PKO Ekstraklasa. Michał Probierz: Najłatwiej śmiać się z polskich trenerów, robić z nas debili

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Probierz
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Probierz

- Na koniec polski trener jest największym debilem. Niech pan zatrudni się w klubie i uzdrawia polską piłkę. Zobaczymy, co powie pan za kilka miesięcy! - mówi Michał Probierz, trener Cracovii.

[b]

Przemysław Pawlak, "Piłka Nożna": Gdy pan widzi dramatyczny spadek Ekstraklasy w rankingu UEFA, co pan myśli?[/b]

Michał Probierz, trener i wiceprezes CracoviiNie nazwałbym tego dramatem, raczej rzeczywistością. Jeżeli Artur Sobiech woli grać w drugiej lidze tureckiej, a nie w Ekstraklasie, jeżeli zawodnik zalicza jedną dobrą rundę i znika z naszej ligi, to obraz rozgrywek jest taki, a nie inny. W każdym oknie transferowym tracimy najlepszych zawodników, nie ma możliwości, żeby od razu zapełnić luki. Najłatwiej więc śmiać się z polskich trenerów, robić z nas debili, bo nie potrafimy awansować do grupy europejskich pucharów, a zdaje się, że kilka klubów próbowało zrobić to z obcokrajowcami w roli szkoleniowców i jakoś też nie przebrnęli przez kwalifikacje. Trener bez piłkarza nic nie zrobi. To podstawa. A dobrych piłkarzy mamy coraz mniej.

Jaki kierunek powinna obrać Ekstraklasa?

Ten, o którym mówię od dwudziestu lat - musimy rozwijać infrastrukturę treningową. Jesteśmy krajem, który może jedynie dostarczać zawodników klubom zachodnim. Musimy szkolić, bo jeżeli piłkarz podejmie decyzję o wyjeździe z Polski, szanse na jego zatrzymanie są niewielkie. Akademie, dobrzy, wręcz najlepsi trenerzy zatrudnieni do pracy z młodzieżą – to jest kierunek. Choć w gruncie rzeczy szkolenie wcale do końca nie rozwiąże problemu, ponieważ przyjdą kluby z czołowych lig i wykupią nam szesnastolatków. Już dziś to się dzieje. Chcieliśmy sprowadzić do Cracovii dwóch siedemnastoletnich chłopaków, ale powiedzieli, że gra w Polsce ich nie interesuje, bo ktoś im obiecał wyjazd zagraniczny. Nie byliśmy w stanie konkurować.

ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"

Pat?

Żeby nie było, że Probierz tylko krytykuje - młodzież coraz częściej zimą ma gdzie trenować, trenerzy lepiej z nią pracują, przygotowanie fizyczne zespołów Ekstraklasy jest coraz lepsze, część meczów przyjemnie się ogląda, liga jest dobrze pokazywana, ma oprawę na wysokim poziomie.

To nie daje jednak prawa gry choćby w fazie grupowej Ligi Europy.

Ciężko przejść przez kwalifikacje, gdy na żaden mecz w lidze nie możesz wystawić drugiego składu, ponieważ później może cię to kosztować awans do górnej ósemki. Bodaj od dwunastu lat w każdym cyklu europejskich pucharów do grup wchodzą jeden, dwa zespoły, które zaczynają grę od pierwszej rundy eliminacji - prawdopodobieństwo przebrnięcia przez kwalifikacje duże nie jest. W ostatnim czasie tylko Legia Warszawa i Lech Poznań były w stanie cokolwiek ugrać w Europie. Mnie często się zarzuca, że Probierz nie awansował, a ja się pytam – kto awansował? Waldek Fornalik stracił ważnego zawodnika przed meczem w europejskich pucharach, Pogoń Szczecin walczy o mistrzostwo Polski, ale ostatni mecz jesienią gra bez Adama Buksy, bo zostaje sprzedany do Stanów Zjednoczonych. Nie chciałbym zostać źle odebrany, nie jest moją sprawą to, co dzieje się w innych klubach, natomiast przykro na to patrzeć.

Prawo rynku.

Zgoda, nie mówmy jednak, że polskie kluby dobrze płacą. Jacek Góralski właśnie podpisał kontrakt z Kajratem Ałmaty, żadnego naszego klubu nie było stać na spełnienie jego wymagań finansowych. A w Polsce z Kazachstanu się śmieją, tak czy nie?

Tak.

