Fortuna I liga: Warta Poznań sensacyjnym liderem. To może być druga zielona rewolucja

Newspix /  MACIEJ FIGIELEK/ 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: piłkarze Warty Poznań
Newspix / MACIEJ FIGIELEK/ 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: piłkarze Warty Poznań

Nowy trener, wymiana połowy składu, wszystkie mecze na wyjeździe, a mimo to pozycja lidera Fortuna I ligi - na początku sezonu 2019/2020 Warta Poznań jest absolutną rewelacją.

W ubiegłym sezonie piłkarze z Drogi Dębińskiej byli beniaminkiem i niemal do końca walczyli o utrzymanie. Cel został wypełniony, ale nikt nie sądził, że nowe rozdanie przyniesie tak ogromny progres.

Pion sportowy podjął niepopularną decyzję o rozstaniu z Petrem Nemcem, który w ciągu niespełna trzech lat pracy wywindował zespół zielonych z dołu tabeli II ligi na zaplecze ekstraklasy. Jego miejsce zajął Piotr Tworek, który niegdyś już w Warcie pracował (był asystentem Bogusława Baniaka), lecz dotąd nie prowadził samodzielnie żadnej drużyny na tak wysokim szczeblu. Kibice Warty psioczyli na tę zmianę, brakowało im wiary, że nowy projekt wypali, jednak rzeczywistość okazała się szokująco dobra i teraz za poprzednim szkoleniowcem nikt w stolicy Wielkopolski nie musi tęsknić.

Zielona rewolucja vol. 2?

Wiosną 2011 roku warciarze też spisywali się znakomicie i mimo bardzo słabej jesieni, w cuglach wywalczyli utrzymanie w I lidze. Spotkania na Stadionie Miejskim oglądały tłumy kibiców, a zespół prowadzony przez Bogusława Baniaka wszedł na bardzo wysokie obroty. W drugiej połowie tamtego sezonu jego zawodnicy na 17 meczów wygrali 11 i byli gorsi tylko od Floty Świnoujście. Wspomniany przełom nazwano "zieloną rewolucją". Trwająca obecnie runda to pierwszy od tamtego momentu tak dobry okres poznańskiej ekipy na zapleczu ekstraklasy. Różnica polega na tym, że wysoką formę zespół Piotra Tworka prezentuje już od startu rozgrywek, co dało mu przed 10. serią 1. miejsce w tabeli.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa" sezon 2, odcinek 4: na to czekała Europa! Wielki powrót Ligi Mistrzów! [cały odcinek]

- Najbardziej cieszy mnie to, że od samego początku gdy zostałem zatrudniony w klubie, poszliśmy z drużyną w takim samym kierunku. Widzę radość w oczach zawodników i oby ona nigdy nie zniknęła - nie kryje Piotr Tworek. - Nie chcę mówić nic wielkiego, moim planem jest wygrywanie meczów i rozwijanie piłkarzy. Ja chcę, by oni byli coraz lepsi, a oni mogą pomóc mi stać się lepszym trenerem.

Na razie nikt przy Drodze Dębińskiej nie mówi o ewentualnym awansie do PKO Ekstraklasy. Warta zresztą w ogóle nie była wymieniana w gronie faworytów i choć gra bardzo dobry futbol (oprócz pozytywnych wyników, jej spotkania ogląda się z przyjemnością), wszyscy w klubie wiedzą, że sezon wciąż jest na początkowym etapie i snucie wielkich marzeń nie ma sensu.

- W ogóle nie mówimy o ekstraklasie, nie ma w szatni takiego tematu. Przed nami mnóstwo meczów, a także pewnie problemy, które miewają wszystkie kluby, czyli kartki, kontuzje, albo inne nieprzewidziane zdarzenia. Do Nowego Sącza udaliśmy się np. bez Michała Grobelnego, któremu urodziło się dziecko i nie wyobrażam sobie, żeby w takim momencie kazać mu się pakować i jechać na mecz - zaznaczył trener.

Zmiany na każdej płaszczyźnie

Po tym jak właścicielem klubu został Bartłomiej Farjaszewski, Warta przeszła ogromną metamorfozę. Zwiększono nieco administrację, ustabilizowano sytuację finansową, na klub przychylniejszym okiem patrzy też miasto, które sfinansuje budowę sztucznego oświetlenia w "ogródku", a wkrótce podejmie ostateczne decyzje w kwestii dokończenia innej niezbędnej dla uzyskania licencji inwestycji - podgrzewanej murawy. Pod boiskiem znajduje się już potrzebny osprzęt, trzeba jeszcze zakupić piec.

