W ciągu pięciu lat spędzonych na Santiago Bernabeu, Keylor Navas zdobył mistrzostwo Hiszpanii oraz trzykrotnie wygrał Ligę Mistrzów. Był podstawowym bramkarzem Królewskich i niejednokrotnie ratował skórę kolegom.
Navas ciągle przypiętą miał jednak łatkę "ręcznika". Nigdy w pełni nie mógł poczuć się numerem jeden. Prasa wytykała każdy jego błąd i co roku informowała o nowych bramkarzach, którzy zastąpią go między słupkami Los Blancos. Murem stawał za nim jednak Zinedine Zidane, który nie wyobrażał sobie odejścia Keylora. Do czasu.
Zabrakło kilku minut
W życiu sportowym i prywatnym wiele zależy od szczęścia. Takie uśmiechnęło się do niego w 2015 roku. To miała być wielka wymiana bramkarzy na linii Madryt - Manchester. Do Realu miał się przenieść David de Gea, natomiast w przeciwnym kierunku powędrować Keylor Navas.
Wszystko było już załatwione, podpisy złożone, jednak zabrakło... kilku minut, aby dopiąć wszystkie formalności. "Wszystko z powodu opieszałości Manchesteru" - podkreślały hiszpańskie media.
ZOBACZ WIDEO. Pięć lat Navasa w Realu Madryt:
Okno transferowe w Hiszpanii zamykało się o godz. 23:59. Manchester United miał odesłać dokumenty o 23:53, a dane w systemie transferowym uzupełnić o godzinie 0:00 czasu hiszpańskiego. Do Madrytu dokumenty trafiły podobno dwie minuty po północy. Inne źródła pisały o kwadransie. Wielki transfer musiał jednak zostać anulowany.
David de Gea nie trafił do Realu Madryt i prawdopodobnie nigdy już tam nie zagra. Keylor Navas z kolei został w klubie i wydawało się, że jego kariera jest na zakręcie. Nawet w najlepszych snach nie przypuszczał, że w roli podstawowego bramkarza wygra trzy razy z rzędu Ligę Mistrzów.
Transfer jak bumerang
W 2018 roku Navas świętował kolejny triumf w Champions League. Na jego twarzy malował się uśmiech, jednak nie przypuszczał, że za kilka miesięcy piękna bajka zakończy się bez happy-endu. Po wielkim finale w Kijowie odeszli Zinedine Zidane oraz Cristiano Ronaldo. Wydawało się, że Królewscy wydadzą fortunę na nowego napastnika, tymczasem pierwszym transferem Florentino Pereza był... bramkarz Thibaut Courtois.
Czytaj także: Cristiano Ronaldo rozważa odejście z Juventusu!
- Spełniam marzenie i nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się cieszę. Tylko ci, którzy mnie znają, wiedzą jak ciężko pracowałem, by się tutaj znaleźć. Dojście do najlepszego klubu na świecie to odpowiedzialność i duma - tłumaczył reprezentant Belgii.
O wielkim szczęściu nie mógł mówić z kolei Navas, który zdawał sobie sprawę, że pójdzie w odstawkę. Jeszcze na początku poprzedniego sezonu był numerem jeden, jednak im dalej w las, tym jego pozycja zdecydowanie malała. Mimo wielu błędów, miejsce między słupkami cały czas zachował Courtois.
Zidane nie, PSG tak
Francuski szkoleniowiec musiał podjąć trudną decyzję. Ostatecznie podstawowym bramkarzem został Courtois, a Navas dostał zielone światło do odejścia. Zbyt wiele zrobił dla Królewskich, aby ciągle przesiadywał na ławce rezerwowych.
Transfer do Paris Saint-Germain był dla niego najlepszą opcją. Thomas Tuchel od roku poszukiwał pewnego bramkarza na lata. Eksperyment z Gianluigim Buffonem nie wypalił. Z Navasem ma być inaczej. Jego doświadczenie ma pomóc w spełnieniu marzeń paryżan. Oni odpłacą mu się poczuciem stabilizacji, tym czego nie dostał przez pięć lat w Madrycie.
- Pozycja bramkarza jest wyjątkowa, bo to jego pomyłki decydują o wyniku. A Keylor jest bardzo silny mentalnie, cieszę się, że jest z nami. Jest spokojny i zawsze uśmiechnięty - chwalił go Tuchel.
W listopadzie po raz pierwszy Navas wróci na Santiago Bernabeu. Tam świętował największe sukcesy w karierze. Stał się bramkarzem bez duże "B".
Mecz Real Madryt - PSG zacznie się we wtorek o godzinie 21.
Zobacz także: Real Madryt - PSG. Kylian Mbappe. Skazany na Real