Odkąd jestem wiceprezesem Cracovii, biorę udział również w sprowadzaniu zawodników, więc wiem, że namówienie dobrego piłkarza z zagranicy na grę w Polsce jest bardzo trudne. To nie jest tak, że ogląda go tylko polski klub, przecież pozostałe też nie są niewidome. Musi mu najpierw nie wyjść dziesięć innych tematów, by pochylił się nad ofertą z naszego kraju. Rzadko tak się dzieje. Cracovia wyselekcjonowała bardzo dobrych zawodników, tyle że wybrali inne oferty… Jesteśmy skazani na przeciętność. Nam się wydaje, że Polska jest pępkiem świata, że do nas wszyscy chętnie przyjdą, tylko kluby nie potrafią wybrać właściwych kandydatów, że tylko tu trafiają średni piłkarze z zagranicy, a trenerzy są nieudacznikami. No, to tak nie działa.

Skoro wiadomo, że dobrego obcokrajowca do Ekstraklasy sprowadzić jest trudno, po co brnąć w tę stronę, a brną niemalże wszyscy?

Bo ci piłkarze przeważnie są i tak lepsi od tych, którymi dysponujemy w lidze. Nie mówię o gwiazdach, na te nie stać żadnego naszego klubu, mówię o pozostałych zawodnikach. Niech pan spojrzy na pierwszą ligę, występuje w niej wielu doświadczonych zawodników z przeszłością w Ekstraklasie, kilkunastu młodzieżowców i coraz więcej obcokrajowców. Skąd brać piłkarzy? Innego kierunku w tej chwili po prostu nie ma.

Tyle że to droga donikąd, vide coraz niższe miejsce Ekstraklasy w rankingu UEFA.

Na razie to my ciągle mówimy, że wszystko będziemy mieli, tymczasem bazy treningowej z prawdziwego zdarzenia nie ma w Polsce nikt. Wiele lig jest pod tym względem dziesięć lat przed nami, to jak mamy je gonić, skoro nawet w czasie naszej rozmowy dystans rośnie, bo tam młodzi piłkarze trenują w porządnych warunkach, a my sobie dyskutujemy. Ja w tym temacie ciągle gadam jedno i to samo i ludzie się ze mnie śmieją, ale w piłce jestem przez całe życie, więc wiem, co mówię. Niespecjalnie przejmują mnie głosy ludzi, którzy o futbolu nie mają pojęcia - porównując, nie mają Internetu, a chcą wysłać maila.

Sam jednak powiedział pan w "Prawdzie Futbolu" Romana Kołtonia, że oglądając mecze Cracovii, czasem panu wstyd.

Kilka razy faktycznie zastanawiałem się, czy dobrze uczę grać zawodników w piłkę. Staram się ich rozwijać, a niekiedy w meczach tego nie widać.

A może trzeba postawić zdecydowanie na młodych Polaków, nawet kosztem wyników, może to powinien być kierunek dla Ekstraklasy?

No to niech pan to powie prezesom i kibicom. Życzę powodzenia! W teorii wszystko brzmi fajnie, w praktyce już niekoniecznie. Próbowałem zrobić podobnie w Cracovii, nie mogliśmy wyjść ze strefy spadkowej. Łódzki Klub Sportowy sprowadził teraz już kilku obcokrajowców, mimo że jesienią stawiał głównie na Polaków. To nie jest przypadek.
Wydaje się panu, że nie przyglądamy się zawodnikom z naszej ligi, nie rozważamy kandydatur polskich piłkarzy?

Nie ma żadnych szans ich sprowadzić?

Bardzo małe. Najczęściej kluby nie chcą ich puścić. Lech podpisał kontrakt z Alanem Czerwińskim, ale czy piłkarz dołączy do nowej drużyny już wiosną - nie wiadomo. Ja wiem, że ludzie dookoła uważają, że przeprowadzanie transferów jest proste, że mają rozwiązania każdej sytuacji, a w klubach pracują idioci. Nie jest tak. Od dwóch miesięcy prowadzimy rozmowy z zawodnikami po to, aby wzmocnić Cracovię, bo logicznym jest, że chcemy sprowadzać graczy lepszych od tych, których już mamy. Udało się podpisać kontrakt z Marcosem Alvarezem, pracujemy nad tym, żeby dołączył do nas jeszcze zimą. Niemniej wielokrotnie było tak, że negocjowaliśmy z zawodnikiem i nagle okazywało się, że pojawił się kontrahent z grubszym portfelem. Stoisz na straconej pozycji.

To inaczej, skoro polskim klubom zdarza się zarobić kilka milionów euro na sprzedaży zawodnika, może połowę tej kwoty warto przeznaczyć na pozyskanie jednego piłkarza, będącego gwarantem jakości?