Z powodu prac modernizacyjnych poznaniacy od początku sezonu nie występują na swoim stadionie, a mecze w roli gospodarza rozgrywają w oddalonym o 50 km Grodzisku Wlkp. - Wyrzuciliśmy to z głowy i wpoiliśmy sobie, że to teraz nasz obiekt - podkreśla Tworek, lecz nie zmienia to faktu, że jego zespół co kolejkę występuje tak naprawdę na wyjeździe. Mimo to radzi sobie znakomicie, a ze stadionu Dyskobolii uczynił już małą twierdzę (w czterech meczach wywalczył tam 10 punktów).

Procentują też ogromne zmiany kadrowe, jakie przeprowadzono latem w drużynie. Właściciel klubu i dyrektor sportowy Robert Graf uznali, że aby Warta wykonała skok jakościowy, kosmetyka składu nie wystarczy i zdecydowali się na prawdziwą rewolucję. Sprowadzono jedenastu nowych zawodników (m. in. Mateusza Kupczaka, Tomasza Boczka, Gracjana Jarocha, Mariusza Rybickiego czy Łukasza Trałkę), ponadto z wypożyczenia do KKS 1925 Kalisz powrócił Nikodem Fiedosewicz.

->Ranking FIFA: spadek Polski na 22. miejsce

Roszady zaskakująco szybko dały pozytywne efekty i poznańska ekipa nie tylko poprawiła wyniki, ale też prezentuje bez porównania ładniejszy styl gry. To już nie jest wycofany zespół, który swoich szans upatruje głównie w kontrach, a dobrze funkcjonująca grupa, prowadząca w większości spotkań grę.

Mimo tego progresu, trener Tworek podkreśla, że przy niesamowicie spłaszczonej tabeli Fortuna I ligi (przed 10. kolejką między liderem a drużyną z 16. miejsca było tylko sześć punktów różnicy) nie można stracić czujności, bo nawet lekki dołek skutkowałby mocnym zjazdem. - Dlatego robimy wszystko, by nie przytrafił nam się słabszy mecz, a nawet jeśli on nadejdzie, trzeba unikać rażących błędów. Modelujemy drużynę tak, by każdy wiedział, że w swojej strefie musi pracować za siebie i za partnera.

Najbliższe dni przyniosą Warcie przyspieszenie tempa, bo już w sobotę czeka ją ligowe starcie z Sandecją Nowy Sącz, a w środę mecz Pucharu Polski z GKS Katowice. Tymczasem w ubiegłą środę rozgrywała zaległą potyczkę z Odrą Opole (3:0). - Plan na ten intensywny okres jest prosty: praca i regeneracja. Sporo pomaga nam monitoring zawodników i fizjoterapeuci. Sprawdzamy stan zakwaszenia, żeby mądrze rotować składem i się nie osłabić. Wiadomo, każdy piłkarz powie, że nie jest zmęczony, ale fizjologii się nie oszuka - przyznał Tworek.

Sytuacja przed spotkaniem z Sandecją (początek o godz. 19.10) dobrze obrazuje skalę progresu Warty. Gdy wiosną zieloni przegrywali w Nowym Sączu 1:2, rywal wciąż miał szansę na awans, a zespół ze stolicy Wielkopolski drżał o pierwszoligowy byt. Teraz to on przystępuje do gry w roli lidera i faworyta, zaś ekipa Tomasza Kafarskiego balansuje na granicy strefy spadkowej.

- Nie przywiązujemy wagi do układu tabeli, bo za nami dopiero dziewięć kolejek. Nie chciałbym, żeby nakręcano temat ekstraklasy. Na takie analizy przyjdzie czas najwcześniej w końcówce rundy. Cieszymy się, że dobrze gramy i wygrywamy. Skupiamy się na małych celach, a one będą budować duże - oznajmił szkoleniowiec.

->El. ME U-21: Czesław Michniewicz powołał sześciu piłkarzy z klubów zagranicznych. Większość z nich nie gra

Komentarze (0)