PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa - Wisła Kraków. Drużyna z charakterem stała się chłopcami do bicia

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marcin Wasilewski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marcin Wasilewski
zdjęcie autora artykułu

Wisła w niespełna rok z "Drużyny z charakterem" przeistoczyła w chłopców do bicia. Krakowianie wpadli w spiralę porażek i ich przewaga nad strefą spadkową stopniała do punktu. Maciej Stolarczyk potrzebuje dźwigu, by wyciągnąć zespół z tego dołka.

Biała Gwiazda przegrała cztery ostatnie mecze ligowe, a w międzyczasie z Pucharu Polski wyeliminowali ją II-ligowi Błękitni Stargard Szczeciński. Ostatni raz taką czarną serię Wisła miała na początku sezonu 2016/2017, kiedy Reymonta 22 wstrząsnęła zmiana właścicielska. Wtedy Bogusław Cupiał sprzedał klub Jakubowi Meresińskiemu i 13-krotny mistrz Polski był krok od upadku. Krakowianie przegrali wówczas siedem spotkań z rzędu, a ze strefy spadkowej wygrzebali się dopiero po 14. kolejce.

Gdy rok temu przyszłość klubu znów zawisła na włosku, zespół Macieja Stolarczyka radził sobie znakomicie. Choć piłkarze i trenerzy nie otrzymywali wynagrodzenia przez całą rundę jesienną, Wisła po pierwszej części sezonu była w grupie mistrzowskiej. Potrafiła rozbić Lecha w Poznaniu (5:2) i u siebie Lechię (5:2), pewnie wygrać wyjazdowe derby, a przy Łazienkowskiej 3 wbić Legii trzy gole w pięć minut.

Wtedy zespół Stolarczyka został ochrzczony przez kibiców "Drużyną z charakterem", a środowisko przyjęło tę nazwę. Wiosną, kiedy klub przeżył własną śmierć, ekipę z Reymonta 22 też było stać na spektakularne występy (6:2 z Koroną Kielce, 4:0 z Legią Warszawa, 3:2 z Cracovią), a spokojne utrzymanie w lidze mimo olbrzymich problemów kadrowych było sukcesem Białej Gwiazdy.

ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga. Szalony mecz! 7 goli, czerwona kartka i przestrzelony karny w doliczonym czasie gry [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Trzeba wysłać kupon

W tym sezonie "Drużyna z charakterem" przeistoczyła się jednak w chłopców do bicia. Wisła przegrała cztery ostatnie mecze, nie nawiązując nawet walki z rywalami. Owszem, w każdym z nich podopieczni Stolarczyka byli częściej przy piłce, ale nie potrafili zadać ciosu. Krakowianie oddali w tych spotkaniach tylko 9 celnych uderzeń, podczas gdy rywale wręcz ostrzeliwali bramkę Michała Buchalika (27).

Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy po piątkowych meczach 13.  kolejki

- W piłce o wyniku decydują bramki. Przeciwnicy zdobyli ich więcej i wygrali. Wykreowaliśmy sobie w tych meczach sytuacje i w pewnych momentach mieliśmy te mecze pod kontrolą, ale to nie jest kwestia pecha. Szczęściu trzeba pomóc, szczęście trzeba prowokować. Nie wygra się w totolotka, jeśli nie wyśle się kuponu. Tak też jest w piłce - komentuje Stolarczyk.

Porażki z Wisłą Płock (1:2), Cracovią (0:1), Lechem Poznań (0:4) i Piastem Gliwice (1:2) sprawiły, że przewaga Białej Gwiazdy nad strefą spadkową stopniała do jednego punktu i po 13. kolejce krakowianie mogą znaleźć się pod "kreską" po raz pierwszy od października 2016 roku. Trener Stolarczyk stara się zachować spokój i apeluje do kibiców o cierpliwość.

- Musimy pamiętać o tym, że ten zespół w ciągu półtora roku po raz kolejny się zmienił. Doszło do nas ośmiu nowych zawodników, w tym trzech młodzieżowców, i nie da się zrobić wszystkiego tak od razu. Mamy w tej chwili trudny moment, ale to jest naturalne - w każdej drużynie takie występują. Musimy sobie z tym poradzić, nie ma innego wyjścia - mówi.

