[b]
Z Liverpoolu Mateusz Skwierawski[/b]
W środę Klopp po raz setny poprowadzi drużynę w europejskich pucharach. W 2005 roku debiutował z Mainz w czterdziestostopniowym upale w Armenii. O tym, że niemiecki klub zagra z Mika Erywań, dowiedział się na wakacjach od dyrektora sportowego. Mainz nie zakwalifikowało się do Pucharu UEFA, ale wystąpiło w tych rozgrywkach, wygrywając klasyfikację Fair Play za sezon 2004/05 Bundesligi. Po czternastu latach i 99 meczach na arenie międzynarodowej Klopp w zasadzie mógłby wyjechać w środę na drugi koniec świata i poprowadzić Liverpool właśnie z plaży.
On najlepiej wie, jak wygrywać w pucharach. Sięgnął po Ligę Europy, Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy, dwa razy grał też w finale Champions League. Jego Liverpool jest rozpędzony jak karuzela, ostatni raz grał tak dobrze prawie pięćdziesiąt lat temu. Nie przegrał w Europie 24 meczów z rzędu na własnym boisku, a 17 z nich zwyciężył. Tylko dwóch spotkań brakuje drużynie z Anfield do wyrównania rekordu z 1972 roku.
Niemiecki trener dostał rywala, który jest na deskach, a własny narożnik tylko czeka, by rzucić biały ręcznik. W SSC Napoli buzuje jak pod Wezuwiuszem, drużyna jest skonfliktowana z prezydentem Aurelio de Laurentisem. Tuż przed meczem włoskie media opublikowały listę kar finansowych, jakie zawodnicy muszą wpłacić do klubowej kasy za odmowę pojechania na zgrupowanie. Wyszło tego w sumie prawie 2,5 miliona euro. W zespole wicemistrza kraju iskrzy na każdej linii. Trener Carlo Ancelotti sprzeciwił się prezydentowi, kilku zawodników szarpało się z synem De Laurentisa, a niektórzy piłkarze mają zastrzeżenia do pracy asystenta Ancelottiego, Davide, syna trenera.
Zobacz niesamowitą bramkę Piotra Zielińskiego
Konflikt we włoskim klubie zaczął się na dobre po ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Salzburgiem, poszło o słabe wyniki. I trudno przypuszczać, by taka atmosfera mogła je poprawić. Napoli, tak jak przed rokiem, przyjeżdża na Anfield z nożem na gardle, porażka może mocno skomplikować drużynie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Podobnie jak jedenaście miesięcy temu. Wtedy w ostatnim meczu grupowym Napoli wystarczył remis do awansu, a bohaterem mógł być Arkadiusz Milik. "Guardian" przypomina w środowym wydaniu, jak Alisson świetną interwencją zatrzymał polskiego napastnika w czwartej minucie doliczonego czasu gry.
- Mecz sprzed roku był niesamowity, ale prawda jest taka, że gdyby Sadio Mane wykorzystał swoje sytuacje, wygralibyśmy zdecydowanie. Uratował nas Alisson i widzimy, jak piłka jest przewrotna. Mogliśmy odpaść, a wygraliśmy Ligę Mistrzów - mówi Juergen Klopp. A klub za całe rozgrywki zarobił łącznie 110 milionów euro.
Liverpool to oczywiście więcej polskich wątków. Z tym klubem Ligę Mistrzów wygrał Jerzy Dudek tańcząc w finale w serii rzutów karnych. Być może nasz świetny bramkarz doczeka się następców, Kamil Grabara latem przedłużył kontrakt z drużyną i ogrywa się teraz w Huddersfield (Championship), a kolejnym młodym rokującym jest Jakub Ojrzyński z zespołu juniorów. W mieście Beatlesów jest również trener, który stworzył najlepszych piłkarzy ostatnich lat w polskiej piłce: Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego prowadząc ich w Borussii Dortmund. A na tym nie koniec.
Niemiecki szkoleniowiec już dawno chciał się wziąć za oszlifowanie kolejnego talentu Piotra Zielińskiego, który w środę ma zacząć mecz na Anfield od początku, ale w niebieskiej koszulce. Klopp robił wiele, by ściągnąć naszego piłkarza cztery lata temu z Empoli. Negocjacje były zaawansowane, Anglicy chcieli zapłacić kilkanaście milionów funtów, Zieliński w jednym z programów trenował już nawet w koszulce The Reds, a z Kloppem miał rozmawiać osobiście o swojej roli w drużynie. Na tym historia się jednak skończyła, przynajmniej na razie - pomocnik trafił do Napoli. To jednak temat ciągle żywy, a Klopp - wszystko na to wskazuje - jeszcze się w nim "nie odkochał".
Liga Mistrzów. Crvena Zvezda Belgrad - Bayern Monachium. "Magiczne 14 minut" - niemieckie media o popisie Lewandowskiego
Milik, którego strzał stał się symbolem poprzedniego sezonu, leczy kontuzję i nie zagra. Od czasów Dudka i jego tańca to napastnik Napoli dołożył cegiełkę do wygrania przez Liverpool Ligi Mistrzów. Być może dziś na Anfield zamiesza kolejny Polak i zepsuje Kloppowi piękny jubileusz. A w przyszłości trafi pod skrzydła niemieckiego trenera.
Mecz Liverpool - Napoli w środę o godzinie 21.
Przewidywane składy (za Guardianem):
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Lovren, Van Dijk, Robertson - Oxlade-Chamberlain, Fabinho, Milner - Salah, Firmino, Mane.
Napoli: Meret - Di Lorenzo, Koulibaly, Manolas, Hysaj - Callejon, Zieliński, Allan, Fabian Ruiz - Mertens, Lozano.
Sędzia: Carlos del Cerro Grande (Hiszpania).
Liga Mistrzów. W Anglii Robert Lewandowski nikogo nie obchodzi