[tag=44279]
Krystian Bielik[/tag] śmiało może mówić, że zeszły rok należał do niego. Najpierw wraz z kadrą U-21 prowadzoną przez Czesława Michniewicza błyszczał w bardzo trudnej grupie na młodzieżowym Euro, na którym strzelił nawet dwie bramki, następnie został wykupiony z Arsenalu przez Derby County, tym samym stając się jednym z najdroższych piłkarzy tego drugiego klubu, aż wreszcie doczekał się szansy w dorosłej reprezentacji, w której zdążył rozegrać już nawet trzy spotkania.
Wydawało się, że 22-latek powoli zaczyna gruntować swoją pozycję w drużynie prowadzonej przez Jerzego Brzęczeka. Bielik bowiem, jako jeden z nielicznych polskich piłkarzy defensywnych nie boi się grać piłką. Potrafi on zarówno skutecznie bronić, jak i wyprowadzić piłkę, co u nas jest rzadkością.
W kadrze miał odciążyć z zadań defensywnych Krychowiaka, który w Lokomotiwie pokazał, że świetnie odnajduje się także bliżej bramki rywali. Bielik natomiast miał szansę zostać etatowym łącznikiem między linią obrony a pomocy. Niestety, trener Jerzy Brzęczek będzie musiał rozpocząć poszukiwania zawodnika do tej roli od początku.
ZOBACZ WIDEO: Transfery. Milik i Piątek zmienią kluby już zimą? Są poważni chętni na polskich napastników
Bielik bowiem w spotkaniu Premier League 2 pomiędzy drużynami U-23 Derby oraz Tottenhamu zerwał więzadło krzyżowe w kolanie co oznacza dla niego co najmniej pół roku przerwy.
Czytaj także: Najważniejsze, żeby wiedzieć. Dzięki AS Roma znalazło się kolejne dziecko. Peter ciągle czeka
Zastąpienie 1 do 1 - mission impossible
Wiadomo, Bielikowi do statusu jaki dla kadry ma Robert Lewandowski czy choćby Kamil Glik daleko. Nie jest to fundament, bez którego cała reprezentacja zaczyna się walić.
Z drugiej jednak strony, pomimo krótkiego stażu 22-latka w drużynie narodowej, nie należy lekceważyć jego straty. To bowiem typ piłkarza, o którego w Polsce ciężko. Defensywny pomocnik, bądź obrońca, który potrafi operować piłką i dobrze czuje się w rozegraniu. To nie jest opis typowego polskiego piłkarza. Wcześniej podobnie wypowiadano się o Marcinie Kamińskim, on jednak raczej nie występuje w 2. linii, a dodatkowo nie przekonuje w obronie. Dalej? Pustka.
Zamiast Bielika w roli tego najbardziej cofniętego pomocnika grać może Jacek Góralski. To jednak piłkarz zupełnie inny. Typowy fighter, który kopnie, zrobi wślizg, przepchnie rywala i generalnie jak mówi stare powiedzenie, wsadzi głowę tam, gdzie inni boją się wsadzić nogę. I to może być dobra recepta na przykład na Hiszpanów, z którymi i tak raczej nie pogramy piłką. Na nieco słabsze drużyny, warto by jednak mieć kogoś, kto lepiej czuje się w kreowaniu gry.
Alternatywą będzie także powrót do Grzegorza Krychowiaka grającego w roli najbardziej defensywnego z pomocników. To jednak aktualnie wydaje się tłumieniem potencjału byłego piłkarza PSG. Kibice w Rosji pokochali go bowiem głównie za to, co pokazuje w ofensywie.
Czytaj także: PKO Ekstraklasa. Zbigniew Boniek skrytykował polskie kluby. "Liczy się tylko kasa"
Gdyby nie kontuzje...
W młodym wieku dla piłkarza najważniejsza jest regularna gra. Bielik robił wszystko, aby zapewnić jej sobie jak najwięcej. Szukał kolejnych wypożyczeń do niższych angielskich lig, byleby grać z seniorami, a nie w juniorskich zespołach Arsenalu. Niestety, często na drodze stawało zdrowie.
Latem 2017 roku na kilka miesięcy z gry wyłączył go nieszczęśliwy upadek, w wyniku którego wyskoczył mu bark i doszło do jego częściowego ułamania. Niezbędna była operacja. Gdy tylko wrócił do zdrowia, po chwili naderwał mięsień dwugłowy - niezbędna była kolejna pauza.
- Przy kontuzji barku było jeszcze w miarę okej, bo liczyłem na półroczne wypożyczenie, o tyle po naderwaniu mięśnia dwugłowego czułem się beznadziejnie. Tylko siłownia i rehabilitacja. Chciało mi się tym rzygać. Każdego ranka budziłem się z myślą, że przede mną kolejny dzień bez piłki - wspominał tamten okres w rozmowie z Konradem Ferszterem ze Sport.pl Bielik.
Zresztą nie tylko na profesjonalnym poziomie zdrowie nie należało do sprzymierzeńców zawodnika. W wywiadzie z "Polska Times" wyjawił, że już jako junior w wieku zaledwie 14 lat, brał pod uwagę nawet możliwość całkowitej rezygnacji z piłki z tego powodu.
- Z Konina, z którego pochodzę, do Poznania wyjechałem w wieku 13 lat. Początki nie były łatwe, zwłaszcza że już rok później miałem kontuzję. Przez to, że szybko rosłem i mięśnie nie nadążały za kośćmi, pojawił się wielki ból w kolanach. Miałem pełno myśli w głowie, żeby przestać grać w piłkę i wrócić do domu. Przez siedem miesięcy jedynie chodziłem do szkoły, uczyłem się i patrzyłem jak koledzy grają w piłkę - mówił.
Teraz znów czeka go okres, kiedy będzie mógł tylko patrzeć, jak inni grają w piłkę. Do tej pory pokazywał jednak, że potrafi przezwyciężać kolejne problemy. Zresztą już inny etatowy kadrowicz - Arkadiusz Milik pokazał, że tego typu kontuzja to nie wyrok. Snajper Napoli zerwał więzadła w obu kolanach przez co stracił kilkanaście miesięcy. Dziś jednak ciężko wyobrazić sobie bez niego zarówno zespół z Neapolu jak i reprezentację. I oby tak samo było z Bielikiem.