Z Barceloną Ernesto Valverde jest jeden problem. Mimo obecności takich wirtuozów jak Lionel Messi, Luis Suarez czy Ivan Rakitić, jej gra sprawia wrażenie, jakby wszyscy mieli zaciągnięty hamulec ręczny. Tak wygląda początek tego sezonu. Mistrz Hiszpanii potknął się już wiele razy. W La Liga przegrywał z Bilbao, Granadą czy Levante. W Lidze Mistrzów bezbramkowo zremisował ze Slavią Praga. Środowe starcie z Borussią kataloński "Sport" nazwał "pierwszym finałem". Barca go wygrała, bo nareszcie potrafiła w odpowiednich momentach wrzucić wyższy bieg
Były momenty, kiedy Katalończycy potrafili zachwycić swoją grą. Robił to jak zwykle Messi, uciekał obrońcom, tańczył z nimi i musiał dopiąć swego. Pierwsza próba skończyła się falstartem. W 22. minucie skupił na sobie uwagę i podał w pole karne do Suareza. Napastnik trafił, ale był na spalonym. Siedem minut później nie popełnił błędu i zdobył pierwszą bramkę po tym, jak został obsłużony przez Argentyńczyka.
Barca wyszła na prowadzenie i Messi sam zaczął polować na trafienie. Za pierwszym razem trafił w Romana Burkiego, ale poszedł za ciosem i po akcji z Suarezem podwyższył na 2:0. W najlepszy możliwy sposób uczcił swój 700. mecz w koszulce Barcelony.
[b]ZOBACZ WIDEO: najlepsze gole Messiego przeciwko niemieckim zespołom
[/b]
W pierwszej połowie Borussia została zepchnięta do roli statystów. Nie potrafiła ani razu zagrozić Marcowi-Andre ter Stegenowi, nieźle na pozycje wybiegał Nico Schulz, ale Niemcowi zdecydowanie brakowało szybkości i wykończenia. Tymczasem Barca grała koncertowo, a Messi i Suarez rozumieli się bez słów. Byli jak starzy, dobrzy koledzy, którzy od lat rządzą i dzielą na osiedlowym podwórku.
-> Ezequiel Lavezzi kończy karierę. Była gwiazda Napoli zagrała ostatni mecz w Hebei China Fortune
Brakowało im tylko trzeciego kompana. Ousmane Dembele podejmował złe decyzje, przeciągał swoje dryblingi, ale po 26. minutach grania zszedł z kontuzją uda. Zmienił go Antoine Griezmann, który zdobył ostatnią bramkę dla Barcy. Francuz celnie uderzył na dalszy słupek z pierwszej piłki w polu karny. Obsłużył go nie kto inny jak... Messi.
Czytaj też: Robert Lewandowski to maszyna. Pięć wyczynów Polaka, które przeszły do historii
Według niemieckich mediów przyszłość Luciena Favre'a zależy od meczów z Barceloną i następnego w Bundeslidze z Herthą Berlin. W środę nie poprawił swoich notowań. BVB była wycofana, ożywienie wniósł Jadon Sancho, który wszedł dopiero w przerwie. Anglik szybko pokazał, że powinien wyjść w pierwszym składzie. Jako jedyny zagrażał ter Stegenowi, a w 77. minucie uratował honor kolegów, gdy huknął jak z armaty w polu karnym.
Różnicy nie zrobił także Łukasz Piszczek. Akurat Polak wystrzegł się błędów, którymi grzeszył m.in. Hummels. W 77. minucie zmienił go Dan-Axel Zagadou.
Po porażce na Camp Nou Borussia spadła na trzecie miejsce grupy F i zrównała się punktami z drugim Interem. Z Włochami BVB będzie musiała walczyć o awans do 1/8 finału, który pewny ma już Barcelona.
FC Barcelona - Borussia Dortmund 3:1 (2:0)
1:0 - Luis Suarez 29'
2:0 - Lionel Messi 33'
3:0 - Antoine Griezmann 67'
3:1 - Jadon Sancho 77'
Barcelona:
Marc-Andre ter Stegen - Sergi Roberto, Samuel Umtiti, Clement Lenglet, Junior Firpo - Ivan Rakitić (78' Arturo Vidal), Sergio Busquets, Frenkie de Jong - Lionel Messi, Luis Suarez (90+1' Moussa Wague), Ousmane Dembele (26' Antoine Griezmann).
Borussia: Roman Burki - Łukasz Piszczek (76' Dan-Axel Zagadou), Manuel Akanji, Mats Hummels, Nico Schulz (46' Jadon Sancho) - Julian Weigl (85' Mario Goetze), Axel Witsel - Achraf Hakimi, Julian Brandt, Raphael Guerreiro - Marco Reus.
Żółte kartki: Messi i Busquets (Barcelona) oraz Guerreiro (Borussia).
Sędziował:
Clement Turpin (Francja).