Los w swoich rękach

Po ostatnim meczu z Piastem Paweł Brożek stwierdził, że "czas bić na alarm". Stolarczyk zapewnia jednak, że jego podopieczni są w odpowiedniej kondycji mentalnej, a on sam wie, jak wyciągnąć zespół z kryzysu.

Czytaj również -> Paweł Brożek: Czas bić na alarm

- Nie wiem skąd informacje o załamaniu moich piłkarzy, bo ja tego nie widzę. Oczywiście, nastroje nie są dobre, bo nie mają prawa takie być. Jeśli się przegrywa, to człowiek nie ma prawa być zadowolonym. Pracujemy jednak nad tym, żeby to zmienić i to jest dla nas kluczowe. Drużyna otrzymuje duże wsparcie, jak choćby w ostatnim meczu od kibiców, a także od właścicieli klubu. Zdajemy sobie sprawę, że tylko ciężka i konsekwentna praca może nas z tej sytuacji wyprowadzić - przekonuje. - Tylko od nas zależy jaka będzie nasza przyszłość - od nikogo innego. Możemy najbliższe spotkania wygrać i być zdecydowanie wyżej w tabeli, jak to zrobiło kilka zespołów, które jeszcze niedawno były w podobnym miejscu. Każda seria kiedyś się kończy i ta też musi się skończyć - dodaje trener Wisły.

Sprzymierzeńcem Białej Gwiazdy nie jest jednak terminarz. Po czterech kolejnych porażkach wiślacy zagrają w niedzielę przy Łazienkowskiej 3 z pałającą żądzą rewanżu za wiosenną porażkę w Krakowie (0:4) Legią. Do tego pojadą do stolicy mocno osłabieni brakiem Vullneta Bashy, Jakuba Błaszczykowskiego, Davida Niepsuja i Vukana Savicevicia. - Legia to jest firma, klub z dużymi aspiracjami, największym budżetem w Polsce i w tym momencie z niespełnionymi nadziejami. Uważam, że to dobrze zorganizowana drużyna, która bardzo dobrze radzi sobie w grze defensywnej. Życie też jednak pokazywało, że może stracić punkty i to również na swoim boisku - zauważa Stolarczyk.

Wsparcie z góry

Choć Wisła wpadła w spiralę porażek, a do tego lada moment może wylądować w strefie spadkowej, jej szkoleniowiec cieszy się poparciem przełożonych. W tygodniu przewodniczący rady nadzorczej Tomasz Jażdżyński zapewnił, że nikt w klubie nie myśli o zmianie na ławce trenerskiej.

Stolarczyka nie dziwi jednak to, że coraz częściej mówi się o jego przyszłości przy Reymonta 22: - To jest część pracy, którą wykonuję. To jest naturalne. Sam jeszcze niedawno byłem osobą, która zatrudniała i zwalniała trenerów, więc zdaję sobie sprawę z tego, jak to funkcjonuje. Najbardziej niebezpieczne są te deklaracje długoletnie, kiedy pojawia się taka, że trener ma wsparcie, bo tak naprawdę trener jest rozliczany z tygodnia na tydzień. Zdaję sobie z tego sprawę, ale ja się tym nie zajmuję.

- Mam do wykonania pracę i na niej się koncentruję. Na tym, co mamy zrobić, jaki mamy plan i na tym, co muszę naprawić oraz jak zadziałać długoterminowo, żeby zespół funkcjonował w oczekiwany sposób. To jest dla mnie kluczowe. A opinie zawsze będą się pojawiały, bo są one i wtedy, gdy zespół wygrywa i jest na topie, a mieliśmy taki moment w poprzednim sezonie, i wtedy kiedy - jak teraz - jest odwrotnie. Ja jestem od tego, żeby za każdym razem stać pośrodku - podkreśla Stolarczyk.

Mecz 13. kolejki PKO Ekstraklasy Legia Warszawa - Wisła Kraków zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 17:30.

Źródło artykułu: