W styczniu tego roku Łukasz Szukała rozwiązał kontrakt z tureckim Ankaragucu. Przyczyną były zaległości finansowe klubu wobec środkowego obrońcy. Od tamtej pory były reprezentant Polski nigdzie nie grał i wydawało się, że w końcu znalazł nowego pracodawcę.
Spędzili pół roku w rosyjskiej kolonii karnej. Bili człowieka krzesłem po głowie >>
35-latek miał podpisać kontrakt z Rapidem Bukareszt. W rumuńskim drugoligowcu bardzo go chciał trener Daniel Pancu. Z transferu jednak nic nie wyjdzie, bo weto postawiły władze klubu.
"Zarząd sprzeciwił się temu transferowi, bo Łukasz nie jest w dobrej formie sportowej. Nie pomógł fakt, że piłkarz był zdeterminowany, by grać w Rapidzie i chciał przejść testy medyczne, aby udowodnić, że jest gotowy do gry" - informuje rumuńska gazeta "Sporturilor".
Liga Mistrzów: Dinamo Zagrzeb - Atalanta. Niechciani w Polsce zagrają w piłkarskim raju >>
Co ciekawe, Pancu chciał także dwóch innych zawodników - Stefana Blanaru oraz Gabriela Deaca. Klub zapewniał trenera, że sfinalizuje wzmocnienia, ale tak długo zwlekał, że ubiegł ich ligowy konkurent Petrolul Ploiesti.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Reprezentacji Polski zabrakło lidera? "Nie można budować kadry na kimś innym niż Robert Lewandowski"