Do kradzieży doszło w połowie września, gdy w trakcie treningu OGC Nice z szatni zniknął wart 70 tys. euro (ok. 300 tys. zł) zegarek Kaspera Dolberga. Duńczyk poszedł na zajęcia, a kiedy wrócił, wartościowego przedmiotu już nie było (więcej TUTAJ).
W sprawie kradzieży powiadomiono policję. Podejrzewano, że do szatni dostał się złodziej, choć nie wykluczano też scenariusza, że przestępstwa dokonał ktoś z członków drużynowo. I choć wydawało się to mało prawdopodobne, właśnie taka była prawda.
Złodziejem okazał się być Lamine Diaby-Fadiga, 18-letni piłkarz OGC Nice. Przyznał się już do złodziejskiego czynu, a za swoje zachowanie został wyrzucony z klubu. Nie pomogły ani jego przeprosiny, ani fakt, że był jednym z najbardziej obiecujących zawodników OGC Nice.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Reprezentacja Polski nie ma perspektyw? "Cały czas wozimy się na plecach Roberta Lewandowskiego"
- Ukradłem zegarek bez powodu. Może trochę z zazdrości. Zamiast walczyć na boisku, działałem z nienawiścią - napisał w oświadczeniu rabuś.
- W moich działaniach nie kierowałem się chęcią zysku, a rozczarowaniem, frustracją, dyskredytacją. Mam tylko 18 lat, ale mój wiek niczego nie usprawiedliwia. Zrozumiałem, co zrobiłem, przyznałem się Kasprowi i szefostwu klubu. Przeprosiłem każdego z poszkodowanych. Obiecałem też, że oddam pieniądze za to, co ukradłem - dodał.
Zobacz też: Liga Mistrzów. "Przez sen krzyczę taktyczne wskazówki". Zabawne wyznanie Juliana Nagelsmanna
Kasper Dolberg tego lata został sprowadzony do OGC Nice za 20,5 mln euro. Drużyna, kupiona niedawno przez jednego z najbogatszych Brytyjczyków Jima Ratcliffa, ma ambicje, żeby włączyć się do walki o miejsce premiowane występem w Lidze Mistrzów.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)