Jaką można mieć gwarancję za półtora miliona euro? A i tak znajdzie się ktoś, kto wyłoży dwa miliony. Jeżeli w Rumunii występuje napastnik, który zdobywa w lidze piętnaście bramek, ma pojęcie o grze, to sądzi pan, że tylko polskie kluby o nim wiedzą? Wybierze Belgię czy Holandię. Co my możemy z półtora czy dwoma milionami euro?

A może warto spróbować dokonać takiego transferu na rynku polskim?

To też może nie być wystarczająca suma, poza tym piłkarze chcą wyjeżdżać z Polski. Zostaje tylko szkolenie! Tyle że tu potrzeba cierpliwości. A jej brakuje kibicom, chcą sukcesu od razu. Przy podziale tabeli na grupę mistrzowską i spadkową zaczynają spadać głowy trenerów. U nas nie ma meczów, w których możesz wprowadzić do gry młodego piłkarza, możesz dać mu popełnić błąd. Dlatego ja jestem zwolennikiem osiemnastozespołowej ligi, a nie tego "pucharu maja". A w tym sezonie to już będzie "puchar środowo-majowy". Najtrudniejszy okres w sezonie, a grać będziemy co trzy dni, dojdą do tego podróże. Jeśli stawiamy tylko na emocje, bo każdy chce wyścigu w lidze, nie będziemy rozwijać zawodników. Jako trener nie powinienem głośno zabierać głosu w tym temacie, ale jako wiceprezes Cracovii mówię, że mi się to nie podoba.

Ryzyko jest jednak takie, że mniej emocji, to mniej pieniędzy z praw telewizyjnych, co kluby odczują, więc pytanie, czy prezesi są skłonni to zaakceptować.

Trzeba ich zapytać. Ja przedstawiam tylko własne zdanie.

Dużo mówi pan o tym, że pod względem finansowym daleko nam nawet do średnich lig europejskich, ale raport przygotowany na zlecenie Ekstraklasy S.A. dowodzi, że problemem polskich klubów nie jest brak pieniędzy, a złe ich wydawanie.

Chętnie dowiem się, kto ten raport przygotował, czy są to ludzie, którzy pracowali w klubach? Dzwonię po całej Europie, rozmawiam z zawodnikami, dyrektorami sportowymi, nie zauważyłem, żeby tam płacili mniej piłkarzom. Z tego co widzę - wydają na pensje więcej! Mnie też się długo wydawało, że cóż to za problem ściągnąć zawodnika do klubu. Do momentu, w którym zacząłem się tym zajmować...

W klubach Ekstraklasy jest świadomość, że UEFA dla takich zespołów jak nasze wkrótce uruchomi trzeci europejski puchar - Europa Conference League?

Przynajmniej będziemy mieli się od czego odbić… Dopóki w ligach zagranicznych obowiązywały limity dla obcokrajowców, polskie kluby potrafiły rywalizować w Europie. A teraz ci najsilniejsi wykupią pół kontynentu i walcz sobie z nimi! Jakie masz szanse? Oni wolą, żeby Polak kupił bilet na mecz Barcelona - Real, niż żeby poszedł na Ekstraklasę! W gazetach pisze się o naszej lidze źle, w telewizji mówi się źle! Odwiedził mnie gość z Niemiec: nawet fajnie tu gracie - mówi. Ale my siebie sami nie szanujemy. Kluby europejskie robią wielkie transfery, zadłużając się przy tym po uszy i w dupie mają konsekwencje, a my musimy sprowadzać zawodników, na których nas stać. Na koniec polski trener jest największym debilem. Niech pan zatrudni się w klubie i uzdrawia polską piłkę. Zobaczymy, co powie pan za kilka miesięcy!

Byłby pan gotowy odejść z Cracovii z dnia na dzień, czy w ten projekt zaangażował się pan szczególnie?

Trenera można zwolnić, kiedy komuś to akurat pasuje, wiceprezesa podobnie. Komuś może ktoś się znudzić. Młode pary stają przed ołtarzem i też obiecują sobie całe życie razem, a potem zdarzają się rozwody.

Na którym z młodych zawodników Cracovia może zrobić…

…o, widzi pan – nie myśli pan, który młody zawodnik może stanowić o sile Cracovii przez lata, ale który może wyjechać na Zachód. W pewnym sensie to jest odpowiedź na większość pytań, które mi pan zadał. Taką właśnie mamy ligę.

Czytaj też:
-> Dani Ramirez na testach medycznych w Lechu Poznań
-> Czesław Michniewicz broni Kamila Grabarę. "Rozwija się"

Źródło artykułu: