Polski napastnik nie zagrał jak piłkarz za 30 milionów euro, a to przecież powinien być jego ostatni mecz w Mediolanie. Teraz, w końcowym odliczaniu transferowego okna, powinny te wszystkie Tottenhamy, Chelsea, Barcelony powalczyć o miejsce w kolejce jak szaleni klienci, gdy w dyskoncie rzucą przecenione klapki. Żeby tylko być pierwszym, dać rywalowi po głowie i chapnąć tak gorący towar. A o tak wielkich klubach zainteresowanych Polakiem pisze zagraniczna prasa.
We wtorkowym meczu przeciętnego napastnika reprezentacji Polski zmienił po niespełna godzinie gry Zlatan Ibrahimović. To była symboliczna zmiana. Bo odkąd Zlatan wrócił do Mediolanu, Krzysztof Piątek zaczął pakować walizki. Polakowi ciężko było od miesięcy, bo cały AC Milan grał słabo, miotał się w wyborze koncepcji na przyszłość. Gdy czerwono-czarnej części Mediolanu znowu objawił się Zlatan, wiadomo jednak było, że dni polskiego snajpera są tam dobrze policzone.
Władysław Piątek: Krzysiek nie chce być rezerwowym - Czytaj
Piątek na dodatek był pomysłem poprzedniej ekipy, która rządziła na San Siro. Sprowadzał go dyrektor Leonardo, którego już dawno nie ma. A trener Gennaro Gattuso tym razem ratuje Napoli. Kupienie Piątka było początkowo strzałem w dziesiątkę, bo 23-letni Polak szybko zaczął spłacać 36 milionów, jakie mediolańczycy zapłacili Genoi. Dziś rzeczywistość jest już inna. Dziś - co przyznaje niemal każdy mniej lub bardziej poinformowany włoski dziennikarz - Milan chce te 30 baniek za Piątka odzyskać. Chce go sprzedać raz na zawsze, nie bawić się w wypożyczenia, zakończyć etap współpracy z Polakiem.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski, Piszczek i inni ratunkiem dla Ekstraklasy? "Liczę, że po karierze wrócą i pozakładają akademie"
Klub obrał jasny kierunek, teraz Mediolan ma zbawić Zlatan.
Trudno pewnie będzie przekonać jakikolwiek klub, że warto wydać te 30 milionów, zaraz ta cena okaże się przekleństwem. I grubym murem nie do przeskoczenia, a Piątek musi przejść na drugą stronę, jeśli chce odegrać poważną rolę w reprezentacji Polski, jeśli marzy mu się podbicie Euro 2020. Walizki, które pakuje od momentu przyjazdu Zlatana, być może będzie musiał w sobotę rano wypakować. Okno transferowe zamyka się w piątek o północy.
To wrażenie ostatnich miesięcy jest bardzo złe. I tak - Piątek był ofiarą całej zapaści, w jaką wpadł klub z Mediolanu. Jednak czy można zwalić tylko na to? Jednak sam nie był już tak przebojowy, już tak nie uciekał obrońcom, już się tak nie ustawiał, żeby piłka sama go szukała. Też przeżył jakąś wewnętrzną, indywidualną zapaść.
Bo gdy rok temu ta gra jeszcze jako tako wyglądała, wtedy na naszego piłkarza nie było mocnych. Wtedy co dotknął piłkę, ta wpadała do bramki. Naprawdę strzelał seriami jak z pistoletu czy karabinu.
23-latek umie grać w piłkę, umie zrobić z niej pożytek, gdy ma ją przy nodze. Ma nosa do bramek, czuje pole karne, gdy jest w formie. Nie umie jednak dźwigać na sobie całej wielkości takiego klubu jak AC Milan. Nie jest piłkarzem z błyskiem geniuszu - takim jakim przez lata był Zlatan, strzelający gole przewrotką z połowy boiska. Nawet gdy nie jest w formie.
Pod koniec ubiegłego roku Krzysztof Piątek zastrzegł cieszynkę z pistoletami, zasłynął z niej na całym świecie. Wygląda na to, że zastrzegł ją również przed sobą samym, w tym sezonie tylko 5 razy trafił do bramki.
Milan wygrał z Torino 4:2. Już bez niego na boisku. Gości dobił Zlatan.