawirusa. W czwartek wykryto pierwszego zarażonego piłkarza.

Czasami lepiej być cicho. Zapomnieli o tym francuscy komentatorzy stacji "RTL" relacjonujący mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów między Olympique Lyon i Juventusem. Kiedy Włosi wchodzili na stadion, dziennikarze nawiązali do ostatnich problemów z koronawirusem w północnych Włoszech. Ich zwrot, że "nadchodzą fani Juvirusa" wywołał skandal.

Szybko zareagował Lapo Elkann menedżer Fiata, czyli firmy, do której należy Juventus. "W tak delikatnym momencie dla Włoch, nie wolno mówić takich rzeczy. Powinniście się wstydzić i przeprosić. Fani Juventusu i Włosi zasługują na szacunek. Nie macie godności i honoru" - uderzył we francuskich dziennikarzy.

Około pięć tysięcy fanów Juve zostali skandalicznie potraktowani najpierw przez stację "RTL", a potem przez własną drużynę. Mistrz Włoch zagrał koszmarny mecz. Olympique wygrał 1:0, a jedyny celny strzał dla Juventusu oddał w 89. minucie Cristiano Ronaldo.

[b]ZOBACZ WIDEO: świetna parada Wojciecha Szczęsnego

[/b]

Niektórzy z kibiców na stadionie założyło maseczki z obawy przed koronawirusem, który zaatakował głównie północną część Włoch. Jest to coraz poważniejszy problem także dla włoskiej piłki. W czwartek "La Gazzetta dello Sport" poinformowała o pierwszym chorym piłkarzu. Zarażenie się wirusem wykryto u zawodnika III-ligowego US Pianese.

Jeszcze w czwartek uczestniczył we wspólnym posiłku z drużyną. Dlatego badaniom zostaną poddane kolejne osoby w klubie, Pianese może czekać nawet przerwa w grze.

Z kolei w Serie A już przełożone zostały cztery mecze w ostatni weekend. Możliwe, że najbliższe spotkania odbędą się bez udziału kibiców, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.

Czytaj też:
Wojciech Szczęsny: Na szczęście rywale nie strzelili drugiego gola
Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa: Tragedia na stadionie to tylko kwestia czasu

Komentarze (0)