Oba zespoły spotkały się dziewięć dni wcześniej w Zabrzu w rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Wówczas padł remis 1:1. W poprzedniej rundzie ełkaesiacy wyeliminowali Zagłębie Sosnowiec po wygranej 3:0, zaś piłkarze trenera Marcina Brosza pokonali Polonię Środa Wielkopolska 6:0.
Od tego czasu zabrzanie na ligowym podwórku radzili sobie dość przeciętnie, bo poza remisem z ŁKS-em przegrali z Lechem Poznań, a także zremisowali z Cracovią i Lechią Gdańsk. Łodzianie z kolei znaleźli się na fali wznoszącej, bo od pucharowego zwycięstwa w Sosnowcu zdobyli siedem punktów w czterech meczach.
Ale należy zaznaczyć, że trener Kazimierz Moskal postawił w wyjściowym składzie na zaledwie jednego zawodnika, który wystąpił w sobotnim spotkaniu z Rakowem Częstochowa. To kapitan Maksymilian Rozwandowicz. Okazję do gry dostał też m.in. rezerwowy bramkarz Dominik Budzyński, który - uprzedzając nieco fakty - był silnym ogniwem swojej drużyny. Już w 11. minucie wykazał się refleksem przy mocnym strzale Davida Kopacza.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Starcie Widzew - Legia to mecz podwyższonego ryzyka? "Wyciągnęli wnioski i są zabezpieczeni na różne sytuacje"
Trener Brosz z kolei pozostawił część składu z ligowego starcia z Lechią Gdańsk, głównie w formacji defensywnej. A we wtorkowym spotkaniu w Łodzi zabrzanie rozpoczęli od wysokiego pressingu, od którego rywale uwolnili się na dobre dopiero po dwudziestu minutach. Sygnałem tego był ładny, acz niecelny strzał z dystansu Łukasza Piątka. Później z dalszej odległości próbowali też Artur Bogusz i Pirulo.
ŁKS mógł objąć prowadzenie w 26. minucie, gdy Rafał Kujawa szczupakiem wykończył dośrodkowanie Patryka Bryły z prawej strony. Arbiter odgwizdał jednak pozycję spaloną. Dziesięć minut przed przerwą gol po prostu musiał paść, a nie padł. W ciągu kilku sekund ełkaesiacy oddali pięć lub sześć strzałów, które albo odbił Martin Chudy, albo jego koledzy z formacji obronnej.
Ale w 41. minucie słowacki bramkarz popełnił fatalny błąd, który dał gospodarzom prowadzenie. Strzał Pirulo z około 20 metrów przeleciał przez jego ręce i wpadł do siatki. Trzeba jednak podkreślić, że prowadzenie ŁKS-u do przerwy było zasłużone, choć po niej napór na bramkę zabrzan nieco zelżał.
Mimo pojawienia się na placu gry Igora Angulo i Jesusa Jimeneza Górnik nie rzucił się na rywala poza jedną sytuacją z 58. minuty, gdy dwukrotnie Kamil Zapolnik przymierzył w światło bramki, ale zarówno strzał, jak i dobitkę świetnie obronił Budzyński. Gościom zdecydowanie brakowało wykończenia przy ostatnim, kluczowym podaniu.
Rycerze Wiosny tuż po rozpoczęciu ostatniego kwadransa drugiej połowy zadali jeszcze jeden, decydujący cios. Po raz kolejny potężnie z daleka odpalił Pirulo, Chudy odbił piłkę przed siebie, ale prosto pod nogi wbiegającego rezerwowego Michała Trąbki. Łodzianie przypieczętowali awans i po raz pierwszy od 11 lat zameldowali się w 1/8 finału rozgrywek o krajowe trofeum.
ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
1:0 - Pirulo 41'
2:0 - Michał Trąbka 78'
Składy:
ŁKS: Dominik Budzyński - Artur Bogusz, Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński, Kamil Rozmus - Bartłomiej Kalinkowski (86' Ricardo Guima), Łukasz Piątek, Maciej Wolski - Pirulo, Patryk Bryła (68' Michał Trąbka) - Rafał Kujawa (80' Jewhen Radionow)
Górnik: Martin Chudy - Boris Sekulić, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Michał Koj - Daniel Ściślak (63' Filip Bainović), Szymon Matuszek - Kamil Zapolnik, David Kopacz (46' Igor Angulo), Juan Bauza (46' Jesus Jimenez), Łukasz Wolsztyński
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Żółte kartki: Wolski, Sobociński (ŁKS) - Wolsztyński Ściślak, Sekulić, Matuszek (Górnik)
Widzów: 2 708