Drużyna polskiego bramkarza wygrała pięć z ośmiu ostatnich spotkań, w tym ostatnie ze SPAL 2013 (3:1), Brescią Calcio (2:1) i Romą (3:2). Po piątkowym zwycięstwie w Rzymie Bologna wskoczyła na szóstą pozycję i do piątej, która gwarantuje start w eliminacjach Ligi Europy, brakuje jej tylko jednego punktu.
Bologna obrała kurs na Europę, w której w XXI wieku jeszcze nie wystąpiła. Ostatni udział klubu ze Stadio Renato Dall'Ara w rozgrywkach kontynentalnych, to sezon 1999/2000 i start w Pucharze UEFA.
- Za wcześnie na myślenie o pucharach. Musimy twardo stąpać po ziemi - apeluje Łukasz Skorupski. - W zeszłym sezonie mieliśmy złą passę, a skończyliśmy na dziesiątym miejscu. Teraz jesteśmy na szóstym, ale rywale dopiero zagrają swoje mecze. Zobaczymy po kolejce - mówi polski bramkarz.
ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią
Zwycięstwo w Rzymie ma swoją wymowę. W końcu Giallorossi to piąty w tej chwili zespół Serie A, czyli bezpośredni rywal w walce o awans do europejskich pucharów.
- Idealnie byłoby, gdybyśmy wygrali 3:0. Ale żarty na bok: wszyscy dobrze się spisaliśmy. To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Chcemy kontynuować passę - mówi Skorupski.
Czytaj również -> Wojciech Szczęsny: Wstyd tak tracić punkty
Ostatnie wyniki Bologni robią tym większe wrażenie, że jej trener Sinisa Mihajlović nie może w pełni oddać się pracy, bo toczy walkę z chorobą nowotworową. Jego podopieczni realizują jednak jego pomysł na grę. - Lubimy atakować i często tracimy bramki przez ryzyko, które podejmujemy. Ale teraz dobrze nam idzie. A obecność na ławce trenera dodatkowo nas motywuje - podkreśla Skorupski.
Polski bramkarz jest ważnym ogniwem Rossoblu. Zagrał w każdym z 23 ligowych spotkań tego sezonu. W dwóch z nich nie dał się pokonać, a w pozostałych skapitulował tylko 36 razy.