Liga Mistrzów. Crvena Zvezda - Bayern. Paweł Kapusta: Cztery gole Lewandowskiego, czyli kolejny dzień w biurze

Getty Images / Lars Baron/Bongarts / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Lars Baron/Bongarts / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski jest w tak kapitalnej formie, że gdyby przystąpił do konkursu narciarskich lotów, też pewnie zachwyciłby publiczność. Cztery gole w kwadrans meczu Ligi Mistrzów przyszły mu z łatwością i radością niedzielnego spaceru z córką.

Na początku pierwszej połowy meczu Crvena Zvezda Belgrad - Bayern Monachium w polskich mediach społecznościowych można było trafić na lekko prześmiewcze wpisy. Polak zmarnował przecież znakomitą okazję, więc można było choć przez chwilę poradować się z niepowodzenia rodaka. Minęło jednak kilkadziesiąt minut i złośliwi musieli kulić uszy. Robert Lewandowski znów bowiem zadziwił.

Serie A. Media: Krzysztof Piątek podjął decyzję ws. AC Milan. Polak nie zamierza odchodzić

Zaczął strzelać w 53. minucie, skończył 15 minut później z czterema trafieniami na koncie. Rozsmarował obronę ekipy z Belgradu jak dżem na kanapce. Był tam, gdzie miał być, piłka szukała go w polu karnym jak najlepszych snajperów w historii. Zimny morderca z okolic szesnastki, killer z błyskiem w oku. Tomasz Smokowski, komentujący to spotkanie, mógł więc wykrzyczeć, że Lewandowski wtorkowym występem zapisał się w historii Ligi Mistrzów. Stał się drugim piłkarzem (po Leo Messim), który dwa razy strzelił cztery bądź więcej goli w jednym meczu Champions League. Kapitan polskiej kadry zachwyca i nakazuje zastanowić się, gdzie w tym sezonie są jego limity.

Znając go, musiał mu ciążyć sobotni mecz przeciwko Fortunie Duesseldorf. Przecież dotychczas strzelał w każdej kolejce, każdy mecz kończył z choć jednym trafieniem. Fortunie nie strzelił, więc upust emocjom dał trzy dni później, masakrując serbskiego rywala.

ZOBACZ WIDEO: Rosną szanse Roberta Lewandowskiego na Złotą Piłkę? "Messi i Ronaldo zeszli na ziemię"

Forma Polaka to nie przypadek. To efekt wielu lat systematycznej pracy, trzymania diety, świadomego funkcjonowania na topie, ale także optymalne podwaliny położone podczas letniego okresu przygotowawczego. Wypoczął, za plecami zostawił problemy z kolanem, a gdy wszedł w nowy sezon, wyniki badań wydolnościowych miał najlepsze w karierze.
Możemy więc śmiało powiedzieć, że lepszego Lewandowskiego nigdy wcześniej nie było nam dane oglądać. Nawet w sezonie, gdy pakował Realowi Madryt cztery gole i był blisko przeprowadzki na Santiago Bernabeu. Odjechał dziś wszystkim innym napastnikom na świecie tak wyraźnie, że chyba nikt nie ma teraz najmniejszych wątpliwości, kto jest teraz najlepszą dziewiątką świata.

"Forbes": Zbigniew Boniek najbardziej wpływową osobą w polskim sporcie. Sprawdź kolejne miejsca

Już na początku przyszłego tygodnia będziemy śledzić ceremonię przyznania Złotej Piłki najlepszemu zawodnikowi ostatnich miesięcy na świecie. Od dłuższego czasu w Polsce trwa dyskusja, czy Lewandowski ma szanse na tytuł. Gdyby pochodził z Argentyny bądź Hiszpanii oraz gdyby strzelał dziś gole dla Realu a nie Bayernu - nagrodę dostały bez żadnych wątpliwości.

Źródło artykułu: